Wywiady
Ten medal kosztował mnie wiele wysiłku
Damian Janikowski jako jedyny z wrocławskich sportowców przywiózł z Igrzysk Olimpijskich w Londynie medal. Poza tym zawodnik Śląska Wrocław przełamał 16-letnią niemoc polskich zapaśników. Tyle bowiem lat upłynęło od czasu, kiedy ostatni raz Polak stanął w zawodach zapaśniczych na podium. – Czuję satysfakcję – przyznaje sportowiec w rozmowie z nami.
Mariusz Wiśniewski: – Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie wiele osób mówiło, że jedzie Pan po medal. Był Pan niemal pewniakiem.
Damian Janikowski: – Wiem, że wiele osób przed igrzyskami widziało mnie w roli faworyta. Ale ja tam z takimi szansami i nadziejami jak każdy inny zawodnik. Ja osobiście jechałem do Londynu z nastawieniem, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Nie myślałem o medalu, ale o pierwszej walce. Później o kolejnej i tak dalej. Kiedy się myśli o medalu przed walkami, można się spalić i nic z tego nie wyjdzie. A tak wyszedł medal i jestem z tego bardzo zadowolony. Po 16 latach w zapasach klasycznych mamy medal i chyba trenerzy mogą być zadowoleni. Teraz pozostaje trenować dalej, ciągnąć młodzież do sportu i szykować się do Rio. Jak dobrze pójdzie, z Brazylii też przywieziemy medal.
– Jakie to uczucie być w tej elitarnej dziesiątce Polaków, którzy przywieźli medale z Londynu?
– Uczucie jest fantastyczne. Pojechało nas ponad 200 a tylko dziesiątka przywiozła medale. Jest to zaszczyt i honor. Można się może tylko zastanowić, dlaczego tylko dziesięć medali. Ale to już nie należy do mnie. Ja robiłem i będę robił swoje. Mogło być chyba jednak jeszcze lepiej.
– Nie ma żalu? Egipcjanin w półfinale nie był do pokonania?
– Każdy jest do pokonania. To była bardzo trudna walka. To były mistrz olimpijski i można o nim powiedzieć, że to stary wyjadacz. Może popełniłem jakiś mały błąd w tej walce, a może po prostu zabrakło mi szczęścia. Nie załamałem się jednak, bo wiedziałem, że nie przegrałem z byle kim. Robiłem dalej swoje i udało się zdobyć brąz. Nie czuję żalu i nie myślę, że mogło być złoto, ale cieszę się medalem. Ważne, że jest.
– Mocno Pan świętował zdobycie medalu?
– Było delikatnie. Moim przyjaciele specjalnie przylecieli do Londynu, aby mnie wspierać i z nimi świętowałem. Praktycznie później spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. Szaleństw nie było (śmiech).
– Same igrzyska są rzeczywiście tak wyjątkową imprezą?
– Atmosfera jest inna niż na innych mistrzostwach, bo na żadnej innej imprezie sportowej nie ma tylu zawodników. Poza tym wszystko było perfekcyjnie przygotowane i nam sportowcom pozostawało tylko koncentrować się na zawodach. Słyszałem, że Chińczycy narzekali, ale mnie niczego nie brakowało. Z drugiej strony, to były moje pierwsze igrzyska, a więc nie mam porównania.
– Co zrobi Pan z medalem?
– Jeszcze nie wiem. Na razie leży w domu. Może później go jakoś ładnie powieszę. Ale nie jest też wykluczone, że jak się już nim nacieszę, pokażę wszystkim bliskim, to przekażę na jakąś aukcję i cel charytatywny. Zobaczymy.
– To teraz po igrzyskach chyba czas na wakacje?
– Na razie nie ma na to czasu. Jest praca, praca i praca. Teraz tutaj z mediami, a później wracam do treningów i walki. Przez trzy miesiące będę walczył w niemieckim klubie w tamtejszej lidze. Można powiedzieć, że cały czas będę w gazie. Muszę się wywiązać z umowy.
– Miał Pan w ogóle trochę czasu, aby wypocząć?
– Muszę przyznać, że ostatnie dni były bardzo męczące. Osiem godzin spałem chyba dopiero po powrocie do Wrocławia. Tak ciągle coś się działo. Była ceremonia zamknięcia igrzysk, powrót, spotkania z dziennikarzami.
– Medal daje popularność. Ludzie rozpoznają Pana na ulicy?
– Już to odczułem. Ciągle mam spotkana z dziennikarzami. Poza tym, tak, jestem już rozpoznawalny na ulicy. W Londynie polscy kibice na mój widok z daleka krzyczeli i pozdrawiali. Gratulowali, prosili o autografy i wspólne zdjęcia. Z jednej strony jest to męczące, ale z drugiej strony człowiek czuje satysfakcję. Coś osiągnąłem. Nie było łatwo, kosztowało mnie to wiele pracy i wysiłku, ale opłaciło się. Nie chcę jednak na tym poprzestać. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy, aby dalej móc walczyć na najwyższym poziomie.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
Komentarze (0):