Wywiady
Sinusoidal, czyli wzajemne zaskakiwanie
1
O emocjach towarzyszących debiutanckiej płycie, spotkaniach, jak scenariusz filmowy i dobrych momentach, by "odpaść" rozmawiamy z Adrianną Styrcz i Michałem Siwakiem, czyli zespołem Sinusoidal.
Redakcja: - Jesteśmy niespełna tydzień po premierze Waszego debiutanckiego longplaya “Out of the Wall”. Jakie towarzyszą Wam emocje?
Michał Siwak: - Są dobre, ale już nie takie jak były przy okazji pojawienia się naszej EP-ki, bo to jednak było pierwsze wydawnictwo. Wtedy towarzyszyły nam takie niesamowite ciarki, świadomość, że coś naszego będzie w sklepach. Płyta to oczywiście większa sprawa, w tej chwili dla nas najważniejsza.
Adrianna Styrcz: - Mów za siebie. Ja czuję teraz większe podniecenie. Moje słowo jest już spisane, pewne rzeczy są już klepnięte, jest też miejsce na podziękowania, wszystkim tym którzy z nami współpracowali i nas inspirowali. Ep-ka też była bardzo zadowalająca, w innym jednak charakterze.
Jak powstawało “Out of the Wall“? Powiedzcie coś o systemie Waszej pracy.
M: - Do tej pory pracowaliśmy głównie osobno. Adrianna siedząc w domowym zaciszu wymyśla linie melodyczne swoich wokali, pisze teksty i wysyła mi swoje pomysły, a ja wtedy sporządzam muzykę i na odwrót. Czasem ja wysyłam swoje pomysły, a Ada je sobie przesłuchuje i do nich coś wymyśla. Dopiero potem spotykamy się razem i słuchamy, co z tego wyniknie.
A: - Ale łączy nas to, że oboje jesteśmy ‘nocne marki’ i pracujemy w nocy.
- Gdy jesteście już razem, pojawiają się czasem jakieś napięcia?
A: - Chyba nie. Zwykle jak usłyszę to, co Michał przygotuje, to już mi się podoba, czuję, że coś już mi się zażarło. Największą zgodność mamy, jeśli chodzi o muzykę, bardzo często od razu czujemy wspólny ‘flow‘.
M: - Muszę przyznać, że z nikim dotychczas tak dobrze mi się nie współpracowało. Ada swoimi melodiami, które ma w głowie tak mnie zaskakuje, że ja pewnie nigdy na coś podobnego bym nie wpadł. I odwrotnie. Chociaż mamy podobne upodobania muzyczne, to charakterologicznie jesteśmy zupełnie z innej bajki. Kiedy to się spaja muzycznie, powstaje świeża, nowa jakość. To, co jest ekstra, to fakt, że Ada nigdy niczego mi nie sugeruje.
- Czuję się w obowiązku, aby spytać o “X-factor”. Po części także dzięki temu programowi zrobiło się o Was głośno. Ada, jak z perspektywy czasu oceniasz to, że odpadłaś?
A: - Będąc tu gdzie jestem wydaje mi się, że “X-factor” nie wyszedłby mi na dobrze. Stąd też myślę, że w dobrym momencie zostałam odsunięta. Na początku miałam mieszane odczucia, wydawało mi się, że aby zaistnieć trzeba się na taki program zdecydować, z drugiej strony wiedziałam, że chcę robić coś innego. Udaje mi się to z Sinusoidalem i w żadnym wypadku nie uważam się za pokrzywdzoną. Dla mnie ten temat to zamknięta historia.
M: - Z mojej strony mogę dodać, że z “X-Factorem” świetnie się potoczyło, bo Adrianna pokazała się tam tylko z dobrej strony, niczego nie udawała i wszystkie jej występy były od rewelacyjnych po dobre i z tego trzeba się cieszyć. Program sprawił, że została zauważona, przez to też został zauważony Sinusoidal.
- Udało Wam się również zaskarbić uwagę samego Tricky’ego z Massive Attack. Powiedzcie coś więcej o tym spotkaniu. Czy szykuje się jakaś współpraca?
A: - Historia tego spotkania nadaje się na scenariusz filmowy. Graliśmy w Warszawie i po koncercie zostaliśmy zaproszeni przez Trickiego do stolika.
M: - Spędziliśmy razem całą noc, najpierw w knajpie, potem na domowej imprezie. Dał nam wiele cennych rad, rozmawialiśmy nie tylko o muzyce, ale o wielu innych, ciekawych rzeczach. Możemy powiedzieć tylko tyle, że współpraca i kontakt jest, a jak już coś się wydarzy i będziemy mieć to czarno na białym, to wtedy będziemy się tym chwalić.
- Przewrotnie na koniec, sięgnijmy do początku. Opowiedzcie o tym, jak powstał Sinusoidal?
M: - Na początku Sinusoidal tworzony był z Magdą Pasierską, ale wszystko wtedy bardzo powoli sobie płynęło. Właściwie nie wiedzieliśmy jeszcze oboje czego chcemy, potem muzycznie mieliśmy już całkiem inne priorytety i nasze drogi się rozeszły. Wówczas pomyślałem, że na zasadzie producenckiej będę robił numery z różnymi ludźmi w ramach własnego projektu, który roboczo nazwany został Siwak. Tak też zetknęliśmy się z Adą. Zaczęliśmy robić numery i nagle okazało się, że nie wiadomo kiedy mieliśmy na koncie już siedem wspólnych kawałków. Stwierdziliśmy zatem, że chyba trzeba założyć zespół.
- Jest zespół, jest płyta, pora na promocję. Gdzie w najbliższym czasie będzie można Was usłyszeć?
M: - Mamy za sobą już występ na festiwalu muzycznym w Holandii i koncert w warszawskim “Obiekcie znalezionym”. 1 października zagramy we Wrocławiu na otwarciu klubu LOG:IN, potem 14 jesteśmy w Białymstoku, a 21 wracamy na Wrocławski Sound. Miesiąc kończymy 29 października koncertem na festiwalu SoundEdit w Łodzi.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Julia Spychalska
Michał Siwak: - Są dobre, ale już nie takie jak były przy okazji pojawienia się naszej EP-ki, bo to jednak było pierwsze wydawnictwo. Wtedy towarzyszyły nam takie niesamowite ciarki, świadomość, że coś naszego będzie w sklepach. Płyta to oczywiście większa sprawa, w tej chwili dla nas najważniejsza.
Adrianna Styrcz: - Mów za siebie. Ja czuję teraz większe podniecenie. Moje słowo jest już spisane, pewne rzeczy są już klepnięte, jest też miejsce na podziękowania, wszystkim tym którzy z nami współpracowali i nas inspirowali. Ep-ka też była bardzo zadowalająca, w innym jednak charakterze.
Jak powstawało “Out of the Wall“? Powiedzcie coś o systemie Waszej pracy.
M: - Do tej pory pracowaliśmy głównie osobno. Adrianna siedząc w domowym zaciszu wymyśla linie melodyczne swoich wokali, pisze teksty i wysyła mi swoje pomysły, a ja wtedy sporządzam muzykę i na odwrót. Czasem ja wysyłam swoje pomysły, a Ada je sobie przesłuchuje i do nich coś wymyśla. Dopiero potem spotykamy się razem i słuchamy, co z tego wyniknie.
A: - Ale łączy nas to, że oboje jesteśmy ‘nocne marki’ i pracujemy w nocy.
- Gdy jesteście już razem, pojawiają się czasem jakieś napięcia?
A: - Chyba nie. Zwykle jak usłyszę to, co Michał przygotuje, to już mi się podoba, czuję, że coś już mi się zażarło. Największą zgodność mamy, jeśli chodzi o muzykę, bardzo często od razu czujemy wspólny ‘flow‘.
M: - Muszę przyznać, że z nikim dotychczas tak dobrze mi się nie współpracowało. Ada swoimi melodiami, które ma w głowie tak mnie zaskakuje, że ja pewnie nigdy na coś podobnego bym nie wpadł. I odwrotnie. Chociaż mamy podobne upodobania muzyczne, to charakterologicznie jesteśmy zupełnie z innej bajki. Kiedy to się spaja muzycznie, powstaje świeża, nowa jakość. To, co jest ekstra, to fakt, że Ada nigdy niczego mi nie sugeruje.
- Czuję się w obowiązku, aby spytać o “X-factor”. Po części także dzięki temu programowi zrobiło się o Was głośno. Ada, jak z perspektywy czasu oceniasz to, że odpadłaś?
A: - Będąc tu gdzie jestem wydaje mi się, że “X-factor” nie wyszedłby mi na dobrze. Stąd też myślę, że w dobrym momencie zostałam odsunięta. Na początku miałam mieszane odczucia, wydawało mi się, że aby zaistnieć trzeba się na taki program zdecydować, z drugiej strony wiedziałam, że chcę robić coś innego. Udaje mi się to z Sinusoidalem i w żadnym wypadku nie uważam się za pokrzywdzoną. Dla mnie ten temat to zamknięta historia.
M: - Z mojej strony mogę dodać, że z “X-Factorem” świetnie się potoczyło, bo Adrianna pokazała się tam tylko z dobrej strony, niczego nie udawała i wszystkie jej występy były od rewelacyjnych po dobre i z tego trzeba się cieszyć. Program sprawił, że została zauważona, przez to też został zauważony Sinusoidal.
- Udało Wam się również zaskarbić uwagę samego Tricky’ego z Massive Attack. Powiedzcie coś więcej o tym spotkaniu. Czy szykuje się jakaś współpraca?
A: - Historia tego spotkania nadaje się na scenariusz filmowy. Graliśmy w Warszawie i po koncercie zostaliśmy zaproszeni przez Trickiego do stolika.
M: - Spędziliśmy razem całą noc, najpierw w knajpie, potem na domowej imprezie. Dał nam wiele cennych rad, rozmawialiśmy nie tylko o muzyce, ale o wielu innych, ciekawych rzeczach. Możemy powiedzieć tylko tyle, że współpraca i kontakt jest, a jak już coś się wydarzy i będziemy mieć to czarno na białym, to wtedy będziemy się tym chwalić.
- Przewrotnie na koniec, sięgnijmy do początku. Opowiedzcie o tym, jak powstał Sinusoidal?
M: - Na początku Sinusoidal tworzony był z Magdą Pasierską, ale wszystko wtedy bardzo powoli sobie płynęło. Właściwie nie wiedzieliśmy jeszcze oboje czego chcemy, potem muzycznie mieliśmy już całkiem inne priorytety i nasze drogi się rozeszły. Wówczas pomyślałem, że na zasadzie producenckiej będę robił numery z różnymi ludźmi w ramach własnego projektu, który roboczo nazwany został Siwak. Tak też zetknęliśmy się z Adą. Zaczęliśmy robić numery i nagle okazało się, że nie wiadomo kiedy mieliśmy na koncie już siedem wspólnych kawałków. Stwierdziliśmy zatem, że chyba trzeba założyć zespół.
- Jest zespół, jest płyta, pora na promocję. Gdzie w najbliższym czasie będzie można Was usłyszeć?
M: - Mamy za sobą już występ na festiwalu muzycznym w Holandii i koncert w warszawskim “Obiekcie znalezionym”. 1 października zagramy we Wrocławiu na otwarciu klubu LOG:IN, potem 14 jesteśmy w Białymstoku, a 21 wracamy na Wrocławski Sound. Miesiąc kończymy 29 października koncertem na festiwalu SoundEdit w Łodzi.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Julia Spychalska
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
Komentarze (0):