Dramat w hali Orbita. Piłkarze ręczni Śląska znowu zawiedli

Po dwóch wyjazdowych meczach, z których Śląsk przywiózł tylko punkt, we Wrocławiu bardzo liczono na wygraną z ŚKPR Świdnica. Właściwie wiele osób nie zastanawiało się, kto wygra, ale jaką różnicą bramek zwyciężą podopieczni Tomasza Folgi. Tymczasem zielono-biało-czerwoni znowu zawiedli i musieli uznać wyższość drużyny, która na ten sezon ma zupełnie inne cele.

 

Decydujące były ostatnie minuty, w których Śląsk najwyraźniej nie wytrzymał nerwowo. W 53 minucie było jeszcze 22:21. I wtedy zaczął się dramat Śląska. Wrocławianie nieoczekiwanie zaczęli popełniać seryjnie proste błędy, a podopieczni Krzysztofa Mistaka spokojnie punktowali. Szybko zrobiło się 22:26 i hala Orbita zamilkła. Śląsk zdołał jeszcze zdobyć dwa gole, ale na pościg za rywalami było już za późno.

Po tej porażce wrocławianie spadli na siódme miejsce w tabeli. Szczęście Śląska polega na tym, że rywale też tracą punkty i do drugiej Gwardii Opole tracą tylko trzy oczka, a do prowadzącej Nielby Wągrowiec cztery. To nie jest mało, ale można to odrobić. Warunek jest jeden - Śląsk musi zacząć grac zdecydowanie lepiej. Za tydzień zespół Tomasza Folgi zagra na wyjeździe z Olimpią Piekary Śl. Jeżeli nie uda się wygrać, może to oznaczać koniec marzeń o powrocie do superligi.

 

Śląsk Wrocław - ŚKPR Świdnica 24:26 (13:11)

 

Śląsk: Schodowski, Pawlak, Philippe - Krzywda, Celek 8, Grobelny 1, Herudziński 4, Jędrzejewski, Szabat 7, Swat 2, Zadura 1, Będzikowski 1, Kłos.

 

ŚKPR: Wasilewicz, Madaliński - Rutkowski 4, Żubrowski 1, Piędziak 2, Mrugas 2, Orzłowski, Rogaczewski 7, Szuszkiewicz 3, Olejniczak, Kaczmarczyk, Marciniak 1, Kijek 4, Pułka.