Sport

Piłkarska wojna - Orest Lenczyk zaatakował Śląsk, a Śląsk odpowiedział

2012-09-26, Autor: mw
Były trener Śląska Orest Lenczyk w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zaatakował wrocławski klub. Na reakcję Śląska nie trzeba było długo czekać.

Reklama

Orest Lenczyk po rozstaniu ze Śląskiem zapadł się pod ziemię. Nie odbierał telefonów i nie komentował swojego zwolnienia. W końcu jednak przemówił. - Byłem w Sanoku. Stamtąd pochodzę, wróciłem do krainy dzieciństwa. Przez dwa tygodnie nie odbierałem telefonów - tłumaczy w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Lenczyk.

 

Dalej szkoleniowiec opowiada o tym, co w ostatnich miesiącach działo się w Śląsku. Mówi między innymi: - Atmosfera zaczęła się psuć od wiosny, kiedy poszedłem na spotkanie z sekretarzem prezydenta miasta. W czasie tego spotkania zadzwonił do mnie pewien wrocławski dziennikarz. Nie mogąc rozmawiać, odłożyłem telefon, ale nie zorientowałem się, że go nie wyłączyłem. Nagrała się więc moja rozmowa z sekretarzem, w czasie której dokonałem analizy końcówki ostatniego meczu z Widzewem i błędów kilku zawodników, co doprowadziło do utraty zwycięstwa w 94. minucie gry. Nie była to ucieczka od mojej odpowiedzialności za wyniki, jak to niektórzy zinterpretowali, tylko rzeczowa rozmowa z członkiem rady nadzorczej klubu, podczas której próbowałem wskazać powody mające wpływ na wyniki meczów.

 

Dalej Lenczyk opowiada: - Dziennikarz puścił tę rozmowę w internecie, a potem ukazała się w prasie. Nieświadomy niczego poszedłem na trening, zawodnicy poprosili o rozmowę, obrażeni, że tak ich potraktowałem. Gdybym ja się obrażał o takie słowa, to już dawno bym nie pracował. O mnie gorsze rzeczy mówią.

To wydarzenie spowodowało, że w zespole mocno zawrzało. Mimo wszystko Śląskowi udało się zdobyć mistrzostwo Polski. Co się działo później na Oporowskiej? - Zaczęto oszczędzać w chwili, kiedy mieliśmy walczyć o Ligę Mistrzów. Powiedziano mi wprost, że trzeba zrezygnować z kilku zawodników, którzy mają za duże kontrakty, i nie przedłużać ich z tymi, którym się kończą. Nie wdając się w szczegóły, straciliśmy w ten sposób ośmiu piłkarzy. Klub chciał na ich miejsce młodych i najchętniej za darmo - opowiada Lenczyk.

 

- Obejrzałem na płytach około 30 graczy, wśród nich kilku ze średniej półki. Naszym zdaniem (moim i trenera Marka Wleciałowskiego) byliby wzmocnieniem zespołu. Żadnego z nich prezes nie akceptował z uwagi na zbyt wysokie koszty. Ostatecznie Rafał Grodzicki przyszedł z Ruchu za darmo, ale okazało się, że nie może grać w meczu pucharowym za kartkę, a potem złapał kontuzję. Zaakceptowałem Sylwestra Patejuka, choć było to sprzeczne z polityką klubu sprowadzania młodych i za darmo - dodaje w wywiadzie Lenczyk.

 

Poruszony został też temat zachowania Cristiana Diaza, który w przerwie meczu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa nazwał Lenczyka "ch...". Szkoleniowiec odsunął Argentyńczyka od składu i przestał na niego stawiać. - Gdyby 30 lat temu wydarzyło się coś takiego, zawodnicy sami wyrzuciliby takiego gościa z szatni. A cudzoziemca zwłaszcza. Teraz nikt się nie odezwał, wszyscy szukali czegoś na podłodze. To ja już wiedziałem, że coś się skończyło. Po ceremonii wręczenia pucharu Kelemen nie podał mi ręki, obrażony, że postawiłem na Rafała Gikiewicza, który zresztą wygrał nam mecz.

 

Diaz nieoczekiwanie został jednak później włączony do składu na rewanżowy mecz z Hannoverem 96. Co się stało? Lenczyk ujawnia: - Przed meczem rewanżowym z Hanowerem wezwali mnie współwłaściciele i poprosili o przeproszenie się z Diazem oraz wstawienie go do składu. Słuchałem tego i nie wierzyłem. Spytałem tylko, jakby państwo postąpili, gdyby wasz podwładny zachował się jak Diaz w stosunku do mnie. Po chwili milczenia ponowiono prośbę o zabranie Diaza do Hanoweru. Uznałem wtedy, iż moja praca w Śląsku dobiegła końca, mimo że obiecano mi powrót do rozmowy po meczu ligowym z Ruchem Chorzów.

 

Na koniec Orest Lenczyk dodaje: - Wracaliśmy całą noc autokarem, rano w domu robiłem sobie kawę, kiedy na pasku w telewizji zobaczyłem informację: trener Orest Lenczyk zwolniony ze Śląska. Pamiętałem, że do rozmowy mieliśmy wrócić po meczu z Ruchem Chorzów, ale ktoś nie dotrzymał słowa.

 

Po ukazaniu się wywiadu na łamach "Rzeczpospolitej" reakcja Śląska była niemal natychmiastowa. Klub wydał specjalne oświadczenie, w którym czytamy:

 

"Chcemy podkreślić, że – w naszej ocenie – rozstanie z trenerem Lenczykiem odbyło się w niezwykle kulturalny jak na polskie realia sposób, z zachowaniem wszelkich zasad kurtuazji. Uważaliśmy, że Orest Lenczyk, jako twórca historycznych dla Śląska Wrocław sukcesów, po prostu sobie na to zasłużył. Kontrakt został rozwiązany polubownie, a z tytułu wcześniejszego rozwiązania umowy na konto Oresta Lenczyka wpłynęło kilkaset tysięcy złotych. Przedstawiciele Klubu na każdym kroku podkreślali wkład Oresta Lenczyka w zdobycie tytułu mistrzowskiego, a rada nadzorcza wystosowała zaproszenie do Wrocławia na specjalne pożegnanie, z którego trener Lenczyk niestety nie skorzystał.

 

Z tego powodu dziwi nas wywiad Oresta Lenczyka, udzielony dziennikowi „Rzeczpospolita”, który z naszego punktu widzenia niepotrzebnie narusza dobre obyczaje i relacje, które do tej pory obowiązywały na linii pracodawca, czyli Śląsk Wrocław – pracownik, czyli trener pierwszego zespołu. Ale jeszcze bardziej martwi nas, że informacje zawarte w wywiadzie mocno rozmijają się z faktami. Nie jest prawdą, że Orest Lenczyk przedstawił latem listę niemal trzydziestu kandydatów do gry w Śląsku. Co więcej, to trener Lenczyk nie chciał przedłużać kontraktów z większością zawodników, którzy odeszli z zespołu w czerwcu. Warto także przypomnieć, że Orest Lenczyk przez dwa lata pracy w Śląsku miał pełnię władzy w kwestii transferów.

 

Należy również zaznaczyć, że nikt z właścicieli Klubu nigdy nie wywierał nacisków, aby trener Lenczyk przywrócił do zespołu Cristiana Diaza, który za swoje naganne zachowanie został ukarany przez zarząd maksymalną karą dopuszczoną przez regulamin drużyny. Właściciele Klubu, zaniepokojeni coraz większym konfliktem na linii trener – zawodnicy, podejmowali jedynie różne próby uzdrowienia sytuacji. Niestety, w pewnym momencie atmosfera stała się tak napięta, że jedyną szansą na jej poprawienie było zakończenie współpracy z trenerem Orestem Lenczykiem.

 

Dodatkowo właściciele i zarząd Klubu mieli poważne wątpliwości, czy zespół jest należycie przygotowany do sezonu. Niedawne badania przeprowadzone przez niezależnych specjalistów potwierdziły, że w ostatnich miesiącach piłkarze pod względem kondycji i wydolności uczynili znaczący krok wstecz".

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ff 2012-09-26
    08:07:53

    0 0

    Orest najpierw mówisz: "Gdybym ja się obrażał o takie słowa, to już dawno bym nie pracował. O mnie gorsze rzeczy mówią". A później obraziłeś się na Diaza, że ci wypalił w owczy to, co wszyscy w szatni myślą. Zero szacunku Orest za te klamstwa. Nie wracaj do Wrocławia. Mogłes być naszą legendą, a jesteś....tym co Diaz powiedział.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1434