Szczypiorniści Śląska na własne życzenie znaleźli się pod ścianą

Piłkarze ręczni Śląska po raz kolejny w tym sezonie zawiedli. Bo tylko w takich kategoriach można postrzegać remis z Łodzi. Wrocławianie w pewnym moemencie meczu prowadzili już 12:9, ale później staneli i rywale zaczęli odrabiac straty. Mimo wszystko w końcówce Śląsk mógł przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. Przy stanie 23:23 kolejne dwa gole zdobyli wrocławianie i zwycięstwo mieli na wyciągnięcie ręki. Właściwie sztuką było tego nie wygrać. I Śląsk tej sztuki dokonał.

Zielono-biało-czerwoni w tabeli nadal są na trzecim miejscu, ale mają już trzy punkty straty do drugiej Nielby Wągrowiec i aż cztery do prowadzącej Gwardii Opole. Wydaje się, że na wygranie ligi i bezpośredni awans Śląsk już nie ma szans. Ciężko może być nawet z drugim miejscem, bo nie wystarczy teraz wygrać z Nielbą, ale trzeba liczyć, że zespół z Wągrowca straci jeszcze gdzieś punkty. Może to być w starciu z Gwardią, ale nie jest powiedziane, że Śląsk też nie polegnie w Opolu. Poza tym należy pamiętać, że drugie miejsce nie oznacza jeszcze awansu, a daje jedynie prawo gry w barażach. Na tę chwilę superliga jest więc bardzo daleko.

 

AZS Łódź - Śląsk Wrocław 25:25 (13:14)

 

AZS: Łuczyński, Chmurski, Wężyk, Gościłowicz 6, Dankowski 5, Kucharski 4, Kiełbasiński 3, Pieczyński 2, Morąg 2, Trojanowski 2, Walczak 1, Stegliński, Żuk, Urbański, Andrysiak, Dybcio.

 

Śląsk: Schodowski, Pawlak, Swat 11, Gałat 3, Zadura 3, Wolski 2, Krzywda 1, Celek 1, Herudziński 1, Jędrzejewski 1, Wróblewski 1, Makowiejew 1, Grobelny, Torchała, Będzikowski, Kłos.