Wywiady

Wkrótce zagramy spektakl tylko dla jednego widza

Podczas imprezy Europe Live Game w Mañana Cafe artyści ze Lwowa, Berlina, Livorno, Budapesztu zaprezentowali filmy i slajdy ze swoich miast. Były śpiewy, improwizacje muzyczne oraz możliwość zagrania z wąsatymi facetami w warcaby. Nam udało się porozmawiać z niebanalnym człowiekiem, założycielem Teatru Ad Spectatores - Maciejem Masztalskim.

– Barbara Surmiak: Jest pan założycielem Teatru Ad Spectatores. Jaka jest jego gówna idea?

– Maciej Masztalski*: Teatr składa się z zawodowych aktorów. Jego głównym celem jest aneksja przestrzeni miejskiej dla potrzeb spektakli teatralnych. Graliśmy spektakle w samochodach, pociągach, na statkach, w restauracjach, w pubach, w pokojach hotelowych. Chcemy produkować spektakle, które łamią barierę oddzielającą widza od sceny. Jedną z odnóg naszej działalności są projekty międzynarodowe. Wszystko zaczęło się od współpracy z teatrami rosyjskimi, teraz nasza współpraca przybrała już wymiar europejski i ma charakter integracyjny.

 

– Gdzie obecnie działa teatr? Tylko na terenie Wrocławia?

– Na początku września jedziemy do Koszyc, generalnie jeżeli otrzymujemy zaproszenia z Polski to z nich korzystamy. Jednak główną naszą sceną jest miasto Wrocław.

 

– Czy trudno jest zdobyć bilet? Słyszałam, że gracie Państwo bardzo kameralne spektakle, niejednokrotnie dla zaledwie garstki widzów.

– Najmniejszy spektakl ma dziewięcioosobową widownię, największy około setki. W najbliższym czasie jeszcze mocniej przesuniemy tę granicę, ponieważ szykujemy spektakl, w którym przewidujemy tylko jednego widza.

 

– W jaki sposób można dostać się na Wasz spektakl?

– Spektakle są biletowane, jesteśmy w tej kwestii bardzo nowocześni, ponieważ 90% biletów sprzedajemy online. Jest to dosyć dobry wynik, gdyż teatr kojarzony jest z miejscem tradycyjnym i w innych teatrach sprzedaż online oscyluje w granicach 30-40%.

 

– Które spektakle najbardziej zadziwiają widza?

– Są to spektakle, które są mocno osadzone w konkretnych przestrzeniach. Nasza ostatnia premiera: „Rok Diabła” jest właśnie takim spektaklem. Gramy go w Muzeum Narodowym i sam budynek jest dodatkowym bohaterem. Spektakl jest rozgrywany na kilku kondygnacjach, na balkonach, krużgankach. Aktorzy są podłączeni do mikroportów, a widownia słucha ich w bezprzewodowych słuchawkach.

 

Dzięki takiemu rozwiązaniu widz obserwując aktora z oddali może wsłuchiwać się w jego szept. Naszym najbardziej kasowym spektaklem jest przedstawienie „9 – rekonstrukcja”. Gramy go dla dziewięciu widzów. Fabuła opowiada o mordercy, który zamordował dziewięcioro ludzi i ułożył ich ciała w obrazek. Widownia ogląda przedstawienie z perspektywy trupów.

 

– Czy to prawda, że porywają Państwo ludzi...?

– Tak, rzeczywiście, wiążemy im oczy, wsadzamy do samochodów i wywozimy w nieznane miejsce. Jest to dodatkowy dreszczyk emocji. Często zmieniamy miejsce rozgrywania spektaklu, żeby utrzymać element zaskoczenia. Tych spektakli gramy naprawdę dużo bo około 300 rocznie. O bilety trzeba się postarać na dwa, trzy tygodnie przed spektaklem, ponieważ cieszą się bardzo dużym powodzeniem.

 

– Jeżeli chodzi o bardziej znane nazwiska, z kim Państwo współpracujecie?

– Z wrocławskich autorów współpracuje z nami scenarzysta filmu „80 milionów” Krzysztof Kopka. Jest autorem dużej części naszych spektakli. Jeżeli chodzi o obsadę są to gównie aktorzy po wrocławskim PWST, jak i po szkole warszawskiej i łódzkiej. Aktorzy, którzy u nas występują są w bardzo zróżnicowanym wieku. Najstarszy aktor jest przed 60, najmłodszy ma 24 lata.

 

Większość aktorów, którzy z nami współpracują, można na co dzień oglądać na deskach tradycyjnych wrocławskich teatrów. Zespół liczy 25 do 30 osób. Łącznie gramy około 500 spektakli rocznie, co oznacza, że gramy codziennie pomijając środy i czwartki przez okrągły rok, często po 3 spektakle dziennie. Teatr istnieje już od 14 lat i ma silnie ugruntowaną pozycję we Wrocławiu. Mamy swoją siedzibę w Browarze Mieszczańskim, tam mieści się klasyczna scena, jednak bardzo dużo spektakli wystawiamy w przestrzeni niestandardowej.

 

– Co Państwa sprowadziło do klubu Mañana?

– W klubie odbywa się część projektu Europe Live Game, w jego ramach zaprosiliśmy do Wrocławia aktorów z całej Europy, którzy nie znając się przyjeżdżają tutaj aby tworzyć wspólnie spektakle. Aktorzy przed przyjazdem zrealizowali filmy bądź slajdy w swoich miastach i właśnie w przestrzeni Mañana Cafe przy akompaniamencie pianisty i kieliszku wina można zobaczyć Budapeszt, Berlin, Lwów czy Livorno z perspektywy „lokalsów”. Wybraliśmy Mañanę, ponieważ szef Mañany jest bardzo otwartym człowiekiem i to jest nie bez znaczenia, miejsce jest klimatyczne i internacjonalne. Przychodzą tutaj Włosi, Hiszpanie, jest to miejsce spotkań na polu europejskim. Ja osobiście mam nadzieję ,że współpraca z Jackiem Lizurejem się rozwinie.

 

Niedawno miał miejsce pierwszy projekt Silent Disco w ilGusto - okazał się strzałem w dziesiątkę. Miejsce świetnie zdało egzamin. Gdy na uczestników performancu patrzy się z boku słychać tylko szuranie i widać ruch, muzykę słyszą tylko uczestnicy w słuchawkach. Wygląda to trochę jak obrazek ze szpitala psychiatrycznego. To był eksperyment, chcemy go rozwinąć. Projekt okazał się wielkim sukcesem, sprzedaliśmy wszystkie bilety. Planujemy projekt powtórzyć być może w bardziej steatralizowanej formie.

 

Bilety na spektakle Teatru Ad Spectatores można zakupić na różne sposoby. Za pośrednictwem strony http://www.adspectatores.art.pl/, dokonując rezerwacji telefonicznej bądz mejlowej. Można także próbować kupić bilet bezpośrednio przed spektaklem, choć wiąże się z tym duże ryzyko niepowodzenia, ze względu na niesłąbnące zainteresowanie spektaklami.

 

*Maciej Masztalski ur. 8 marca 1978 roku Obronił w roku 2001 dyplom z fotografii w pracowni Natalii Lach-Lachowicz w Wyższym Studium Fotografii. W latach 2002/2006 studiował w warszawskiej Akademii Teatralnej. Prezes Zarządu i Dyrektor artystyczny Ad Spectatores. Jako kilkuletnie dziecko dorastał w Teatrze Witkacego w Zakopanem i to tu zaraził się nieuleczalną miłością do teatru. Założyciel w 1997 r. HGW potem Ad Spectatores. Niepoprawnie kochliwy. Autor "Kobry" i adaptator większości wystawionych tekstów. Człowiek, który nie zna dnia ani godziny. Na umówione spotkanie przychodzi z 48 godzinnym spóźnieniem. Prekursor niekonwencjonalnego systemu pracy nad spektaklem. W roku 2005 nominowany w plebiscycie Dolnośląski Brylant Roku w kategorii Twórcza Osobowość Roku. Przegrał z Leszkiem Możdżerem. Nagrodzony specjalna nagrodą Prezesa Telewizji Polskiej za osiągnięcia Ad Spectatores. Dwukrotnie nominowany do wrocławskiej nagrody Gazety Wyborczej "Warto".

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.