Wiadomości

Sierpień to miesiąc prezydentów - Sutryka i Dudy

2023-08-04, Autor: Arkadiusz Franas

W tym miesiącu obchodzimy pierwszą rocznicę tej chwili, gdy cały świat usłyszał o arogancji prezydenta Wrocławia. Czyli słynne: „mniej internetu, a więcej mycia”. Także za kilka dni poznamy oficjalną datę wyborów parlamentarnych, które z fazy sparingu wejdą na drogę ostatecznej rozgrywki. A w niej najważniejsze może okazać się, kto będzie trzeci. W rozgrywce zapewne nie weźmie udziału prezydent Jacek Sutryk. Przez tę rocznicę.

Reklama

Wiele wskazuje na to, że w poniedziałek prezydent RP Andrzej Duda ogłosi „Let’s get ready to rumble!”. Czyli, że 15 października odbędą się wybory parlamentarne. A to oznacza, że da sygnał do startu oficjalnej kampanii wyborczej. Widząc natomiast jak już wyglądała prekampania, oczywistym stało się skojarzenie z boksem i słynny okrzyk legendarnego konferansjera największych walk na pięści Michaela Buffera. Okrzyk, który w wolnym tłumaczeniu brzmi „Przygotujcie się na grzmoty/łomot”. Bo już były grzmoty, więc jak pozwolą im się bić legalnie, to dopiero się zacznie. Choć z drugiej strony, nasuwa się pytanie, czy im starczy kondycji - po tak intensywnych sparingach. Mówiąc nieco trywialnie: czy się już wyprztykali z wrednych pomysłów? Bo nikt nikomu w PESEL nie będzie zaglądał, ale przywódcy obu największych ugrupowań, to jednak mężczyźni po przejściach. A nie chcą młodych dopuszczać do głównego narożnika, że tak przy bokserskiej metaforyce zostanę jeszcze chwilę. Na pewno żadna ze stron nie odpuści, ale faktycznie z tych grzmotów może wyjść mały deszcz.

Poza tym, ostre kampanie wyborcze to były kiedyś. Na przykład w okresie międzywojennym. Pobicia, pojedynki, skryte zabójstwa, zamachy… Tylko internetu, TVN 24 i TVP Info nie było. I raczej nikt 11 konferencji prasowych dziennie nie zwoływał, gdy koń przeciwnika politycznego nie zdążył do stajni i zostawił efekt przemiany materii na bruku. Ludzie o tym dowiadywali się z opóźnieniem lub wcale. I aż tak wyborców to nie zajmowało.

Ale oficjalne ogłoszenie terminu wyborów oznacza jeszcze jedno – wreszcie poznamy listy wyborcze, czyli kandydatów do Sejmu i Senatu. Wreszcie się okaże, że Platforma Obywatelska, która dla niepoznaki i zmylenia sojuszników nazywa się Koalicją Obywatelską, zrezygnowała z usług Jacka Sutryka. Pamiętamy przecież, jak nawet ostatnio prezydent Wrocławia, przeczuwając swą nieobecność w tym gronie, ogłosił, że on wystartuje tylko w razie wyższej konieczności. Oczywiście nie określając, co kryje się pod tym terminem. A gdy zacznę się domyślać, to kilka osób gotowych posądzić mnie o bezzasadną złośliwość. W każdym razie lider PO na Dolnym Śląsku poseł Michał Jaros zapewnił: „Mamy nadpodaż kandydatów i kandydatek. To będą listy pełne niespodzianek”.

Brzmi tajemniczo, ale tylko trochę. Bo że za dużo chętnych, to oczywiste. A niespodzianki? Z punktu widzenia posła Jarosa, taką może być pojawienie się w gronie kandydatów byłego wiceprezesa TBS Wrocław Marka Łapińskiego, który przez lata pod Jarosem dołki (wcale nie takie małe) kopał. Ostatnio pan Marek chwalił się zdjęciem w garniturze, więc może coś jest na rzeczy. Bo przecież u komunii raczej już był…

Niepokoić w wypowiedzi posła PO dla Radia Wrocław może jednak coś innego:  „będziemy mieli pewnie na naszych listach tyle samo osób płci męskiej, jak i żeńskiej”.

I tu, zupełnie poważnie mówiąc, czyha niezła pułapka na Platformę, która nie może zdecydować się, czy jest bardziej lewicowa niż Lewica, czy może jednak prawicowa jak Konfederacja. Stąd ich dość mało odważne zachowania przy takich głosowaniach jak te związane z Janem Pawłem II czy migracją uchodźców. Przyjęli taktykę ucieczki i nie stawiają się na nich.

Pani pośle, jak można być tak anachronicznym, nienowoczesnym? Zacytuję Panu wypowiedź sprzed dwóch lat Zuzanny Rokity, badaczki gender z Uniwersytetu Warszawskiego:

„Na świecie istnieje o wiele więcej tożsamości niż tylko kobieca i męska - orzekła. - Oczywiście, jako społeczeństwo jesteśmy przyzwyczajeni do binarnego podziału i definicji dwóch płci. Nie oznacza to jednak, że to słuszne. Poszerzanie naszych definicji świadczy o poszanowaniu dla życia i praw innych osób w społeczeństwie i choćby dlatego powinniśmy ciągle się uczyć”.

Pan się nie uczy, panie pośle… A to cytat z jakże miłego Pana sercu i pańskiej organizacji serwisu wyborcza.pl. No chyba, że to mrugnięcie okiem do elektoratu Konfederacji, ale to już naprawdę za dużo niuansów, których przeciętny wyborca, jak niżej podpisany, może nie wyłapać. Już może lepiej jakby Państwo sobie tak jak w tym międzywojniu… No nie na śmierć oczywiście. Spokojnie.

Jak się rzekło, na tej liście raczej nie będzie prezydenta Jacka Sutryka. Bo jego pojawianie się byłoby nie mniejszą niespodzianką niż nazwisko skompromitowanego wiceprezesa TBS. Jaros na pewno pamięta jak musiał czekać wiele dni, by prezydent Wrocławia łaskawie zechciał się z nim spotkać. Po wyborze Jarosa na szefa regionu PO na Dolnym Śląsku. A przecież to PO wystawiła w wyborach prezydenckich Sutryka i tworzy z nim koalicję, do czego oczywiście teraz niezbyt chętnie się przyznaje. Powód? Oj, wiele ich. Ale ten przełomowy, który również pewnie wpłynął na pominięcie Sutryka na liście kandydatów, to słynne zdanie „To proponuję Panie Jerzy mniej internetu, a więcej mycia”. Była to odpowiedź w mediach społecznościowych Jacka Sutryka podopiecznemu wrocławskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który skarżył się na złą jakość opieki. W sierpniu mija właśnie pierwsza rocznica, gdy cała Polska i kawałek Europy dowiedziały się jaki jest obecny prezydent Wrocławia. Mało jest formacji politycznych na świecie, chyba że niegdysiejsza Partia X Stanisława Tymińskiego, które chciałby mieć kandydata tak wystawionego na cel szyderców. Zwłaszcza, że potem już poszło i kabareciarze/dziennikarze używali i używają sobie na Jacku Sutryku nie mniej niż satyrycy w czasach PRL-u na Albinie Siwaku.

Wszystkie listy wyborcze pewnie będą ciekawe. A może nawet niektóre śmieszne. I może niekoniecznie najważniejsze będzie to, kto wygra. Sondaże są w tej chwili jednomyślne. Pytanie, które zdanie wielu może być najważniejsze, to kim będzie ten trzeci? Jak na przykład Kukiz’15 w 2015 roku. Bo ten trzeci, przy obecnych wynikach sondażowych, może zdecydować, czy Andrzej Duda znów za kilka miesięcy nie będzie musiał ogłosić „Let’s get ready to rumble!”.

Tylko, że za te kilka miesięcy „rumble” będą już zupełnie inne. I wtedy naprawdę będzie mógł wygrać jakiś Rocky polskiej polityki. I fajnie.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 8

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.