Sport
Dariusz Sztylka: Mówią do mnie mistrzu
Dariusz Sztylka (z flagą) to żywa legenda Śląska Wrocław.
Jak to jest być mistrzem Polski?
Zobacz także
Bardzo przyjemne uczucie. Synowie mówią do mnie "mistrzu" (śmiech). To oczywiście w żartach, ale chyba największą przyjemność sprawiliśmy właśnie naszym rodzinom. To nasi najbliżsi najbardziej odczuwają trudy sezonu, bo ciągle nas nie ma w domu, nie ma za bardzo czasu pobawić się z dziećmi i to mistrzostwo to takie wynagrodzenie dla nich za długi czas rozłąki.
Kiedy przed dekadą spadałeś ze Śląskiem najpierw do drugiej, a później trzeciej ligi, to pewnie nawet nie marzyłeś o tym, że kiedyś zdobędziesz z tym klubem mistrzostwo Polski?
Ciężko było wtedy myśleć o tak wysokich celach, skoro klub znajdował się w tragicznej sytuacji. Mieliśmy wówczas mnóstwo problemów takich bardzo przyziemnych i nikt nie marzył o mistrzostwie. Chcieliśmy przede wszystkim, aby w klubie było normalnie i koncentrowaliśmy się na tym, co było tu i teraz. Nie wybiegaliśmy daleko w przyszłość, bo nie miało to wtedy sensu. Ale nasza historia pokazuje, że nawet z otchłani można się wdrapać na szczyt. Nie można się tylko poddawać i należy walczyć do końca.
Rok temu po ostatnim meczu sezonu z Arką Gdynia zapowiedziałeś koniec kariery. Gdybyś dotrzymał słowa, dzisiaj pewnie byś miał czego żałować.
Zgadza się. To byłaby moja najgłupsza decyzja w życiu. W życiu zawsze dotrzymuję słowa, ale tym razem na szczęście zrobiłem inaczej i nie byłem konsekwentny w swoim postanowieniu. Ostatnie miesiące w Śląsku to były najpiękniejsze chwile w moim piłkarskim życiu. Wszystko zaczęło się od europejskich pucharów, a zakończyło mistrzostwem Polski. Coś niesamowitego i wspaniałego.
Nie miałeś chwil zwątpienia? W końcu wiosną gra dość długo się wam nie układała.
Rzeczywiście, w pewnym momencie do szatni powoli zaczęło się wkradać zwątpienie. Nasza gra i wyniki nie zadowalały ani kibiców, ani nas. Najbardziej pozytywnie nastawiony przez cały czas był chyba Sebastian Mila. On ciągle wierzył w sukces i zarażał nas tym optymizmem. Cały czas mówił, że jeszcze nie wszystko stracone. I miał rację. Wiele mu zawdzięczamy.
Co dalej?
Trenujemy do piątku, a później jedziemy na urlopy. Do treningów wracamy 18 czerwca (śmiech). Wiem, że w tym pytaniu jest podtekst, ale czas na przemyślenia i ostateczne decyzje dotyczące przyszłości są jeszcze przede mną. Na razie nie myślę o tym co dalej, tylko o urlopie z rodziną. Chcę odpocząć fizycznie, ale także psychicznie, bo ten sezon pod każdym względem był bardzo męczący. Po urlopie przyjdzie czas na ostateczne decyzje.
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert