Kamil Vacek odchodzi ze Śląska Wrocław

Kamil Vacek w Śląsku Wrocław zupełnie nie zaistniał. Doświadczony 31-letni pomocnik przyszedł do klubu rok temu, ale z jego obecności w drużynie nie wynikało wiele. W ubiegłym sezonie Vacek zagrał tylko 25 meczów, z czego 14 w pierwszym składzie. Na początku jego kariery we Wrocławiu mówiono, że Czech musi się odbudować, bo w poprzednim klubie nie grał praktycznie wcale. Ale wierzono, że odpowiednio przygotowany fizycznie do walki w Ekstraklasie da Śląskowi taką jakość, jaką parę lat temu dawał w Piaście Gliwice.

Nadzieje jednak poszły psu na budę. Czech się nie sprawdził i po sezonie działacze klubu wspólnie z trenerem Tadeuszem Pawłowskim zdecydowali, że Kamil Vacek w pierwszej drużynie miejsca już nie znajdzie. Czeskiemu piłkarzowi nie spieszyło się jednak do odejścia, bo miał jeszcze 2 lata kontraktu i spore pieniądze - mówiło się, że zarabia we Wrocławiu ok. 70 tysięcy złotych miesięcznie. Vacek najpewniej jednak uznał, że w piłce chce jeszcze czegoś więcej niż gra w polskiej 4. lidze. I ostatecznie dogadał się ze Śląskiem, choć szczegółów porozumienia klub nie ujawnił.

W ostatnich dniach ze Śląska Wrocław słychać było głosy, że klub nie zakończył jeszcze letnich transferów. Trener Tadeusz Pawłowski chce dodatkowego skrzydłowego. W kadrze ma co prawda Roberta Picha, Farshada Ahmadzadeha i Daniela Łuczaka, ale dwaj pierwsi mają tendencję do łamania akcji do środka, a Łuczak jest młody i zdobywa jeszcze doświadczenie. Szkoleniowiec Śląska chce zaś piłkarza, który gra bardziej na boku boiska. Dlatego niewykluczone, że klub z ul. Oporowskiej skorzysta z pieniędzy uwolnionych z pensji Kamila Vacka i pozyska jeszcze kogoś nowego do drużyny.