Wiadomości

Dlaczego Wrocław nie lubi 11 listopada?

2022-11-11, Autor: Arkadiusz Franas

Genius loci? Faktycznie, w tym mieście 11 listopada 1918 roku nie było radości, a wielka smuta. Ale w 1945 roku zaszła duża zmiana, tylko cieszyć się nakazano 22 lipca i niektórym to pozostało. Przeróżne władze i środowiska tak przedstawiają Święto Niepodległości, że wielu uważa, iż to faszystowskie igrzyska. I do dziś we Wrocławiu nie ma ani pomnika marszałka Piłsudskiego, ani ulicy 11 listopada.

Reklama

Na początek dwie wypowiedzi, które dowodzą, że mamy problem z tym świętem. Pierwsza, pana profesora, posła Lewicy, Macieja Gduli, który zapytany czy chodzi na Marsz Niepodległości odpowiedział w radiu RMF: "Marszowi Niepodległości bliżej do nacjonalizmu", a dopytany skąd ta opinia dodał: „Byłem w okolicy 11 lat temu, kiedy była blokada tych Marszów Niepodległości, w których maszerowali wyłącznie przedstawiciele ONR-u i krzyczeli antysemickie hasła i od tamtej pory mam na ten temat wyrobione zdanie”.

11 lat temu, w okolicy i już wie wszystko… I szerzy swą opinie zawsze i wszędzie. Ciekawe…

Kilka dni temu pewna moja znajoma w zakładzie fryzjerskim usłyszała taką rozmowę:

- Nie pracujemy 11 listopada. Bo to przecież święto, nie wie pani? – mówi fryzjerka do klientki chcącej umówić się na wizytę.

- Jakie tam święto, jakieś faszystowskie – odpowiada zdegustowana klientka, która pewnie od lat słyszy opinie właśnie takich ludzi, którzy 11 lat temu byli w okolicy marszu, jakiegoś marszu.

Obawiam się, że taka propaganda, bo to słowo akurat tu pasuje jak ulał, doprowadzi do sytuacji, że za chwilę dostanie się i Bożemu Narodzeniu. Święto to chrześcijańskie, katolickie, a ponieważ o Kościele mówi się teraz głównie w kontekście afer pedofilskich, to za chwilę usłyszmy gdzieś, że Wigilia to jakaś pedofilska impreza… Smutne to, bolesne, ale wielu daje się uwieść takiej prostackiej wizji świata i rzeczywistości.

I tą drogą, niestety, ostatnio podąża miasto Wrocław. 11 listopada to dla ratusza głównie „polowanie” na Marsz Niepodległości czy marsze, bo różnie to bywa w różnych latach. Tylko w magistracie nasłuchują, czy jacyś idioci odezwą się ubliżając ludziom innych narodowości. Gdy tylko to się stanie, cyk, delegalizacja i się cieszą. Jak z jakiegoś trofeum po ustrzeleniu wielkiego zwierza. Przecież poza idiotami, w tych marszach biorą udział przede wszystkim ludzie zachowujący się spokojnie. Oczywiście doskonale wiem, że podczas marszów zdarzają też ataki bandyckie. Od tego jest jednak policja i sądy. I pozwólmy im działać stanowczo acz oczywiście zgodnie z prawem. A przede wszystkim nie wolno dopuszczać do takich zdarzeń jak widać, że się na nie zanosi. Bo to czasami wygląda jak samonakręcająca się spirala: jedni podpuszczają zapowiadając, co to nie będą robić, no to drudzy jeszcze bardziej się najeżają. I cała uwaga skupia się na napięciu między obiema stronami. A czy w Święcie Niepodległości nie chodzi o to, by ludziom dać szansę na okazywanie radości z faktu, że żyjemy w niepodległej ojczyźnie? Może władze wreszcie zaczęłyby jak najgłośniej podkreślać te wartości marginalizując wszelkie patologie?

A tak przy okazji marginalizacji, w środę doszło do skandalicznego zachowania kibiców Śląska Wrocław podczas meczu w Nowym Sączu. Wznosili tam rasistowskie okrzyki w stronę senegalskiego zawodnika drużyny przeciwnej. Czy ktoś pomyślał o delegalizacji wrocławskiego klubu? Jakoś nie zauważyłem. Co więcej, władze należącego do miasta klubu , uważają, że oczywiście sorry, źle się stało, ale to nie ma z nimi nic wspólnego. Śląskowi należy się zwycięstwo walkowerem, bo nie rozumieją dlaczego zespół przeciwny na znak protestu zszedł z boiska. Nagle totalne zaćmienie, bo chodzi o ulubioną drużynę niektórych? Normalnie, gdyby było to przy innym wydarzeniu, to sami urzędnicy miejscy wszczęliby takie larum, że bicie Królewskiego Dzwonu Zygmunta brzmiałoby przy nim jak pozytywka. A tu nagle okazuje się, że na rasizm właściwie lekko przymykamy oko, gdy w innym wypadku ludzie z flagami biało-czerwonymi to sami nacjonaliści i faszyści, których trzeba rozgonić w try miga. Pewien zagorzały kibic skwitował to zachowanie na meczu w stylu, który inny kibic uprościł w ten sposób, niewątpliwie drwiąc z tego pierwszego: „Pobuczeli jak małpy, pokrzyczeli, pobluzgali, doprowadzili faceta do łez. Wyluzujmy...”. Nie wierzę. Wiem, że w szkołach nauczanie logiki wyparte zostało przez inne przedmioty, wcale nie jestem przekonany, że wartościowsze, ale chyba na pierwszy rzut oka widać, że brakuje jakiejś symetrii w działaniach. Czy jeżeli 11 listopada, daj Boże, nie dojdzie do agresji fizycznej, a jedynie (to nie jest najlepsze słowo) usłyszymy kilka wyzwisk na tle narodowościowym czy rasowym, to też padnie jedynie: „Pobuczeli jak małpy, pokrzyczeli, pobluzgali, doprowadzili faceta do łez. Wyluzujmy...”. Wątpię.

Z czego to wynika? Oj, to sprawa na doktorat i rozwinięcie w habilitacji, ale rzecz w tym, że tradycyjny patriotyzm jest źle widziany. Niektórzy ludzie uważają, że jak kocham Polskę, swój naród, to nienawidzę innych. Tak? Osobiście nie mam z tym problemu i znam kilka osób o podobnym nastawieniu.

Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale są środowiska, które na przykład nie widzą problemu w dalszym istnieniu cmentarza żołnierzy radzieckich, a są wielce przeciwne stawianiu pomnika Żołnierzy Wyklętych. Nie jestem wielkim entuzjastą tego określenia, ale mówimy o polskich żołnierzach, którzy nie mogli pogodzić się z uzależnieniem nas, po II wojnie światowej, od sowieckich komunistów i nadal walczyli o prawdziwą niepodległość. Że niektórzy z nich popełnili jakieś zbrodnie? Może… Czas wojny to czasami okres złych wyborów, ale nie podlega dyskusji, iż owi polscy żołnierze uczynili o wiele mniej zła niż Armia Czerwona podczas „wyzwalania” i walki „o wolność naszą i waszą”. I żeby była jasność, wcale nie jestem zwolennikiem usuwania tych radzieckich cmentarzy. Żadnych.

A dlaczego we Wrocławiu do tej pory nie ma ulicy 11 listopada? Nawet pojawił się projekt, by powstała, ale nie wiem, kiedy ją wreszcie zbudują i czy nazwa się jednak nie zmieni, choć w dzienniku budowy pod tą nazwą istnieje. Tak samo jak z pomnikiem Naczelnika Państwa i wcale nie mam na myśli tego o imieniu Jarosław. Była koncepcja ustawienia pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego na skwerze przy pl. Legionów, jakże słuszna lokalizacja, ale też się jakoś rozmyła.    

Z czego to wszystko wynika? Odnoszę nieodparte wrażenie, że coraz mocniej dajemy się różnej maści politykom sprowadzić do podziału zero-jedynkowego. Że jak musimy się różnić, to we wszystkim. Jak flaga biało-czerwona, jak Żołnierze Wyklęci, jak Piłsudski – to narodowcy (gdyby to Naczelnik usłyszał, że jest narodowcem…). A jak inni, nie obnoszący się z symbolami patriotycznymi, zamiast biało-czerwonej tęczowa lub niebieska z gwiazdkami i koniecznie walczący z Kościołem pod każdą postacią, najlepiej jeszcze krytykujący Jana Pawła II, to nowocześni Europejczycy. Nie znajdujemy na żadnej płaszczyźnie porozumienia. Niedługo zjedzenie jakiegoś określonego cukierka, to będzie zbrodnia i sianie nienawiści. Zdaniem tych drugich…

A to przecież od dawna dawało się pogodzić, co tak cudownie ujął Adam Mickiewicz w liście poetyckim z 1822 roku „Do Joachima Lelewela”:

„A tak, gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy,

Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy”.

W Święto Niepodległości, wszystkim tym, którzy w zaślepieniu i zapatrzeniu w swój pępek dokładają kolejne cegiełki do tych podziałów w narodzie, chciałbym przypomnieć wypowiedź pewnego czeskiego polityka. Z tych niekonwencjonalnych. Który do tej pory pełni urząd prezydenta tej republiki - Milosza Zemana: „Kampania częściowo opierała się na deklaracjach, że jedna partia jest genialna, a wszystkie inne to przestępcy, albo głupki. Wynikiem tej antykampanii jest to, że wyborcy będą wszystkie partie uważali za przestępców, albo głupków i że żadna z nich nie jest genialna”.

 

Oceń publikację: + 1 + 29 - 1 - 16

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.