Wywiady

Nowa Warszawa z Wrocławia ma być wizytówką polskiej motoryzacji

Twórca i projektant New Warsaw – Michał Koziołek, podczas prezentacji wykonanego w skali 1:1 modelu samochodu, opowiadał o pracach nad powstającym we Wrocławiu prototypem auta, osiągach i wnętrzu Nowej Warszawy, zainteresowaniu potencjalnych kupców i cenie, jaką za unikatowy pojazd trzeba będzie zapłacić.

– Tomek Matejuk: W czym samochód, nad którym pracuje wasz zespół, będzie najbardziej przypominał legendarną Warszawę?

 

– Michał Koziołek: Przede wszystkim w charakterystycznej linii boku - będą charakterystyczne podwójne burty, czyli coś, czego nie ma obecnie żaden inny samochód. Przednia maska też kształtem będzie nawiązywać do starej Warszawy, podobnie podwójne lampy z przodu i ''grill'' o bardzo podobnym kształcie.

 

Chcieliśmy stworzyć sportową, pięciodrzwiową limuzynę - niektórzy być może powiedzą, że nie do końca nam się udało, że auto mogłoby wyglądać bardziej jak stara Warszawa, ale my - jako biuro projektowe - chcieliśmy też dodać coś od siebie, a nie tylko odtworzyć dawny design. Bo nas dzieli od niego przecież 40 lat.

 

– Jakie będą osiągi waszego auta?

 

– W tej chwili mamy 545 koni mechanicznych już wsadzonych do środka, pięciolitrowy V10 - wolnossący silnik zapożyczony z BMW M5. To istny potwór jeśli chodzi o moc. Będziemy ją jeszcze podkręcać do 600 koni mechanicznych. Aktualnie auto może się rozpędzić do 330 km/h, a do setki przyśpiesza w 4,5 sekundy.

 

Nam jednak nie do końca zależy aż tak bardzo na tych wszystkich osiągach - dla nas bardziej liczy się jednak design i pokazanie idei całego projektu. Że skoro my uwierzyliśmy w nasze marzenia i je spełniamy, to dlaczego nie może w swoje marzenia uwierzyć ktoś inny?

 

Mimo różnych przeciwności, nie poddajemy się. Mamy sztywną ekipę, która jest zakochana w tym projekcie, z pasją do niego podchodzi i nikt nie zamierza rezygnować.

 

– A czego można spodziewać się we wnętrzu pojazdu?

 

– Auto będzie czteroosobowe - i z przodu, i z tyłu będzie miało dzieloną kanapę. Wnętrze jest nowoczesne i minimalistyczne, widać w nim nawiązania do starej Warszawy. Liczymy, że dzięki temu projektowi zwrócimy uwagę świata na polską motoryzację i może ktoś zainteresuje się innymi polskimi projektami.

 

– Wiadomo już, ile auto będzie kosztować?

 

– Wyznaczyliśmy cenę na 1,5 miliona złotych, ale jak ktoś mądry kiedyś powiedział, auto będzie kosztowało tyle, ile ktoś będzie chciał za nie zapłacić. Jeszcze nie wiemy dokładnie, na jakiej zasadzie będziemy sprzedawać samochody. Na razie mamy 23 osoby chętne na zakup za tę cenę. Ale nie mamy pewności, że rzeczywiście będą chciały kupić auto. Może się okazać, że gdy samochód będzie już gotowy, zrezygnują.

 

My przez 3-4 lata jesteśmy w stanie zrobić tylko 11 sztuk, wszystko powstaje ręcznie, nie mamy fabryki, nie mamy taśmy produkcyjnej. Na razie są klienci, liczę, że auto się sprzeda.

 

Pytanie, co my z tymi pieniędzmi zrobimy - chcemy dalej inwestować w kolejne projekty związane z motoryzacją, m.in. w tanie i ekologiczne pojazdy elektryczne, mamy dużo pomysłów. Ale żeby je zrealizować, potrzebujemy odpowiedniego kapitału. Bez tego nie ruszymy dalej.

 

– Kto chce kupić wasze auto?

 

– Osiem osób to Polacy, jest jedna osoba ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, są klienci z Belgii, Australii i Stanów Zjednoczonych.

 

Jeden z potencjalnych klientów - Polak, z którym się ostatnio spotkałem, przyjechałem na spotkanie swoim najnowszym astonem martinem. Powiedział do mnie: ''panie Michale, ja muszę mieć ten samochód, bo denerwuje mnie, jak jadę do Monako swoim ferrari, a tam stoi 10 takich samych. Ja muszę mieć auto, którego nikt inny nie ma''.

 

Kupując taki samochód, człowiek automatycznie zarabia, bo z każdym rokiem auto będzie zyskiwać na wartości. Powstanie ich tylko 11, więc będzie to na pewno gratka dla kolekcjonerów.

 

– Na jakim etapie są prace?

 

– Od pierwszego szkicu pracujemy niecałe dwa lata, mamy skończony model w skali 1:1 plus auto gotowe w 70 procentach. Pędzimy do przodu - nakręca nas idea i pasja.

 

Pierwszy, prototypowy egzemplarz nie będzie na sprzedaż - zostanie u nas, bo jest dla nas bezcenny. Ma być wizytówką naszego kraju jeśli chodzi o motoryzację.

 

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Aguśka 2014-09-22
    18:21:35

    2 0

    Tylko ta nazwa.... blah :(
    Powinno być "Silesia" albo inna wrocławska nazwa

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.