Sport

Polish Masters: Benfica Lizbona za silna dla Śląska Wrocław

2012-07-21, Autor: Łukasz Maślanka
Przed piłkarzami Śląska Wrocław jeszcze daleka droga do najwyższego europejskiego poziomu. W drugim sobotnim meczu turnieju Polish Masters, mistrzowie Polski przegrali z Benficą Lizbona 2:4.

Reklama

Mecz Śląska z Benficą był tylko potyczką sparingową. Te zaś rządzą się swoimi prawami i często zdarza się, że piłkarze nie grają na sto procent swoich możliwości. A na dodatek, turniej Polish Masters odbywa się w specyficznym kontekście. Bo biorące w nim udział zespoły są na etapie ostatnich szlifów formy przed nowym sezonem. I oczywiste jest, że gdzieś tam z tyłu głowy zawodnikom krąży myśl, by jednak czasem odstawić nogę i uniknąć kontuzji. Dlatego do wysokiej porażki Śląska z lizbońskimi “Orłami” nie warto przykładać większej uwagi. Tym bardziej, że trener Orest Lenczyk ułożył pierwszą jedenastkę w sposób identyczny, jak w niedawnym meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Budućnostem Podgorica. Zmęczenie i perspektywa spotkania rewanżowego też pewnie zrobiło swoje we wrocławskim zespole.

Piłkarze z Lizbony szybko ułożyli sobie mecz. Potrzebowali kwadransa, by otworzyć wynik spotkania. Ładnym zwodem popisał się Alex Witsel, “wkręcając w murawę” Mariusza Pawelca, a Oscar Cardozo pewnie posłał piłkę do bramki Śląska. Kilka minut Witsel sam mógł pokusić się o gola, ale Marian Kelemen w sobie tylko znany sposób wybił piłkę poza boisko. Śląsk próbował hamować ofensywne zapędy piłkarzy Benfiki i były momenty, kiedy wrocławianie na boisku radzili sobie całkiem nieźle. Ale ich gra raziła niedokładnością, brakowało też nieco inicjatywy w ataku, gdzie osamotniony Łukasz Gikiewicz toczył pojedynki siłowe ze słynnym brazylijskim obrońcą Luisao. I wrocławianie w pierwszej połowie tylko dwa razy poważnie zagrozili bramce Benfiki. Najpierw ładny strzał Sebastiana Mili z rzutu wolnego efektownie obronił Moraes, a tuż przed przerwą bramkarz “Orłów” pewnie wyłapał uderzenie Waldemara Soboty.

Drugą połowę Śląsk zaczął wyraźnie uskrzydlowny, ale ataki wrocławian goli nie przyniosły. Piłkarze z Lizbony wylali za to na głowy graczy Śląska zimny prysznic. W 60. minucie źle interweniował Kelemen, a piłkę do bramki bez problemu posłał Luisao. Później jednak to ekipa gości musiała się wziąć w garść, po mocnych ciosach wrocławskiego Śląska.

- Strzeliliśmy drugiego gola i kibice na stadionie pomyśleli pewnie, że ten mecz tak naprawdę już się skończył. Ale piłkarze Śląska nam nie odpuścili - komentował po spotkaniu Ola John, pomocnik Benfiki.

Zespół trenera Oresta Lenczyka zachował się jak rasowy bokser, zaskakujący rywala szybkimi, ale mocnymi ciosami, po których nie sposób nie oprzeć się o liny. Najpierw pięknym strzałem z dystansu popisał się Rok Elsner, a minutę później Waldemar Sobota przypomniał, dlaczego legenda Śląska Janusz Sybis nazwał go swoim następcą. Popularny “Waldi” zakręcił obrońcą na lewym skrzydle i sprytnie strzelił po ziemi. Wyciągnięty jak struna bramkarz Benfiki piłki nie sięgnął, Śląsk wyrównał na 2:2, a stadion na Pilczycach oszalał z radości.

Euforia kibiców zgasła jednak błyskawicznie. Piłkarze Benfiki szybko wzięli się w garść i po kilku minutach znowu byli na prowadzeniu. Potężnym strzałem popisał się Malgajero, piłka po jego uderzeniu aż zatrzęsła poprzeczką i wylądowała tuż przed linią bramkową, a tam dopadł do niej Carlos Martins i dopełnił formalności. Stało się jasne, że zmęczony Śląsk nie wydrze już “Orłom” choćby remisu. A goście z Lizbony postawili ładną kropkę nad i, zdobywając swoją czwartą bramkę w tym meczu. Szczęśliwym strzelcem był Osvaldo Gaitan, który skorzystał z kiksu Roka Elsnera.

Piłkarze z Lizbony w meczu ze Śląskiem nie grali na sto procent swoich możliwości. A nie wolno zapominać, w zespole "Orłów" zabrakło podstawowych piłkarzy: argentyńskiego duetu Pablo Aimar - Javier Saviola, a także Hiszpana Joana Capdevilli. Lizbończycy często odpuszczali wrocławianom mocniejszy pressing, nie forsowali też zbytnio tempa gry. Ale i tak pokazali się z dobrej strony, gdy mowa o indywidualnych umiejętnościach. Porażka zawsze zostawia po sobie niesmak, ale mistrzowie Polski mogli z bliska zobaczyć, jak solidny europejski zespół radzi sobie np. z organizacją gry czy atakiem pozycyjnym. W perspektywie walki o Ligę Mistrzów lub gry w Lidze Europy lekcja od Portugalczyków może być jedną z tych, która przydaje się na długo. 

W finale turnieju Polish Masters, Benfica zmierzy się z holenderskim PSV Eindhoven. A Śląsk Wrocław w meczu o trzecie miejsce zagra z hiszpańskim Athletic Bilbao, finalistą poprzedniej edycji Ligi Europy. Mecz wrocławian rozpocznie się o godz. 11:45. 

Śląsk Wrocław - Benfica Lizbona 2:4 (0:1)
Bramki: Rok Elsner (67.), Waldemar Sobota (68.) - Oscar Cardozo (12.), Luisao (60.), Carlos Martins (73.), Oswaldo Gaitain (88.).

Śląsk: Kelemen - Socha, Kowalczyk, Pawelec, Mraz - Elsner (89. Menzel), Kaźmierczak, Sobota (79. Tetłak), Cetnarski (79. Garyga), Mila - Łukasz Gikiewicz.
Benfica: Moraes - Luisao, Javi Garcia, Cardozo (66. Alan Junior), Bruno Cesar (46. Martins), Nolito (46. John), D'Jalo (46. Gaitan), Maxi, Garay, Malgarejo (90. Luis Pinto), Witsel (89. Nelson Oliveira).

Sędzia: Robert Małek.
Żółte kartki: Kaźmierczak, Elsner - Luisao.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1489