Sport

Bardzo dobra gra i pewne zwycięstwo. Polska wysoko pokonuje Bośnię na Stadionie Wrocław!

2020-10-14, Autor: Bartosz Królikowski

Pełna dominacja, pewność w defensywie oraz skuteczność w ataku. Reprezentacja Polski w piłce nożnej pokonała Bośnię i Hercegowinę 3:0 w meczu fazy grupowej Ligi Narodów. To pierwsze zwycięstwo naszej kadry na Stadionie Wrocław od przeszło 4 lat.

Reklama

Dla reprezentacji Polski mecz z Bośniakami był kluczowy, jeśli chodzi o szanse walki o zwycięstwo w grupie oraz awans do półfinałów. Nasza kadra potrzebowała triumfu, aby wyprzedzić kogoś z dwójki Holandia-Włochy w grupie, a przy remisie w spotkaniu tych drużyn, nawet oba zespoły. Bośniacy byli jak dotąd jedyną ekipą, z którą Polacy wygrali w tej edycji Ligi Narodów, pokonując ich na wyjeździe 2:1. Nie oznaczało to wcale, że na Stadionie Wrocław będzie łatwiej. Nasi środowi rywale wciąż mają w składzie świetnych zawodników o uznanej w Europie marce jak Edin Dzeko, Miralem Pjanić czy Sead Kolasinac. Co do składu, selekcjoner Jerzy Brzęczek mocno zamieszał zestawieniem w porównaniu do zremisowanego 0:0 meczu z Włochami. Miejsce w wyjściowej jedenastce utrzymali zasadniczo tylko Kamil Jóźwiak, Robert Lewandowski, Mateusz Klich, Kamil Glik oraz Tomasz Kędziora. Do składu wskoczył choćby strzelec hattricka w towarzyskim meczu z Finalndią (5:1) Kamil Grosicki, Karol Linetty, czy Wojciech Szczęsny.

Polacy od początku wyraźnie przejęli inicjatywę, chcąc zdominować rywali, choć to Bośniacy jako pierwsi oddali groźny strzał. Zrobił to konkretnie Miralem Pjanić, który mocnym uderzeniem zza szesnastki sprawdził Wojciecha Szczęsnego. Nasi reprezentanci odpowiedzieli groźną akcją Kamila Grosickiego, zakończoną jednak strzałem w boczną siatkę. W 14. minucie po raz pierwszy w meczu pokazał się Robert Lewandowski. Jednak nie golem, czy choćby dobrym uderzeniem. Wypracował on wszakże czerwoną kartkę dla obrońcy rywala. „Lewy” urwał się defensorom i wychodził już na czystą pozycję sam na sam z bramkarzem, gdy nieprzepisowo zatrzymał go Ahmedhodzić, za co sędzia wyrzucił go z boiska. Bośniacy protestowali, ale mogli się tylko cieszyć, że z rzutu wolnego Lewandowski trafił tylko w mur. Kapitan naszej kadry miał w pierwszej połowie zaskakująco kiepsko nastawiony celownik. W 22. minucie po świetnej akcji Karola Linettego oraz Kamila Jóźwiaka, „Lewy” nie trafił bramkę z kilku metrów. Około dziesięciu minut później miał natomiast pecha, gdy obił z kolei słupek ładnym strzałem ze skraju pola karnego.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Robert ma pecha do Stadionu Wrocław. W poprzednich latach prawie za każdym razem gdy Polska grała na tym stadionie, „Lewy” nie grał z różnych powodów. Czasem kontuzja, czasem decyzją trenera. Teraz gdy wreszcie zagrał od pierwszego gwizdka, nie szło mu kompletnie wykańczanie akcji. Ale próbował, próbował i w końcu trafił. W 39. minucie Linetty oddał strzał, który zablokowali obrońcy. Piłka trafiła do Jóźwiaka, który opanował futbolówkę w polu karnym, ale nie zdążył oddać strzału, gdyż to zrobił nabiegający Lewandowski i nie dał szans Ibrahimowi Sehiciowi. Polacy nie zamierzali jednak wyhamować. Już trzy minuty później golkiper rywali końcami palców odbił strzał Kamila Grosickiego głową. Jednakże ta sztuka nie udała mu się już w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy po pięknej akcji na jeden kontakt i precyzyjnym dośrodkowaniu Lewandowskiego, piłkę w siatce umieścił Linetty. Dzięki temu nasza reprezentacja schodziła do szatni na zasłużonym dwubramkowym prowadzeniu.

Po przerwie Polacy nie stracili ani krzty animuszu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Była 51. minuta, gdy Mateusz Klich posłał znakomite podanie w pole karne do Lewandowskiego. Nasz napastnik nie zmarnował takiej okazji i pewnie wykończył akcję. Kilka chwil później Grosicki wyszedł sam na sam z Sehiciem, ale strzelił prosto w bramkarza. Od tej pory tak naprawdę nasi reprezentanci nie forsowali już tak bardzo tempa. Nie ma się co dziwić, prowadzili wysoko, grali bardzo pewnie. Na dodatek potrafili zachować pełną koncentrację w obronie. Prawdę mówiąc nawet gdybym bardzo chciał, nie wyróżniłbym żadnej akcji Bośniaków, gdyż oni po prostu nie byli w stanie zrobić absolutnie nic konkretnego. Wojciech Szczęsny miał bardzo spokojny wieczór. Nie trzeba zatem mówić, że przy takim nastawieniu Polaków oraz indolencji ofensywnej gości, jakość widowiska dość mocno ucierpiała. Tak naprawdę do końca meczu obejrzeliśmy tylko jeden konkretniejszy strzał Krzysztofa Piątka, który był jednak minimalnie za mocny. Wynik nie uległ już zmianie, a Polacy odnieśli drugie zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Narodów.

Przed meczem liczyliśmy na to, że nasza reprezentacja będzie w stanie zdominować i pewnie pokonać rywali. Przyznać trzeba, że zawodnicy Jerzego Brzęczka nie zawiedli tych oczekiwań. Przez zdecydowaną większość spotkania, oglądaliśmy taką reprezentację Polski jaką byśmy chcieli. Odważną, będącą przy piłce, zdecydowanie grającą do przodu i skuteczną. Z tym ostatnim może nie jakoś bardzo, gdyż Polacy mogli ten mecz wygrać nie trzy, a przynajmniej pięć do zera. Ale to tylko obrazuje skalę ich dominacji. Bośniacy nie byli w stanie zrobić nic ciekawego. Ten strzał w drugiej minucie Miralema Pjanicia był ich pierwszą dobrą okazją na gola i jak się potem okazało, ostatnią. Oczywiście to nie było tak że nasi kadrowicze grali idealnie. Wciąż mamy nad czym pracować, zwłaszcza przy wykańczaniu akcji, bo były w tym meczu sytuacje, gdy Polacy podejmowali złe decyzje w kluczowych momentach. Na przykład na siłę szukali podania lub dryblingu w momencie gdy należało strzelać. Ale to spotkanie pokazało, iż jest progres. Jeszcze długo będziemy debatowali, czy Jerzy Brzęczek jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Ale gdy trzeba było krytykować, krytykowaliśmy. Tym razem należą się pochwały, więc nie możemy się wahać. Dodatkowo udało im się nieco odczarować Stadion Wrocław, gdyż na zwycięstwo polskiej kadry na murawie na której na co dzień gra WKS Śląsk, czekaliśmy od marca 2016 roku (5:0 z Finlandią).

Dzięki temu triumfowi, a także remisowi w spotkaniu Włochy-Holandia (1:1), Polska jest aktualnie liderem swojej grupy. Kolejne mecze Ligi Narodów Polacy rozegrają 15 listopada na wyjeździe z Włochami oraz 18 listopada w Chorzowie z Holandią.

Polska – Bośnia i Hercegowina 3:0

Gole:

1:0 – Robert Lewandowski 39’

2:0 – Karol Linetty 45+1’

3:0 – Robert Lewandowski 51’

Polska: Szczęsny – Kędziora (72. Bereszyński), Glik, Bednarek, Reca – Grosicki (64. Kądzior), Góralski, Linetty, Klich (64. Piątek), Jóźwiak (72. Karbownik) – Lewandowski (57. Milik)

Bośnia: Sehić – Cipetić, Ahmedhodzić, Sanicanin, Kolasinac – Cimirot, Hadziahmetović (74. Hajradinović), Pjanić (32. Hadzikadunić) – Visca (58. Gojak), Dzeko (58. Prevljak), Krunić (73. Milosević)

Żółte kartki: Klich, Bednarek (Polska) – Pjanić, Hajradinović (Bośnia)

Czerwone kartki: Ahmedhodzić 14’ (za faul)

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1278