Wiadomości

Mieli być zagrożeniem dla Różanki. Teraz sami uciekają, bo się boją

2018-02-23, Autor: Bartosz Senderek

Wciąż nie gasną kontrowersje wokół Domu Socjalnego dla Mężczyzn, który przeniósł się z ulicy Reymonta na Obornicką. Mieszkańcy Różanki sprzeciwiali się lokalizacji ośrodka w obawie przed tym, że ich sąsiadami zostaną niebezpieczni kryminaliści. Tymczasem osoby, które miały się resocjalizować przy Obornickiej, same wyprowadzają się z domu, w obawie o swoje życie.

Reklama

Dom Socjalny dla Mężczyzn to działająca od 1996 roku placówka, w której pomocy mogą szukać mężczyźni opuszczający zakłady karne. Stowarzyszenie Pomocy „Ludzie Ludziom” podczas pobytu w domu pomaga im wrócić do normalnego życia w społeczeństwie. Z danych organizacji wynika, że znaczna część byłych więźniów, którzy trafiają do ośrodka, po jakimś czasie podejmuje zatrudnienie i się usamodzielnia, rozpoczynając życie na własny rachunek.

O ośrodku zrobiło się głośno na początku stycznia, gdy mieszkańcy Różanki dowiedzieli się, że obiekt z Reymonta zostanie przeniesiony na Obornicką. To właśnie wtedy rozpoczęły się protesty, na których mieszkańcy sprzeciwiali się, by w ich sąsiedztwie powstało schronisko dla kryminalistów” (to cytat z plakatów rozwieszanych na osiedlu).

Po przeprowadzce okazało się, że ci, który mieli być zagrożeniem, teraz sami boją się o własne bezpieczeństwo. – W tej chwili mamy realny konflikt społeczny. Tym ludziom grożono, ci ludzie są zastraszani i z ok. 20 mieszkańców, którzy mieli się tam spokojnie resocjalizować, zostało w tej chwili pięciu – mówi Jacek Hamkało, prezes Stowarzyszenia Bezpartyjny Wrocław.

Aby załagodzić nastroje społeczne wrocławski magistrat na najbliższą sobotę (24 lutego) zaplanował otwarte spotkanie z mieszkańcami. Dwugodzinne konsultacje o godz. 12:00 rozpoczną się w CK „Agora” przy ul. Serbskiej. – Na tym spotkaniu jeszcze raz chcemy odpowiedzieć na wszystkie niepokoje i pytania mieszkańców związane z samym ośrodkiem i z tym, czym ten ośrodek się zajmuje – zapowiada Bartłomiej Świerczewski, dyrektor biura ds. Partycypacji Społecznej.

Grzegorz Maślanka radny osiedlowy z Różanki, a także działacz Bezpartyjnego Wrocławia uważa, że sobotnie spotkanie jest bardzo ważne, jednak zostało zorganizowane zbyt późno. – Miasto rok wcześniej wiedziało, że będzie taka przeprowadzka, miało bardzo dużo czasu na poinformowanie mieszkańców i nie zrobiło tego. Notabene mieszkańcy o sprawie dowiedzieli się na początku stycznia i od tego czasu miasto też zrobiło naprawdę niewiele – ocenia społecznik.

Zdaniem Maślanki kontrowersje wokół sprawy narosły ze względu na brak rzetelnych informacji ze strony magistratu. – Zabrakło informacji, miasto powinno poinformować, kto tu będzie mieszał, czym jest ten dom. Jaki procent mieszkańców tego miejsca stanowią przestępcy – tłumaczy i dodaje, że po uzyskaniu większej ilości informacji część mieszkańców osiedla już zmieniła swoje zdanie, w tym także przedstawiciele rad osiedla i rodziców, którzy początkowo byli „na nie”.

Bartłomiej Świerczewski nie zgadza się jednak z tym, że magistrat przez ostatni miesiąc zaniedbał sprawę. Szef biura ds. Partycypacji przypomina, że osobiście brał udział w spotkaniach z przedstawicielami rady osiedla, rady rodziców i dyrekcją okolicznej szkoły, a sobotnie spotkanie z mieszkańcami będzie czwartym, na które się wybiera.

Działacze BW liczą, że w sobotnim spotkaniu oprócz szefa biura ds. Partycypacji udział weźmie też Jacek Sutryk, czyli dyrektor departamentu ds. Społecznych. – Jeżeli miasto nie zrobi nic, to będzie to kolejna klęska pana Sutryka. Zakładamy, że tylko on jest w stanie rozwiązać realnie problem, który wygenerowała jego decyzja – mówi Jacek Hamkało. – Jeżeli, jako mieszkańcy nie zasługujemy na to, żeby spotkać się z prezydentem Wrocławia, to niech, chociaż jego urzędnicy staną na wysokości zadania i odpowiedzą na wątpliwości mieszkańców – dodaje.

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.