MPK ciąga dłużników do e-sądu

Do tej pory MPK drukowało tysiące pozwów do sądu. Wszystkie musiał podpisać, ktoś z zarządu spółki. Do nich dołączało się załączniki (łącznie 27 stron dokumentów). - Przy tysiącu pozwów trzeba było zadrukować 27 tysięcy stron! - mówi Janusz Krzeszowski z wrocławskiego MPK. - Potem trzeba było to wszystko, skserować, i zawieźć autem w kartonach do sądu. Trwało to średnio około 10 dni – dodaje.
Gdy zaś już to do sądu trafiło czeka się 14 dni na wyrok, który jest tzw. nakazem zapłaty kary.

- Dzięki e-sądowi dla tego samego tysiąca pozwów nasi prawnicy składają tylko jeden podpis i to elektroniczny. Zaś cała procedura złożenia pozwu w sądzie trwa zamiast kilku dni, 1 minutę! - cieszy się Janusz Krzeszowski.



Także postępowanie sądowe jest szybsze - odbywa się w uproszczonej formie i zaocznie. Na wyrok w tradycyjnym sądzie czeka się 14 dni, w e-sądzie około 3. Wyrok wraca do MPK e-mailem, a do gapowiczów - pocztą.

- Wystaliśmy już pierwsze 1900 pozwów na próbę. W praktyce sprawdza się do bardzo dobrze. W tym miesiącu zamierzamy wysłać kolejnych 2500 pozwów – mówi Janusz Krzeszowski.

Jednym słowem nie warto czekać i zwlekać z płaceniem za mandaty, bo i tak prędzej czy później wezwie nas do tego sąd. Tylko wtedy zamiast 120 zł kary zapłacą nawet 3 razy więcej, bo dojdą do tego koszty postępowania itd. Jeśli i taki wyrok nie zadziała na wyobraźnie to wkracza komornik, a koszty rosną do 500-600 zł.

Do tej pory od lipca 2009, od kiedy to MPK prowadzi kontrole biletów, złapanych zostało ponad 72 tysiące gapowiczów, którzy byli dłużni gminie ponad 8,2 mln. zł. Pieniądze od razu wpłaca zwykle połowa.