Wiadomości

Ambitny Śląsk postawił się Legii Warszawa i zremisował 1:1. Zwycięstwo było blisko

2014-03-09, Autor: ŁM
Tylko dziesięciu minut zabrakło Śląskowi Wrocław do tego, by wywalczyć zwycięstwo z Legią Warszawa. Wrocławianie mocno pracowali, aby sięgnąć po wygraną, ale musieli się zadowolić remisem 1:1.

Reklama

Jeszcze kilka tygodni temu Śląsk był zespołem tak rozbitym, że podział punktów w meczu z Legią wydawał się być poza jego zasięgiem. Ale odkąd zespół objął trener Tadeusz Pawłowski, w Śląsku widać oznaki zmian na lepsze. W meczu z aktualnym mistrzem Polski Śląsk mógł się podobać. Wrocławianie zagrali ambitnie, walecznie, w porównaniu z wcześniejszymi swoimi meczami byli też zespołem lepiej zorganizowanym i bardziej aktywnym w ofensywie. Legioniści we Wrocławiu też pokazali się z niezłej strony i oba zespoły zafundowały kibicom porządne widowisko.
Od pierwszego gwizdka sędziego Pawła Gila oba zespoły starały się narzucić swoje warunki gry, wychodząc wysoko na połowę rywala i maksymalnie utrudniać wyprowadzanie akcji. I trzeba przyznać, że legioniści prezentowali się nieco lepiej, a do 20. minuty powinni prowadzić dwoma golami. Ale debiutujący w Legii młody Słowak Ondrej Duda musiał chyba toczyć mocną walkę z tremą, bo zmarnował wyśmienite okazje. Najpierw jego strzał z bliska w wyśmienity sposób obronił Marian Kelemen, a w 18. minucie Duda uderzając niemal spod linii bramkowej posłał piłkę… w wyższe rzędy trybun wrocławskiego stadionu. I sam nadal nie wie chyba, dlaczego tak przestrzelił. Kilka minut później obrońcy Śląska dość nieodpowiedzialnie obchodzili się z piłką we własnym polu karnym, a ich gapiostwo próbował wykorzystać Miroslav Radović. Po jego strzale znów świetnie spisał się Kelemen, ratując swój zespół przed utratą bramki.
 
Piłkarze Śląska widząc, że rywale coraz mocniej zagrażają ich bramce zabrali się za nieco bardziej intensywne testowanie sprawności obrońców Legii. Sygnał do ataku dał debiutujący w Śląsku Flavio Paixao, który minimalnie przestrzelił. Chwilę później o gola mógł się pokusić drugi z braci Paixao, Marco. Po ładnej wymianie podań między DuduDaliborem Stevanoviciem, piłka trafiła pod jego nogi tuż przed bramką Legii, ale kapitan Śląska był minimalnie spóźniony i nie zdołał jej sięgnąć. I w ostatnim kwadransie pierwszej połowy to Śląsk zaprezentował się lepiej, ale - podobnie jak wcześniej warszawianie - nie potrafił przypieczętować golem przewagi.
 
Do przerwy goli na wrocławskim stadionie zabrakło, ale i tak mecz - toczony w niezłym jak na ligę polską tempie - mógł się podobać. I można było się spodziewać, że któryś z bramkarzy w końcu skapituluje. I tak też się stało. Śląsk napierał - groźnie uderzał DuduRobert Pich, aż wreszcie znalazł drogę do bramki strzeżonej przez Duszana Kuciaka. W 66. minucie po akcji Marco Paixao piłka trafiła w rękę Dossę Juniora. A że całe zamieszanie wydarzyło się w polu karnym Legii, arbiter wskazał na “wapno”. Legioniści mocno protestowali przeciwko tej decyzji wskazując, że piłka z ręką ich stopera weszła w relację co najwyżej przypadkową. Sędzia był jednak nieubłagany, a rzut karny na gola zamienił sam Paixao, strzelając swojego gola nr 14 w tym sezonie.
 
Legia we Wrocławiu nie mogła sobie pozwolić na utratę punktów. I po straconej bramce zabrała się mocno do pracy. Trener Henning Berg pomógł swojej drużynie, bo jeszcze przed jedenastką dla Śląska wprowadził na boisko dwóch ofensywnych graczy: Henrika OjameęMichała Kucharczyka. Efekt? Goście ze stolicy napierali coraz mocniej, a Śląsk nieco zbyt głęboko cofnął się do obrony. O gola mógł się pokusić Ojamaa, ale jego mocny strzał ofiarnie zablokował Rafał Grodzicki. Z kolei Kucharczyk miał piłkę - marzenie i mógł dać swojej drużynie remis. Zaczęło się całe zamieszanie w 79. minucie od głupiej straty Toma Hateleya, Legia wyprowadziła atak, Kucharczyk stanął oko w oko z Kelemenem i… przegrał ten pojedynek. Słowak obronił uderzenie piłkarza Legii tak, że jego interwencję powinni puszczać na wideo młodym adeptom sztuki bramkarskiej.
 
Legia dopięła jednak swego. W 83. minucie błysnął Miroslav Radović. Po rzucie wolnym dla Legii Serb najlepiej odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Śląska i precyzyjnie uderzył z obrotu. Kelemen nie miał tu nic do gadania i musiał skapitulować. To był kluczowy moment dla losów niedzielnego meczu. Śląsk po stracie gola nadal pozostał w defensywie, ale mądrze radził sobie z atakami legionistów. Z kolei drużyna z Warszawy szukała okazji do zdobycia kolejnej bramki, ale pomysłu na pokonanie Mariana Kelemena już nie znalazła. I musiała się podzielić punktami ze Śląskiem, co - patrząc na przebieg całego spotkania - jest wynikiem sprawiedliwym. A dla wrocławian to mimo wszystko sukces. Mimo wszystko, bo punkt zdobyty na Legii nie poprawił zbytnio sytuacji w tabeli drużyny prowadzonej od niedawna przez Tadeusza Pawłowskiego. Śląsk ma obecnie punktów 28 i do ósmego miejsca, premiowanego awansem do fazy medalowej, traci “siedem” oczek. Ale remis z aktualnym mistrzem Polski jeszcze kilkanaście dni temu byłby wynikiem, który w porozbijanym Śląsku przyjęto by z pocałowaniem ręki. I może ten wynik jest zwiastunem, że dla wrocławian idą lepsze czasy, a walka o czołową ósemkę - choć na pewno trudna - nie jest już przegrana.
 
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (0:0)
Bramki: Marco Paixao (66. - karny) - Radović (83.).
 
Śląsk Wrocław: Kelemen - Ostrowski, Grodzicki, Kokoszka, Dudu - Patejuk (74. Droppa), Hateley, Stevanović (82. Zieliński), Flavio Paixao, Pich - Marco Paixao.
Legia Warszawa: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Dossa Junior, Brzyski - Żyro (65. Kucharczyk), Vrdoljak, Jodłowiec, Duda (57. Dwaliszwili), Raphael Augusto (66. Ojamaa) - Radović.
 
Żółte kartki: Hateley - Raphael Augusto, Dossa Junior, Vrdoljak.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
 
Widzów: ok. 15 tys.
Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Ms 2014-03-10
    09:35:32

    1 0

    Ledwo ledwo.... Gdyby nie karny (ponoś niesłuszny) to znow była by przegrana śląska. Może by tak wygrać albo zremisować strzelając bramki w "normalny" sposób?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.