Wywiady

Sztuka potrzebuje przewodnika

Sztuka jest takim obszarem, który wymaga przewodnika i kontakt z nią powinien zaczynać się jak najwcześniej. My, jako instytucja kulturalna staramy się nie stać z założonymi rękoma

 

– mówi Andrzej Kosendiak, dyrektor naczelny Filharmonii Wrocławskiej.

Redakcja: W ostatnim czasie zaangażował się Pan w powołanie i koordynację wielu nowych projektów m.in., Leo festiwal, seria płyt „1000 lat muzyki we Wrocławiu”, nagrania „Wrocław Oratorio Recordings” no i oczywiście budowę Narodowego Forum Muzyki. Jak Pan ocenia zainteresowanie wrocławian tego typu wydarzeniami kulturalnymi?


Andrzej Kosendiak: Nasze inicjatywy spotykają się z uznaniem krytyki, ale również publiczności, która przychodzi na koncerty. Pełna sala jest bardzo czytelnym kryterium zainteresowania wrocławian filharmonią. Jeśli chodzi o inicjatywy związane z wydawnictwami, to oczywiście nigdy płyty z muzyką klasyczną, poza kilkoma wyjątkami, nie osiągają takiej liczby sprzedaży, jak te z muzyką popularną. Nasze inicjatywy fonograficzne mają inny cel niż komercyjny. Zdajemy sobie sprawę, że nie zarobi się na nich wielkich pieniędzy. Chodzi raczej o dokumentowanie osiągnięć artystycznych, które mogą być poddane recenzji. Te z kolei, służą promocji naszych działań, a to przekłada się potem na zainteresowanie zespołami, daje możliwość występów w Polsce i za granicą.


- Tak aktywna działalność filharmonii wrocławskiej jest ewenementem na skalę kraju. Choć muzyka klasyczna wydaje się zajmować niszowe miejsce w kulturze, Wasze sale są zawsze wypełnione. Gdzie według Pana leży źródło tego sukcesu?


- Po pierwsze, nic samo się nie robi. Bardzo wiele różnych elementów musi być spełnionych, żeby takie przedsięwzięcia osiągnęły sukces i cieszyły się zainteresowaniem odbiorców. W pierwszej kolejności, jest to wynikiem zasady, której trzymamy się zawsze budując nasze zespoły i ofertę artystyczną. Niezależnie od gatunku muzyki, czy jest to muzyka klasyczna, współczesna, muzyka z pogranicza muzyki rozrywkowej i klasycznej czy jazz staramy się, aby wszystkie nasze propozycje były możliwie na najwyższym poziomie. To samo dotyczy budowy zespołów. Chcemy, by były w swoich obszarach najlepsze. Publiczność to widzi i docenia. Tworzy się tutaj pewne zaufanie publiczności, z którego jestem bardzo dumny. Opiera się ono na pewności słuchaczy, że jeśli przyjdą na koncert, to choć będzie on różnorodny stylistycznie, zawsze zaprezentujemy repertuar na wysokim poziomie artystycznym. Po drugie, aktywność filharmonii to wynik dużego wysiłku koncepcyjnego, organizacyjnego, ale także edukacji. Oczywiście jest też działalność marketingowa, czyli wyjście z konkretną informacją do różnych środowisk. Szczególnie zależy nam na ludziach dynamicznych, młodych i tu osiągnęliśmy duży sukces, bo i tacy słuchacze coraz liczniej nas odwiedzają.


- Jakie są Pana obserwacje jeśli chodzi o zainteresowanie mieszkańców Wrocławia muzyką poważną? Czy odwieczne przekonanie, że jest to rozrywka doceniana i adresowana tylko do wąskiego grona dobrze wykształconych i sytuowanych odbiorców powoli nie staje się mitem?


- To, co najbardziej nas cieszy to zainteresowanie ludzi młodych. To właśnie ono może być lekarstwem na zły stan edukacji muzycznej. Młodzi za chwile będą zakładać rodziny, będą zastanawiać się nad swoim miejscem w życiu, również nad wychowywaniem dzieci. Sztuka jest takim obszarem, który wymaga przewodnika, a kontakt z nią powinien zaczynać się jak najwcześniej. Dzieci powinny śpiewać i grać na instrumentach. Poprzez doświadczenia własnej aktywności artystycznej, później można budować swoje sądy o sztuce. My, jako instytucja kulturalna nie powinniśmy stać z boku, krytykować czy kontestować rzeczywistości, ale wyjść z działaniem. I to też robimy - mamy chóry i koncerty szkolne oraz cykle pedagogiczne. Cieszą się one stuprocentową frekwencją.


- Obecnie najwięcej emocji wzbudza projekt powstania Narodowego Forum Muzyki. Jakie są Pana odczucia, czy ta inwestycja może stać się największym dziełem Pana życia?


- Budowę Narodowego Forum Muzyki traktuję jako budowę pewnego narzędzia. Sam w sobie, ten obiekt jeszcze nic nie znaczy. Dopiero wszystko, co powstanie wokół idei Forum będzie miało ważniejsze znacznie. Oczywiście potrzebujemy infrastruktury i jakościowo Forum, jako przestrzeń będzie znakomita. Od początku ten projekt traktowany był jako katalizator zmian, które powinny się dokonać i właściwie już się dokonują. To, żeśmy tyle działań edukacyjnych już zrobili i planujemy następne, to że powstały chóry, nowe szkoły muzyczne, nowe zespoły artystyczne, że za chwilę do Wrocławia będą przyjeżdżać najlepsze w świecie orkiestry, soliści. Wreszcie, że będzie miejsce, w którym będą mogły krzyżować się różne gatunki muzyczne - muzyka popularna, jazz, muzyka klasyczna. To było możliwe, dzięki temu projektowi. Nie wiem, czy udałoby się otrzymać pieniądze na te wszystkie poboczne inicjatywy, gdyby w perspektywie nie było Narodowego Forum Muzyki. Jeśli chodzi o sam projekt, to jest on dużym przedsięwzięciem organizacyjnym i finansowym, łączny koszt prawie 400 milionów złotych. W budynku Forum znajda się cztery duże sale koncertowe, największa na 1800 miejsc, 3 sale kameralne, z czego dwie usytuowane całkowicie pod ziemią. Największa sala składać się będzie z parteru oraz trzech balkonów i będzie miała regulowaną akustykę. Sufit w całości będzie się składał z ruchomych elementów, które będzie można opuszczać i podnosić kształtując geometrie budynku. Ściany również będą ruchome. Puste przestrzenie okalające salę koncertową będzie można włączyć w jej kubaturę. Dzięki windom będzie można powiększać estradę. Gmach będzie dobrze przygotowany również do innych przedsięwzięć, np. konferencji czy kongresów.


- Jakie są plany zagospodarowania obecnego budynku filharmonii?


- Planujemy, aby salę koncertową oddać w użytkowanie wrocławskim szkołom muzycznym. Szkoła z ul. Łowieckiej zostanie przeniesiona na ul. Piłsudskiego, a jej nowy budynek będzie połączony z obiektem obecnej filharmonii.


- Na niedzielnym spotkaniu mieliśmy okazję poznać gości z Haiti, kraju który w ostatnich dniach przeżywa prawdziwą gehennę. Pomysł współpracy z nimi pojawił się jednak wcześniej. Jakie były jego założenia?


- Współpraca z muzykami z Haiti związana jest również z budową Narodowego Forum Muzyki. Jej inicjatorem był Manfred Beschel, który ze strony Komisji Europejskiej weryfikował nasz projekt i doprowadził do jego zaakceptowania. Będąc na koncercie Haitańczyków odnalazł w ich muzyce mnóstwo elementów polskich. Tak zainteresował się Polską, Wrocławiem i naszymi zespołami muzycznymi. Widząc nasz potencjał i możliwości organizacyjne zaproponował przyjazd muzyków z Haiti do Wrocławia, aby nagrać wspólną płytę. Haitańczycy byli niezwykle zainteresowani, tą propozycją. Szykuje się bardzo ciekawy projekt artystyczny i już w niedalekiej przyszłości będzie można wysłuchać wspólnego koncertu.


- Czy w związku z zaistniałą sytuacją projekt współpracy z tymi muzykami jakoś ewoluował? A jeśli tak, to w jakim kierunku?

- Podczas zeszłotygodniowych koncertów zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti. Możemy także zaanonsować, jeszcze bez konkretnego terminu, koncert grupy haitańskiej. Myślę, że pomoc potrzebna jest tam nie tylko dziś, ale także w przyszłości w odrodzeniu tego kraju. Państwo to nie miało szczęścia zarówno, jeśli chodzi o katastrofy naturalne, ale także rozwój cywilizacyjny. Przez długie lata było pod autokratycznymi rządami, które doprowadziły do biedy mieszkańców i zacofania cywilizacyjnego. Pamiętam bardzo dobrze lata osiemdziesiąte, stan wojennym i pomoc, z którą myśmy się spotkali. Dlatego uważam, że mamy absolutny obowiązek, gdy jest nam już trochę lepiej i nie musimy martwić się o dzień jutrzejszy, żeby w takich sytuacjach pomagać. Zwłaszcza tam, gdzie nie ma interesu gospodarczego czy politycznego. Bardzo mocno liczę, że wrocławianie wesprą naszą akcje czy jakąkolwiek inną prowadzoną na ten cel.


- Jest Pan pomysłodawcą i kierownikiem artystycznym projektu nagrania dzieł Witolda Lutosławskiego. Czy w związku z rocznicą urodzin artysty (25 stycznia) przewidziana jest jakaś inicjatywa?


- Tak, jest to inicjatywa bardzo duża polegająca na nagraniu wszystkich dzieł kompozytora, stąd tytuł „Witold Lutosławski – Opera Omnia”. Pierwsza płyta ukazała się w zeszłym roku, druga zostanie wydana teraz. Będzie można wysłuchać na niej II i IV Symfonii Lutosławskiego pod dyr. Jacka Kasprzyka. Trzecia płyta jest w przygotowaniu, zapewne ukaże się na wiosnę. Zawierać będzie „Preludia i fuga” oraz koncert harfowo-obojowy. W tym roku planujemy również nagrać czwarty krążek.


- Wydaje się, że muzyka poważna dominuje w Pana życiu. W czym odnajduje Pan odskocznię? Prościej, jakie jest Pana hobby?


- Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, ale kiedy znajdę chwilę, czytam. Choć nie systematycznie, ale z pasją. Sięgam po bardzo różne książki, ale mam szczególny opór przed tymi nagradzanymi i bestsellerami. Zwykle muszę odczekać zanim sięgnę po taką książkę. Jednak po czasie do nich wracam. Było tak w przypadku Masłowskiej, podobnie z Tokarczuk czy Pilchem. Ostatnio przeczytałem „Biegunów”. Jest to książka bardzo mi bliska, ponieważ sam jestem w ruchu i sporo podróżuję. Wywołała u mnie dużo osobistych skojarzeń. Czasem w desperacji chodzę po mieszkaniu i szukam czegoś, co można by przeczytać. Tym sposobem, w ciągu ostatnich dwóch lat udało mi się wrócić do wielu książek. To, co daje mi największą przyjemność i niestety jest odskocznią, na którą mam bardzo mało czasu, to żeglarstwo. Czas spędzony pod żaglami zalicza się do tych momentów, które pozwalają mi zgromadzić zapas energii do działania.


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała: Julia Spychalska

Andrzej Kosendiak – ur.1955 r., dyrektor naczelny Filharmonii Wrocławskiej i Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans, artysta, dyrygent i pedagog, animator życia kulturalnego w Polsce, organizator i pomysłodawca wielu przedsięwzięć, m.in. powstania chóru oraz Wrocławskiej Orkiestry Barokowej, projektów „Śpiewający Wrocław” i „Śpiewająca Polska”, Leo Festiwalu, licznych wydawnictw płytowych oraz inicjatyw edukacyjnych. Jest absolwentem Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej we Wrocławiu, w latach 2002-2005 był Doradcą Prezydenta Wrocławia do spraw kultury, obecnie koordynuje projekt budowy Narodowego Forum Muzyki. Jest żonaty, ma czwórkę dzieci, jego pasją jest żeglarstwo.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ 2010-02-03
    23:14:44

    0 0

    Ciekawa osoba... nie często można przeczytać wywiad z Dyrektorem. Dzięki tuWroclaw :)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.