Nie przegap

Mama zamordowanej Anastazji: Kara śmierci to za mało

2023-06-22, Autor: m

Nie wiem co mam powiedzieć. Nie mam dziecka. Zostało zgwałcone w bestialski sposób. Jak mam się czuć - pyta mama Anastazji Rubińskiej z Wrocławia, brutalnie zamordowanej na greckiej wyspie Kos. Kobieta rozmawiała z dziennikarzami greckiej telewizji Mega. - Kara śmierci to chyba za mało - mówi.

Reklama

Już dwa dni po zaginięciu Anastazji jej mama przeczuwała, że 27-latka padła ofiarą przestępstwa. - Nie mogę wchodzić w szczegóły, ale wiem że została porwana - mówiła wtedy portalowi TuWroclaw.com.

Dziś kobieta nie ma wątpliwości, że przed śmiercią Anastazja została zgwałcona. - Znam swoją córkę. W życiu by dobrowolnie nie odbyła stosunku seksualnego z nikim. Na pewno by się nie zgodziła dobrowolnie na seks ani z Europejczykiem, ani z Bangladeszu, ani z nikim. Z nikim! Nie wiem co z nią robili, ale na pewno się broniła. Widać to po zadrapaniach na ich ciałach. Może gdyby się nie broniła, to by teraz żyła - zastanawia się kobieta.

- Nie wiem jak w ogóle doszło to tego, że była w tym towarzystwie. Może jej coś dosypali. Nie umiem odpowiedieć na takie pytanie - mówi dzisiaj o spotkanie Anastazji z mężczyznami z Pakistanu i Bangladeszu.

Kobieta oczekuje surowej kary dla opraców. - W dawnych czasach ukradł, to ucięli rękę... A tutaj nie wiem. Kara śmierci to chyba za mało - mówi mama Anastazji. 

PRZECZYTAJ TAKŻE: To tutaj zamordowano Anastazję? Policja znalazła opuszczony dom

Wspomina też ostatnią rozmowę telefoniczną z córką. To było kilka godzin przed jej zaginięciem. - Rozmawialiśmy o naszych osobistych sprawach. Miała poparzoną rękę, pokazywała mi bliznę, powiedziała że nakłada maści - wspomina kobieta. 

Krytykuje też grecką policję i chwali postawę Michała, chłopaka Anastazji. - Gdyby nie przyjaciel Anastazji, mojej córki w życiu by nie odnaleziono - twierdzi. - Zadzwonił do mnie, że ma zmartwienie, ponieważ Anastazja nie odbiera. Powiedział mi, gdzie się znajduje. Wtedy telefon Anastazji był jeszcze aktywny. Ale kazali zgłosić się rano do posterunku na Kos. Wtedy telefon już milczał. Od tego czasu zaczęliśmy zgłaszać to wszędzie, w ambasadach, gdzie tylko było to możliwe ” 

ZOBACZ TAKŻE: Porywacz z Kos: "Anastazję odebrał jej partner". Mama 27-latki stoi za chłopakiem murem

 

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 14

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.