Dwie asysty i gol Mili w Szczecinie. Kapitan Śląska do reprezentacji!

O pierwszej połowie meczu w Szczecinie najlepiej zapomnieć. Pogoń sprawiała wrażenie przestraszonej, a Śląsk jak gdyby nie chciał strzelić bramki. Wrocławianie mieli przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Podopieczni Stanislava Levego praktycznie tylko raz zagrozili poważnie bramce gospodarzy. Sebastian Mila przedarł się w pole karne i uderzył z bliska, a dobitkę Łukasza Gikiewicza z linii bramkowej wybił Przemysław Pietruszka.

Pierwsza połowa dawała jednak nadzieję, że w końcu któraś z akcji Śląska zakończy się skutecznym strzałem. Druga połowa zaskoczyła jednak wszystkich.

Przede wszystkim Pogoń zaczęła grać odważniej. Gospodarze podeszli wysoko pod Śląsk i wrocławianie zamiast rozgrywać piłkę, kopali ją do przodu do Łukasza Gikiewicza, który szybko ją tracił. Tymczasem beniaminek poczynał sobie coraz odważniej i Rafał Gikiewicz kilka razy był w dużych opałach. Sytuacje się więc odwróciła. Jeżeli w pierwszej połowie wydawało się, że to wrocławianie są bliżsi zdobycia gola, to teraz była to Pogoń. Ale Śląsk ma w swoim składzie Sebastiana Milę.

W 65 minucie po jednym z nielicznych wypadów w pobliże pola karnego gospodarzy Śląsk wywalczył rzut rożny. Jak zawsze do piłki podszedł kapitan wrocławian. Dośrodkował wprost na głowę Roka Elsnera, który nie uderzył mocno, ale technicznie i Dusan Pernis był bez szans. Minęły trzy minuty i było 0:2. Ponownie rzut rożny, ponownie Mila, ale tym razem dośrodkowanie na krótki słupek, gdzie Tomasz Jodłowiec uprzedził rywali i ponownie Pernis był bez szans. W tym momencie praktycznie było po meczu.

W ostatnich minutach zdesperowani szczecinianie grali już tylko trzema obrońcami i zostali ponownie skarceni. Bardzo aktywny w poniedziałek Sylwester Patejuk fantastycznie wybiegł z drugiej linii na wolne pole i znalazł się sam na sam z Pernisem. Nie strzelał, ale dograł do nadbiegającego Sebastiana Mili, który spokojnie umieścił piłkę w siatce.

Do Mili można mieć pretensje, że jest wolny, że odstaje fizycznie od rywali, ale nie ma drugiego tak doskonale podającego piłkarza w naszej ekstraklasie. Kapitan Śląsk ma już na swoim pięć asyst, a przecież należy pamiętać, że początek sezonu miał stracony, bo musiał pauzować za śpiewanie wulgarnych piosenek podczas mistrzowskiej fety. Poza asystami Mila ma też na swoim koncie już trzy gole.

Zawodnik nie ukrywa, że marzy o powrocie do reprezentacji i występem w Szczecinie dał powód Waldemarowi Fornalikowi, aby ten go sprawdził. Nie jest wykluczone, że poza Milą powołania dostaną jeszcze inni zawodnicy Śląska. Waldemar Sobota nie zachwycił, ale Fornalik zdaje się widzieć w nim potencjał na przyszłość i chyba regularnie już będzie stawiał na wrocławskiego skrzydłowego. Na powołanie zasługuje na pewno Tomasz Jodłowiec. Środkowy obrońca wrócił do wysokiej formy i jest od kilku spotkań jednym z najjaśniejszych punktów Śląska. Praktycznie nie popełnia błędów, jest nie do przejścia, a jeszcze przy tym strzela gole. Powołania Fornalik ma ogłosić we wtorek.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:3 (0:0)

Bramki: 0:1 Elsner (65), 0:2 Jodłowiec (68), 0:3 Mila (90).

Pogoń: Pernis - Hricko (77 Kolendowicz), Hernani, Noll, Pietruszka - Bonin Ż (46 Budka), Szałek, Golla (69 Mosnikov), Akahoshi, Frączczak - Andradina.

Śląsk: R. Gikiewicz - Kowalczyk, Grodzicki, Jodłowiec, Spahić (87 Pawelec) - Sobota Ż, Elsner, Kaźmierczak Ż, Mila, Patejuk - Ł. Gikiewicz (64 Ćwielong).

Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów: 4830.