Wiadomości

Czy polityczni bossowie chowają się za kobiety?

2023-09-22, Autor: Arkadiusz Franas

Wyborco! Kryj się! Ruszyli w Polskę! Liderzy największych ugrupowań podróżują busami i każą się uwielbiać, ponieważ tylko oni mają rację. Najgorsze, że człowiek nigdy nie wie, kiedy natknie się na takie „spontaniczne” spotkanie, jak Donalda Tuska w Lesznie, gdy „spontanicznie” przygotowano też płotki i profesjonalne nagłośnienie. Ale najciekawsze jest to, że obaj liderzy, dwóch najzacieklej zwalczających się obozów, często pojawiają się w otoczeniu pań. I jak patrzę na takie obrazy, to nie wiem dlaczego przypominają mi się opowieści o amazonkach Kaddafiego...

Reklama

Sponsorem dzisiejszego tekstu jest moja żona. Oczywiście, lepiej inspiratorem. Broń Boże nie inspiratorką. Za taką odmianę budzi się w Szanownej bezwzględność przewyższająca zaciekłość wspomnianych amazonek, które były najbliższą przyboczną gwardią pułkownika Muammara Al-Kaddafiego. A jak wiadomo, znającym nieco realia ówczesnej Libii pod rządami tego dyktatora, dla wspomnianych amazonek zabicie muchy czy człowieka podobno nie stanowiło różnicy…

To właśnie małżonka zwróciła mi uwagę, że podczas konferencji prasowej jaką urządził Donald Tusk pod siedzibą TVP lidera PO otaczały głównie panie. – To na wypadek, gdyby pojawiła się policja, to będzie bardziej dramatycznie wyglądało – wytłumaczyła mi. Ale ponieważ nie pojawiła się policja, a jedynie natarczywie dopytujący się o różne rzeczy dwumetrowy redaktor Michał Rachoń, to z tylnego rzędu wyskoczyli panowie z PO i się poprzepychali.

- A może on przez to chce pokazać, że kobiety są bardzo ważne w programie PO – zastanawiała się jeszcze pewna moja znajoma, gdy powiedziałem jej o spostrzeżeniach małżonki. Tylko, że na tej konferencji chodziło bardziej o program telewizyjny… Zresztą spójrzmy i na program wyborczy PO, który nie do końca wiadomo na czym polega i który jego wariant jest aktualny. W najświeższym wydaniu to chyba owe 100 spraw na 100 dni. I co tam jest dla pań? Oddam głos samemu liderowi.

 – Każda kobieta będzie miała prawo do bezpłatnego znieczulenia przy porodzie, bezpłatnych badań prenatalnych, i to polska kobieta zdecyduje o swoim macierzyństwie. Będzie też dostęp do pigułki „dzień po” bez recepty – zapowiedział Tusk prezentując propozycję dla płci pięknej, jak to kiedyś obrzydliwie nazwali seksiści.

Nie twierdzę, że nie są to rzeczy ważne. Zapewne arcyważne. Tylko oczywiście to nie moje twierdzenie jest tu najważniejsze, a przecież po żonę ciągle nie będę biegał, bo wiedzą Państwo… Cierpliwość ma swoje granice. I jest odwrotnie proporcjonalna do stażu szczęśliwego pożycia.

A wracając do tego pakietu propozycji… Może trywializuję, ale czy to nie jest tak, że kobieta jest znów sprowadzana tylko do roli matki i obiektu seksualnego? No i sprawa, która też nie daje mi spokoju od jakiegoś czasu, o czym pewnie wspominałem. Jak to jest, że tak nowoczesna, liberalna partia posługuje się binarnym systemem płciowym?! A co z transgenderyzmem lub postgenderyzmem? Chyba, że chcą jednak uszczknąć elektoratu PiS-owi, o którego aniołkach za chwilę. I tylko na sztandarach są tacy nowocześni…

Co mnie jednak przekonało do wersji mojej żony? Poza tym, że jest moją żoną i wiadomo… Nabrałem takiego przekonania po obejrzeniu zajścia z panią poseł Kingą Gajewską, która poszła poharcować na spotkaniu przedwyborczym premiera Mateusza Morawieckiego. Pierwsze pytanie. Dlaczego poszła tam pani poseł, a nie na przykład poseł Arkadiusz Myrcha, małżonek parlamentarzystki? Przecież oczywistym jest, że jakieś służby porządkowe zechcą uniemożliwić harce. Akurat padło na policję. Wyszedł więc idealny spektakl polityczny: kobietę, popychać, szarpać!? Ludzie!

Poszkodowana posłanka zdążyła się jeszcze uśmiechnąć do zaprzyjaźnionych i zaproszonych kamer zanim zniknęła w samochodzie policyjnym. Tam po ustaleniu, że jest posłanką, wypuszczono ją. Jakiś czas potem opublikowała komunikat: „Dziękuję za troskę i wsparcie. Jestem już w domu z rodziną”. Maryjko, jakby co najmniej po wielogodzinnych przesłuchaniach, o głodzie i chłodzie, posłankę wypuszczono. I jeszcze przesłuchującym był hauptsturmführer Hermann Otto Brunner.

Albo dlaczego na wrocławskie spotkanie aktywistów PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, by zadać mu „trudne” pytania, Lewica nie wysłała posła i jedynkę w wyborach Krzysztofa Śmiszka? Albo Dominika Kłosowskiego, innego jej kandydata, przez niektórych nazywanego ostatnim partyzantem z Armii Ludowej? Zamiast nich delegowała drobną działaczkę Katarzynę Lubiniecką-Różyło. Nie dość, że pani Katarzyna ma ostatnie miejsce na liście, to na spotkaniu nawet nie było policji, z którą mogłaby się zetrzeć. Klęska, ale wizerunek „pokrzywdzonej” uratowali porządkowi, gdy zaczęła wykrzykiwać wspomniane „trudne” pytania.

„Rzucili się na mnie bardzo brutalnie. Zatkali mi usta i wyszarpali z tłumu. Jeden obłapując mnie ciągnął w stronę drzwi. Uderzyłam go krzycząc, że nie życzę sobie, żeby mnie dotykał” – opisywała bohaterka Lewicy na portalu społecznościowym. Chyba bym się, założył, że bardziej ucierpiał porządkowy niż kandydatka. Jeżeli się mylę, to czas na obdukcję i porządkowego do paki.

Na tym spotkaniu dało się zauważyć, że i wokół prezesa gromadzą się kobiety. Nie wiem, czy to zabieg celowy, bo specjaliści od wizerunku tak podpowiedzieli, czy chodziło tylko o starcie na bukiety. W skrócie mówiąc, rzecz w tym, że zaskoczony prezes dostał dwa – od obecnej i byłej szefowej wrocławskich struktur partii. Tak blisko i kurczowo się trzymały lidera, że dobrze, iż „Jarosław Polskę zbaw” ma przy marynarce dwa rękawy. Panie były tak „przyklejone”, że zaistniało realne zagrożenie, że na kolejną konwencję, do Opola, pojedzie już tylko w kamizelce.

Ponownie srodze znów się zawiedzie się ten, kto myślał, iż w tej opowieści nie pojawi się Jacek Sutryk. Przecież to już jego sztabowcy pięć lat temu wymyślili, że to nieładnie, by samotny kawaler błąkał się po różnych spotkaniach przedwyborczych. Dokładnie już nie pamiętam jak długo to trwało, ale nagle zaczął pokazywać się towarzystwie dwóch pań, blondynek, które były działaczkami „Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Platforma. Nowoczesna Koalicja Obywatelska”. Jednak projekt nie wytrzymał próby czasu, bo dość szybko, któraś z pań, a może i obie, stanowczo stwierdziła: „P… to, nie będę robić za aniołka Jacka”.

Dzięki Bogu, mamy wolny kraj. To znaczy tak mi się wydaje, bo i tu są opinie podzielone. Ale chyba jeśli ktoś rzeczywiście chce, to oczywiście może być aniołkiem, amazonką czy też aniołem lub amazonem (mój maskulinatyw!). Tylko mam jedną prośbę, bo w głowie mi się kręci: bossowie i ich akolici, nie mylcie ciągle podmiotowości z przedmiotowością. Dwa w jednym się nie uda. Zaręczam, bo skończy się tak. Lata temu, gdy byłem szefem, pracowała ze mną pewna dziennikarka. Zaciekła feministka, mocno lewicująca, wykrzykująca na całą redakcję o równouprawnieniu i że kobiety nie potrzebują żadnej taryfy ulgowej w pracy (a chyba nie miały, bo dziennikarstwo to nie górnictwo). Ale coś przeskrobała. I wchodzi do mojego pokoju udając rozkoszną kocicę z tekstem: tylko na mnie nie krzycz, pamiętaj, że jestem kobietą!!!

Oceń publikację: + 1 + 13 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~oloersoo 2023-09-23
    12:41:09

    0 0

    To jest lepsze niż jakakolwiek Viagra. Radzę każdemu spróbować chociaż raz w życiu - wielokrotnie poprawi to Twoje życie seksualne, przeczytaj sam ------ https://welcome.to/biocon

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.