Sport

Efektowne zwycięstwo Śląska na pożegnanie sezonu Ekstraklasy

2019-05-18, Autor: Łukasz Maślanka

Śląsk Wrocław zdemolował swojego ostatniego rywala w tym sezonie Ekstraklasy. Wrocławianie posłali cztery celne torpedy i zatopili Arkę Gdynia, wygrywając 4:0. To było godne pożegnanie drużyny z kibicami oraz niektórych piłkarzy ze Śląskiem Wrocław.

Reklama

Dla obu drużyn to był mecz o przysłowiowe frytki. Śląsk zapewnił sobie utrzymanie w Ekstraklasie kolejkę wcześniej, podobnie jak Arka. Gdynianie przyjechali więc do Wrocławia, aby po prostu zamknąć ten sezon, piłkarze Śląska zaś bardzo chcieli wygrać przekonująco, aby podziękować kibicom za wsparcie w niedawnych trudnych chwilach.

Na boisku było widać różnicę w poziomie motywacji i celu od pierwszych minut. Śląsk wyszedł na boisko przemeblowany, z Djordje Cotrą (zamiast Wojciecha Golli) i Damianem Gąską (zamiast Michała Chrapka) w pierwszym składzie. Sam Chrapek, obok Mateusza RadeckiegoKrzysztofa Mączyńskiego, został na trybunach. Każdy z wymienionych miał lekką kontuzję i trener Vitezslav Lavicka uznał, że to nie są okoliczności, w których warto narażać ich zdrowie. Mimo tych zmian w składzie, Śląsk zagrał na dobrym, wysokim poziomie. Wrocławianie zabrali się za naciskanie na Arkę, co zresztą nie było trudne, bo goście we Wrocławiu grali cokolwiek apatycznie. Efekty ofensywnych poczynań Śląska przyszły szybko, bo już w 12. minucie mający w to popołudnie Robert Pich otworzył wynik meczu. Słowak trafił po koronkowej akcji, w której Marcin Robak zagrał piłkę piętą do Piotra Celebana, a potężny strzał “Celika” odbił się od bramkarza Arki. Było na co popatrzeć, było po czym klaskać.

Dziesięć minut później goście mogli doprowadzić do remisu, bo strzał jednego z piłkarzy Arki bramkarz Śląska Jakub Słowik odbił źle i niewiele brakowało, aby puścił gola. Skończyło się jednak na strachu, a wrocławianie szybko skarcili rywala za tę zaczepkę. W 22. minucie znów świetnie podawał Robak, tym razem do Mateusza Cholewiaka, a ten dograł do Picha i Słowak postawił kropkę nad “i”. W tym momencie, szanse Arki na zwycięstwo we Wrocławiu były równie wysokie, jak szanse na to, że wrócą pieszo z Wrocławia do Gdyni w godzinę.

Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy dopełniły koszmaru Arki. W 36. minucie boisko z kontuzją opuścił Mateusz Młyński, a trzy minuty później z boiska wyleciał Adam Deja, ukarany drugą żółtą kartką. Dwa stracone gole, podstawowy zawodnik kontuzjowany, kolejny wykartkowany… Do kompletu nieszczęść brakowało Arce tylko gola samobójczego. Ale i tak było widać, że gdynianie ani myślą sięgać do głębin swojej motywacji, aby jednak ugrać coś więcej w tym meczu.

Arce nie pomogły też zmiana, którą w przerwie dokonał trener Jacek Zieliński, wymieniając Michała Janotę na Marcusa Viniciusa. W drugiej połowie piłkarze drużyny gości zajmowali się głównie statecznym jak spacer w sanatorium konstruowaniem akcji ofensywnych. Szło im to tak dobrze, że Słowik mógłby równie dobrze stać w bramce i rozwiązywać krzyżówki, tyle miał do roboty. Śląsk zaś szukał miejsca do zadania kolejnych ciosów. I znalazł. Marcin Robak skarcił gdynian dwa razy w ciągu kilku minut. W 65. kapitan Śląska strzelił gola w stylu znanym z gier komputerowych. Przyjął piłkę, obrócił się z nią, znalazł skrawek miejsca do oddanie strzału i posłał potężną bombę na bramkę Arki. A chwilę później w polu karnym dobrze wypatrzył go Damian Gąska  i lider wrocławian tylko dopełnił formalności. 4:0, nokaut Arki we Wrocławiu, Śląsk w formie i dający swoim kibicom choć odrobinę słodyczy po fatalnej wiośnie i fatalnym sezonie. W nowych rozgrywkach ma być lepiej, kto wie - zobaczymy. Ostatnie lata w Śląsku Wrocław były solidną lekcją pokory dla wszystkich w klubie.

Za chwilę piłkarze Śląska rozjadą się po świecie na urlopy, a trener Vitezslav Lavicka i dyrektor sportowy Dariusz Sztylka będzie miał pełne ręce roboty przy transferach. Kto do Śląska przyjdzie, tego jeszcze nie wiadomo. Wiemy zaś, kto z klubem się pożegna. To Igors Tarasovs, Arkadiusz Piech, prawdopodobnie Jakub Wrąbel, AugustoDjordje Cotra, a wypożyczenie Mateusza Hołowni z Legii Warszawa może zostać skrócone. Widać więc, że wakacyjna przebudowa Śląska będzie głęboka.

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 4:0 (2:0)
Bramki: Pich (12., 22.), Robak (65., 71.)

Śląsk Wrocław: Słowik - Celeban, Pawelec, Cotra, Broź (46. Hołownia) - Gąska (87. Szczepan), Łabojko, Augusto, Pich, Cholewiak (73. Musonda) - Robak.
Arka Gdynia: Steinbors - Socha, Danch, Helstrup, Marciniak - Zarandia (66. Cvijanović), Deja, Vejinović, Nalepa, Młyński (36. Banaszewski) - Janota (46. Marcus Vinicius).

Żółte kartki: Augusto - Deja, Zarandia, Vejinović.
Czerwona kartka: Deja (39. - za drugą żółtą).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: ok. 9 tys.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1326