Wrocławianie bezlitośni dla beniaminka. Pięć goli i pewne zwycięstwo Ślęzy

We wrocławskim zespole zabrakło pauzującego za nadmiar żółtych kartek Macieja Tomaszewskiego, za to na boisku się pojawił pierwszy raz od 23 marca, Maciej Matusik, który przez wiele tygodni leczył kontuzję. Przewaga wrocławian uwidoczniła się już od samego początku spotkania, ale pierwsze poważniejsze zagrożenie stworzyli goście, a konkretnie Kayode Balogun. Piłkarz z Nigerii oddał niezły strzał, z którym jednak poradził sobie Piotr Zabielski.

Gospodarze próbowali swego szczęścia szukać też w uderzeniach z dystansu, ale próby Huberta Muszyńskiego i Mateusza Stempina były mało precyzyjne, a Maciejowi Matusikowi zabrakło trochę centymetrów, by jego strzał głową znalazł drogę do bramki. Wynik meczu otworzony został w 21. minucie. Piotr Kotyla po indywidualnej akcji z linii końcowej wrzucił piłkę w pole bramkowe, gdzie dzieła dopełnił Mateusz Stempin. Zaraz po wznowieniu gry w polu karnym zdaniem miejscowych faulowany był Jakub Berkowicz, lecz innego zdanie był sędziujący ten mecz Paweł Kostko. Po pół godzinie gry arbiter z Białegostoku wskazał już jednak na wapno, gdy równo z trawą wycięty został Mateusz Stempin. Sam poszkodowany po chwili wymierzył sprawiedliwość.

Po zmianie stron w obrazie gry niewiele się zmieniło. Goście bardzo chcieli, ale tak naprawdę niewiele mogli. Za to Ślęza nie ustawała w poszukiwaniu kolejnego gola i go znalazła. W 62. minucie Maciej Matusik poradził sobie z defensorem przyjezdnych i uderzeniem w długi róg umieścił piłkę w siatce. Wysokie prowadzenie chyba troszkę za bardzo rozluźniło wrocławian, bo już po chwili przyjezdni zmniejszyli straty do dwóch bramek, po trafieniu Bartosza Zychowicza.

Od 70. minuty Ślęza musiała radzić sobie w 10, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Adrian Niewiadomski. Ta sytuacja nie wpłynęła jednak na losy meczu, bo grająca w zdekompletowanym składzie Ślęza w pełni kontrolowała przebieg meczu, stwarzając sobie jeszcze sporo sytuacji bramkowych. Jednej z lepszej z nich w 72. minucie nie wykorzystał Adrian Repski, za to na niespełna kwadrans przed końcem Mateusz Kluzek w polu karnym ograł dwóch rywali i podwyższył rezultat. Już w doliczonym czasie Jakub Berkowicz w dużym tłoku zdołał opanować piłkę i zdobyć kolejnego gola dla gospodarzy. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym spotkanie bliski zdobycia gola był Mateusz Kluzek, lecz jego uderzenie obronił Damian Rozmus, a był to zarazem pierwszy strzał żółto-czerwonych po którym piłka zmierzała w światło bramki i nie zatrzepotała w siatce.

- Wygraliśmy dziś drugi mecz z rzędu, wysoko, zdobywając pięć bramek. To dobrze, bo jeśli chcemy się rozwijać musimy chcieć wygrywać z każdym i zawsze. Zespół musi pracować 90 minut, a zawodnicy grający na boisku mają być tego gwarantem. Przed nami trzy kolejki. Będziemy chcieli się w nich dobrze zaprezentować - mówi w wywiadzie dla oficjalnej strony 1KS-u Marcin Herc, trener bramkarzy Ślęzy.

Ślęza Wrocław - Agroplon Głuszyna 5:1 (2:0)
Bramki: Stempin 21, 30 (k), Matusik 62, Kluzek 77, Berkowicz 90 - Zychowicz 64

Ślęza: Zabielski - Stempin (46 Repski), Kotyla (62 Traczyk), Lewkot, Matusik (71 Kluzek), Berkowicz, Molski, Olejniczak (46 Bohdanowicz), Niewiadomski, Muszyński, Niemienionek.
Agroplon: Rozmus - Łuczak, Zuzel, Czech (46 Dymińczuk), Balogun (46 Kubiec), Lewandowski, D.Sobczak, Słupianek (79 O.Sobczak), Kamiński, Mikulski, Pałach (46 Zychowicz).

żółte kartki: Niewiadomski oraz Czech.
czerwona kartka: Niewiadomski (Ślęza, 70, za dwie żółte).
widzów: 100.
sędzia: Paweł Kostko (Białystok).