Sport
Dobra passa przerwana: Śląsk przegrywa z Koroną Kielce 0:1
3
(Fot. Norbert Bohdziul www.saronphoto.com )
Jak mawiają, już byli w ogródku i witali się z gąską, a przyszło im przełknąć gorycz porażki. W niedzielę piłkarze Śląska Wrocław przegrali z Koroną Kielce 0:1 i zmarnowali szansę na to, by wskoczyć na podium Ekstraklasy. To koniec długiej serii meczów Śląska bez porażki.
Śląsk grał dość zachowawczo, a Korona też nie forsowała zbytnio tempa gry. I można było odnieść wrażenie, że oszczędzają siły na drugą połowę spotkania, by wtedy zacząć grać na poważnie. Efekt? Śląsk w pierwszej części meczu oddał tylko dwa celne strzały na bramkę rywala. Za każdym razem w roli głównej wystąpił Piotr Ćwielong, ale bramkarza Korony Zbigniewa Małkowskiego zaskoczyć nie zdołał. Za to piłkarze z Kielc w pierwszej połowie na grę ofensywną nie mieli wielkiej ochoty i ani razu nie popsuli spokoju strzegącego bramki Śląska Mariana Kelemena.
Po zmianie stron widowisko wreszcie się ożywiło. Więcej z gry mieli wrocławianie, których akcje nareszcie były płynne i nie kończyły się głupimi stratami. I było kwestią czasu, aż przewaga Śląska zacznie owocować sytuacjami bramkowymi. Szczęścia znów probówał Ćwielong, strzał z dystansu Dariusza Sztylki zablokowali stoperzy Korony, a w w 69. minucie kielczan od straty gola uratował niesamowity refleks Małkowskiego. W pole karne doskonale dośrodkował Sebastian Mila, posyłając piłkę wprost na głowę rozpędzonego Piotra Celebana. Golkiper Korony ten strzał jednak, chyba w sobie tylko znany sposób, tę piłkę “wyjął”.
Często przypominane sportowe porzekadło głosi, że niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić. Każdy o tym wie, ale nie zawsze się o tym pamięta. Ale w niedzielę słuszność tej maksymy dała się Śląskowi mocno we znaki. W 73. minucie wynik meczu mógł otworzyć Andrzej Niedzielan, ale zmarnował doskonałą sytuację, nie trafiając do pustej bramki. Ale minutę później los przestał być dla Śląska łaskawy.
Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w polu karnym wrocławian zrobił się spory tłok. Kelemen wyszedł do piłki, udało mu się ją złapać, ale zderzył się z Jarosławem Fojutem. Do bezpańskiej futbolówki dopadł Pavol Stano i bez namysłu mocno strzelił, posyłając ją do pustej wrocławskiej bramki. Bramkarz Śląska nie popisał się przy tej interwencji. Zamiast zostać na linii bramkowej albo piąstkować piłkę, wyszedł w gęsty tłum w polu karnym i próbował złapać futbolówkę. I popełnił poważny błąd, który okazał się bardzo kosztowny.
Reakcja trenera Oresta Lenczyka była natychmiastowa. Rzucił do walki ofensywnie nastawionych Sebastiana Dudka i Waldemara Sobotę. Obaj jednak drużynie zbytnio nie pomogli. Dudkowi zdarzyło się wywrócić o własne nogi, Sobota też nie błyszczał i gry Śląska nie ożywił. Remis mógł uratować za to Mila, ale jego strzał z dystansu na raty, ale jednak wybronił Małkowski.
Korona Kielce przerwała długą serię meczów Śląska bez porażki, zatrzymując wrocławianom licznik na liczbie czternaście. Ale to nie największa strata, którą w niedzielę poniósł Śląsk. Zespół trenera Oresta Lenczyka miał realną szansę, by wskoczyć na trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Warunek był jeden - musiał pokonać Koronę. I nic z tego nie wyszło, a po weekendowej kolejce Śląsk zamiast na podium znalazł się na ósmym miejscu w ligowej stawce.
Teraz przed wrocławską ekipą dwa trudne mecze. W czwartek zmierzą się z mocną Wisłą Kraków, a później jadą do Warszawy na mecz z wracającą do życia po fatalnym początku wiosny Polonią. O punkty w tych spotkaniach będzie ciężko, a co gorsza - gra wrocławian wygląda coraz gorzej. Może to chwilowy kryzys, być może rywale rozpracowali taktykę Śląska. Trudno jednak się oprzeć wrażeniu, że zamiast na marzeniach o grze w europejskich pucharach Ślask powinien się skupić na walce o kolejne ligowe punkty. Bo trzynasty w tabeli Widzew Łódź traci do wrocławskiej ekipy tylko trzy “oczka”.
Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramka: Pavol Stano (74.).
Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec - Ćwielong (79. Sobota), Sztylka (79. Dudek), Kaźmierczak, Mila, Madej - Cristian Diaz (68. Ł.Gikiewicz).
Korona Kielce: Z. Małkowski - Golański (88. Malarczyk), Stano, Hernani, Markiewicz - Korzym (68. Dirceu), Jovanović, Lech (75. Puri), Edi Andradina, Lisowski - Niedzielan.
Żółte kartki:Sztylka, Madej - Jovanović.
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów: 8500.
Zobacz także
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~ 2011-04-17
21:54:13
CO TACY ZAWODNICY JAK GIKIEWICZ CZY DUDEK ROBIA W ŚLĄSKU??? ŻENADA TO CO ZAGRALI DZISIAJ NIEKTÓRZY. ĆWIELONG TEŻ JAK DZIECKO PODPALA SIĘ I WALI Z CAŁEJ SIŁY PO KRZAKACH ZAMIAST SPOKOJNIE PRZYMIERZYĆ.