Wrocław planuje abolicję dla mieszkańców lokali komunalnych. Miasto umorzy nawet do 100% długu

Wrocławski magistrat opracował propozycję dla mieszkańców, który mają długi z tytułu należności za czynsze w mieszkaniach komunalnych. Oferta ta może być skierowana nawet do 10 tys. wrocławian, którzy mają do spłacenia aż 700 mln złotych. – To jest kwota brutto, obejmująca zarówno zadłużenie, jak i odsetki – tłumaczy wiceprezydent Sebastian Lorenc.

We Wrocławiu rekordzista z tytułu niepłaconych czynszów musi oddać miastu aż 400 tys. złotych. Jeśli zrezygnuje z miejskiego mieszkania i pójdzie „na swoje”, cały dług zostanie mu umorzony od ręki. Jeśli nadal będzie chciał jednak mieszkać w zasobie komunalnym, może liczyć na sporą pomoc ze strony miasta. Stanie się tak, jeśli zdecyduje się na zamianę lokalu na mniejszy – wtedy miasto podaruje mu połowę zadłużenia, a kolejne 140 tys. zł odpuści, jeśli w ciągu 6 miesięcy spłaci pozostałe 30%, czyli 60 tys. zł. Później będzie mógł wykupić od gminy wynajmowany lokal za 10%, a w szczególnym wypadku (gdy równocześnie sprzedawane są wszystkie mieszkania komunalne w budynku) nawet 2% wartości nieruchomości.

To tylko jeden z teoretycznych wariantów, z których mogą skorzystać zadłużeni. Wrocławski program restrukturyzacja zadłużenia przewiduje pięć opcji, które można ze sobą łączyć:

1. Całkowite umorzenie długu po zwrocie nieruchomości do zasobu

2. Umorzenie 50% zadłużenia w przypadku zamiany lokalu na mniejszy

3. Umorzenie 70% zadłużenia – pod warunkiem spłaty 30% w ciągu 6 miesięcy

4. Umorzenie 60% zadłużenia – pod warunkiem spłaty 40% w ciągu 12 miesięcy

5. Proporcjonalne umorzenie kwoty zadłużenia w zależności od sum rat wpłaconych przez dłużnika na poczet zadłużenia w tym samym okresie rozliczeniowym.

Wiceprezydent Sebastian Lorenc zaznacza, że możliwość całkowitego oddłużenia w zamian za oddanie mieszkania komunalnego to podejście unikalne w skali polskich miast. – To rewolucyjne podejście, które daje możliwość osobom najbardziej zadłużonym, tym których dług sięga sporych kwot, nowego otwarcia życiowego – tłumaczy.

Osoby, które na własną rękę nie będą w stanie pozyskać pieniędzy na spłatę zadłużenia, środki będą mogły zarobić w powołanej przez miasto „Spółdzielni Miejskiej”. Na razie nie wiadomo jeszcze, czym ta ma się zajmować. Pomysł jest taki, że instytucja będzie się samofinansować i zatrudniać zadłużonych na umowy o pracę, pod warunkiem, że ci połowę zarobionej pensji przekażą na pokrycie długu.

Przedstawiciele magistratu podkreślają, że program ma charakter jednorazowy i dotyczy wyłącznie należności zaciągniętych do końca 2016 roku. Długi z okresu po 1 stycznia 2017, w tym także te narastające obecnie, nadal będą egzekwowane na normalnych zasadach.

Projekt wejdzie w życie pod warunkiem akceptacji rady miejskiej. Ta ma się nim zająć jeszcze w tym miesiącu.