Wiadomości

Dlaczego Canal+ nie lubi Śląska? Chodzi o pieniądze

2012-02-23, Autor: Mariusz Wiśniewski
W najbliższą niedzielę piłkarze Śląska w szlagierze kolejki T-Mobile Ekstraklasy zmierzą się u siebie z Legią Warszawa. Canal+ nie pokaże jednak meczu w najlepszym czasie antenowym. To niby drobiazg. Tyle że za tym stoją spore pieniądze.

Reklama

Jeżeli naprzeciw siebie stają dwaj główni kandydaci do mistrzostwa Polski, to musi być hit kolejki. A może nawet hit całej rundy. Niewątpliwie takim pojedynkiem będzie starcie Śląska z Legią Warszawa na Stadionie Miejskim. O takich meczach mówi się i pisze na długo jeszcze przed ich rozpoczęciem i długo po ich zakończeniu. Takie spotkania są transmitowane w najlepszym czasie antenowym. Tak wygląda to w całej Europie. W Polsce jest jednak nieco inaczej.

 

Oto bowiem Canal+ postanowił, że Śląsk zagra z Legią w niedzielę o godzinie 14.30, a nie o godzinie 17, która jest traktowana przez telewizję, jako lepszy czas antenowy. Dla przeciętnego kibica może to nie mieć aż tak wielkiego znaczenia, bo jeżeli będzie chciał się wybrać na stadion, to się wybierze. Różnica niespełna trzech godzin, zwłaszcza w niedzielę, nie powinna sprawiać mu większego kłopotu. Dla samego Śląska, to już jednak strata 94 tysięcy złotych. Tyle bowiem zarabiają kluby jeżeli mecz z ich udziałem jest pokazywany w najlepszym czasie antenowym.

Dlaczego Canal+ nie chce umieszczać Śląska wśród meczów tak zwanego pierwszego wyboru? Nikt w Canal+ tego głośno nie powie, ale dzieje się tak dlatego, że prawo pokazywania wrocławskiego zespołu ma jeszcze Polsat. Skoro Canal+ nie ma szans, by transmitować mecze Śląska na zasadach wyłączności, to w najlepszym czasie antenowym pokazuje go tylko wtedy, kiedy bezwzględnie musi. Na przykład pojedynki wrocławian na otwarcie Stadionu Miejskiego z Lechią Gdańsk, czy z Wisłą Kraków.

 

Efekt? Po rundzie jesiennej Śląsk z 470 tys złotych był na czwartym miejscu od końca jeżeli chodzi o zarobione pieniądze za transmisję meczów w najlepszym czasie antenowym. Mniej od Canal+ dostały tylko Podbeskidzie Bielsko-Biała, ŁKS Łódź i PGE GKS Bełchatów (po 400 tys). Najwięcej Legia Warszawa (blisko 1,6 mln złotych), Wisła Kraków i Lech Poznań (po 1,5 mln złotych) oraz znajdująca się w dole tabeli Lechia Gdańsk (1,3 mln złotych). Ten ostatni zespół w najlepszym czasie antenowym pokazywano 14 razy, a Śląsk zaledwie pięć. Widać, że zespoły najczęściej transmitowane w najlepszym czasie antenowym zarobiły dzięki temu na solidny transfer. Czy wiosną sytuacja Śląska się zmieni?

 

Pieniądze ze sprzedaży praw telewizyjnych stanowią lwią część budżetów klubów T-Mobile Ekstraklasy. Dla wielu z nich to jest być albo nie być. W tym sezonie do podziału jest w sumie 90 milionów złotych. Jak zawsze połowa z tej kwoty dzielona jest równo i w październiku na konto każdego kluby wpłynęło po blisko 3 mln złotych. Kolejne 25 procent kwoty jest przeznaczone na wspomniane wyżej premie transmisyjne. Ostatnia ćwiartka dzielona jest po sezonie, a kto ile dostanie, zależy od tego, jakie miejsce zajął w tabeli.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~adv 2012-02-23
    08:07:36

    0 0

    No ale co z tego artykulu wynika? Kompletnie nic. Slask nie moze grac w niedziele o 17 bo to nie jest termin polsatowski i tyle. C+ tez spotkan o 14:30 nigdy nie pokazuje wiec o co wlasciwie chodzi?

  • ~czytelnik 2012-02-23
    14:44:49

    0 0

    Dlaczego godzina 17 nie jest terminem polsatowskim? Nie rozumiem. Rozumiem natomiast z tego tekstu, że C+ nie pokazuje Śląska, bo się musi liczyć z tym, że część widzów będzie oglądało mecz wrocławian w Polsacie. Na przykład mecz z Legią wzbudzi ogromne zainteresowanie, wiec można go pokazać w gorszym czasie antenowaym, bo i tak i tak będzie oglądany. A później podbić sobie pglądalność meczem w lepszym czasie antenowym. Ostatecznie traci na tym Śląsk, co pokazująliczby. Ale może się mylę. W sumie pokazuje to, że Legła zawsze będzie faworyzowana.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.