Wiadomości

ZITy, srity… O trzech takich, co ukradli samorząd

2022-07-15, Autor: Arkadiusz Franas

Kiedyś doszło do ostrego konfliktu prezydenta Rafała Dutkiewicza z marszałkiem Rafałem Jurkowlańcem. Było naprawdę ostro, ale żaden z panów nie wciągnął w te rozgrywki samorządowców Dolnego Śląska. Obecnie prezydenci Wrocławia, Wałbrzycha i Jeleniej Góry nie biorą jeńców. Chcą rozpętać wojnę na całe województwo, by ich ambicje polityczne mogły się zrealizować. Tylko czy kosztem innych warto leczyć kompleksy?

Reklama

Po raz kolejny obserwujemy awanturę o podział środków unijnych w naszym regionie. I doskonale rozumiem Państwa, że trudno pojąć o co w tym wszystkim chodzi, bo materia łatwa nie jest. Jakieś ZIT-y (Zintegrowane Inwestycje Terytorialne), jakieś programy operacyjne… Zwłaszcza, że po kolejnych protestach i sugestiach następują zmiany, a awantury jak były tak są. Czyli?

Służę wyjaśnieniem. Protesty organizują ludzie, którzy jeszcze w niedalekiej przeszłości mieli wpływ na te podziały, czyli mówimy tu głównie o prezydencie Wałbrzycha Romanie Szełemeju i prezydencie Jeleniej Góry Jerzym Łużniaku. Zwłaszcza ten pierwszy przez lata miał zagwarantowany praktycznie nieograniczony dostęp do takich funduszy. W wyniku demokratycznych wyborów zaszła jednak zmiana. Obaj panowie nie tylko stracili bezpośredni wpływ na te decyzje, ale co gorsza, stracili na znaczeniu w swojej macierzystej partii PO. I nawet, gdyby władza się zmieniła, to i wtedy ich rola nadal mogłaby być ograniczona. Więc się zdenerwowali.

Wcale się nie dziwę. Znaleźli więc dość naiwnego politycznie prezydenta Wrocławia, który w wyniku komedii omyłek dorwał się do władzy. Starą metodą, znaną w każdej piaskownicy, powiedzieli mu, że on będzie hersztem, a oni mu pomogą. Tak ambitny Jacek Sutryk dał się nabrać. Powstało więc stowarzyszenie Dolny Śląsk Wspólna Sprawa. Bardzo szybko się okazało, że de facto wspólna ale tylko ich trzech. Stowarzyszenie podłączyło się do ruchu Rafała Trzaskowskiego, który miał nadzieję zostać liderem PO w Polsce, aż tu nagle powrócił Donald Tusk. Więc pan Trzaskowski, trzask prask, pod płaszczykiem ruchu samorządowego, stworzył coś na kształt opozycji w swojej macierzystej partii. I tak sieją ferment.

Tu, na Dolnym Śląsku, postanowili kontestować zasady podziału środków unijnych, grzmiąc, że Dolny Śląsk popada w ruinę, mimo że marszałek twierdzi coś zupełnie innego. Co więcej, ciągle powtarzają „my samorządowcy” uzurpując sobie prawo do bycia jedynymi przedstawicielami tego środowiska. Jednak z tego, co mi wiadomo, wielu burmistrzów i wójtów ma w nosie ich stowarzyszenie, bo doskonale widzą, że panowie walczą o swoje interesy, a nie samorządu. Sztandarowym przykładem jest to jak prezydent Wrocławia bardzo szybko zniszczył projekt biletu aglomeracyjnego, który pozwalał podróżować po mieście zarówno pociągami jak i komunikacją miejską. Zrobił to w interesie mieszkańców? Taaa, dokładnie jednego, który nazywa się Jacek Sutryk i postanowił dać pstryczka w nos marszałkowi. Tłumaczył potem, że miastu to się nie opłaca. Do tej pory się opłacało, a teraz nagle nie? Poza tym, Wrocław to chyba nie jednoosobowa działalność gospodarcza pana Sutryka, a organizm mający wspomagać mieszkańców. A opłaca się wydawać grube miliony na promocję osoby prezydenta i jego działalności politycznej, organizację wielkich spotkań czy konferencji? Kolejne pytanie: jak to jest, że taka kolej i współpraca samorządowa opłaca się na przykład Warszawie? Inaczej, nawet nie wiem, czy się opłaca, ale robią to po prostu dla dobra mieszkańców, choć jak wspomniałem ambicje polityczne prezydenta Warszawy są wcale nie mniejsze niż Jacka Sutryka.

Tak samo jak dla „dobra mieszkańców” pewnie opłacają się podróże prezydenta Wrocławia po całym kraju i nie tylko. Dyskutuje tu i ówdzie o pokoju na świecie i w Europie, o unijnych standardach, wolności, równości, miłości i Bóg wie o czym jeszcze. No naprawdę zna się na wszystkim, może z wyjątkiem tego jak wreszcie wyremontować ulicę Dolnobrzeską we Wrocławiu.

A jeśli chodzi o dobro mieszkańców, to proszę choćby spojrzeć na prezydent Świdnicy Beatę Moskal-Słaniewską. Też jest we władzach tego stowarzyszenia, ale gdy zobaczyła, że jej miasto może zyskać na współpracy z samorządem województwa, nie wahała się sprzeciwić swoim kolegom, którzy z tego powodu podobno dostali wcale nie lekkiego ataku paniki i wścieklizny, ale przecież prezydent Szełemej jest doświadczonym lekarzem, więc atak udało się opanować.

I gdy ochłonęli, znów zaczęli atakować. Zły podział środków, nie tak, trzeba inaczej, nikt nas nie słucha, nie znają się… Nie wdając się w szczegóły tego podziału, co rusz jednak słychać, że jakieś zmiany w tym podziale następują. Ale tym trzem trudno jednak dogodzić. Ciekawi mnie jeszcze jedno: czy któryś z panów prezydentów zadał sobie pytanie, o to czy skoro po różnych spotkaniach z zarządem województwa i marszałkiem nadal nie jesteście zadowoleni, to może z osobami negocjatorów coś nie tak? Jakaś zmiana? Rezygnacja dla dobra swojej gminy?

A propos zmiany… Pamiętają Państwo jak niedawno Jacek Sutryk deklarował, że nie jest przywiązany do urzędu prezydenta i w każdej chwili może zrezygnować ze stanowiska, gdy znajdzie się ktoś kto ma lepsze pomysły. Znaleźli się, ale prezydent oczywiście po raz kolejny zmienił zdanie, żeby nie użyć mocniejszego określenia. Wtedy padło sławetne określenie dotyczące wrocławskich inwestycji, czyli kładki, sratki. Więc trawestując klasyka samorządowego kabaretu, można powiedzieć, że w tych dyskusjach o podziale środków unijnych wcale chyba nie chodzi o jakieś ZIT-y, srity… A o co? Najlepiej kwestię tych ciągłych protestów chyba ujął członek zarządu województwa poprzedniej kadencji, a obecnie też bliski współpracownik marszałka pan Jerzy Michalak:

Tymczasem niektórzy samorządowcy tylko czekają na kolejne etapy procedury przed Komisją Europejską, by wyrazić swój sprzeciw. Przeciw czemu? Najkrócej rzecz ujmując: "Protestujemy przeciwko temu, że to nie my organizujemy proces podziału środków unijnych".

Tak, nie jest to pogląd obiektywny, bo Jerzego Michalaka, człowieka zaangażowanego w całą sytuację. Ale z ziemskiego punktu widzenia nawet Pan Bóg obiektywny nie bywa, więc niech będzie subiektywnie, zwłaszcza gdy jest prawdziwie.

Oceń publikację: + 1 + 48 - 1 - 12

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.