Sport

Kolejny wielkoszlemowy zawód. Hubert Hurkacz odpadł już w I rundzie Rolanda Garrosa

2021-05-31, Autor: Bartosz Królikowski

Po raz kolejny Hubert Hurkacz i turniej Wielkiego Szlema nie tworzą udanej pary. Mimo prowadzenia już 2:0 w setach, wrocławski tenisista niespodziewanie przegrał 7:6, 7:6, 2:6, 2:6, 4:6 z Holendrem Boticiem van de Zandschulpem, odpadając w I rundzie wielkoszlemowego Roland Garros. To trzecia z rzędu przegrana Hurkacza już w pierwszym meczu najbardziej prestiżowych turniejów w tenisie.

Reklama

Pochodzący z Wrocławia Hurkacz od swojego wielkiego triumfu na kortach ATP Masters w Miami, nie może odnaleźć odpowiedniej dyspozycji. Praktycznie wraz ze startem sezonu gry na mączce, dobra forma Polaka uleciała, a wyniki mówiły same za siebie. Na turniejach w Monte Carlo, Rzymie oraz Madrycie, Hubert wygrał łącznie tylko jeden mecz, w pierwszym z tych miast i to po trzysetowych mękach ze sklasyfikowanym daleko w rankingu ATP (171.) Włochem Thomasem Fabbiano. Wrocławianin nigdy nie był specjalistą od gry na mączce, zdecydowanie nie jest to jego ulubiona nawierzchnia, ale nawet biorąc to pod uwagę, są to wyniki znacznie poniżej oczekiwań.

Te z kolei w obliczu takiej formy Hurkacza oraz tego, że jeszcze niedawno zmagał się z infekcją wirusową, która dość ostro się z nim obeszła, nie mogły być zbyt wysokie. Jednak w pierwszej rundzie rozstawiony z 19. Polak trafił na Boticia van de Zandschulpa. Ten 25-letni Holender do drabinki głównej trafił przez kwalifikacje. W rankingu ATP jest 154., a w swojej karierze nigdy niczego specjalnego nie osiągnął. Dość powiedzieć, że był to jego debiut w Rolandzie Garrosie, a zawodnikiem bardzo młodym już nie jest.

Wydawało się zatem, że Hurkacz nawet w formie jako takiej, powinien sobie z nim w miarę spokojnie poradzić. No i faktycznie pierwsze dwa sety, choć nie wyglądały w jego wykonaniu jakoś niezwykle dobrze, to zakończyły się dobrze. W pierwszym walka była dość wyrównana, a obaj tenisiści mieli swoje szanse na przełamania. Holender miał ich nawet więcej, ale Polak dość skutecznie je bronił, oddając podanie tylko raz. Udało mu się jednak również wygrać gema przy podaniu rywala i doszliśmy do tie-breaka. W nim wrocławianin zaczął piorunująco, bo od prowadzenia 4:0, ale dał się dojść na 5:5. Jednak ostatecznie wygrał dwa następne punkty i całego seta.

Podobny przebieg miała druga partia. Hurkacz cały czas nie grał wielkiego meczu, nie potrafił zepchnąć rywala do zdecydowanej defensywy, ale to wystarczało. W kluczowych momentach Polak prezentował się skuteczniej. Obaj panowie znów zaliczyli po jednym przełamaniu dochodząc do tie-breaka, którego ponownie dość pewnie wygrał Polak, wychodząc na prowadzenie 2:0 w setach. Na tym niestety to co dobre dla niego w tym meczu się skończyło.

Cokolwiek wydarzyło się między setem nr 2 a nr 3, sprawiło iż Hubert kompletnie się posypał. Jeszcze na samym początku trzeciej partii mógł przełamać rywala, lecz zmarnował swoją szansę i wtedy błędy poszły u niego lawiną. A to był spóźniony, a to mylił się na serwisie, a to po prostu marnował jakąś dobrą piłkę. Jego rywal nie grał wcale lepiej niż wcześniej. Grał po prostu dość solidnie. To Hurkacz nie po raz pierwszy zresztą w Wielkim Szlemie zaczął grać też sam ze sobą.

Trzeciego seta przegrał 2:6, natomiast czwartego rozpoczął od stanu 0:3 dla Holendra. Podłamany wrocławianin grał coraz gorzej w każdym elemencie. Nie przypominał nawet niezbyt porywającego, ale dość skutecznego siebie z pierwszych dwóch partii. Kolejny set również padł łupem van de Zandschulpa, ponownie w stosunku 6:2.

Decydującego piątego seta, Hurkacz rozpoczął od, a jakże, przegrania gema przy własnym serwisie. Jego rywal dostał od niego sporo break pointów i po prostu musiał któryś wykorzystać. Na domiar złego Polak poprosił o przerwę medyczną przez problemy z ręką. Ta mu jednak najwidoczniej pomogła, bo Hubert zaczął grać pewniej i spokojniej. Jakby powoli wracając do tego meczu. Było jednak na to za późno. Swoją szansę na przełamanie zmarnował, a jego rywal więcej mu już nie dał i wygrał 6:4, a ostatecznie cały mecz 3:2.

Niestety po raz kolejny Hubert Hurkacz zawodzi na turnieju wielkoszlemowym. Bo nawet jeśli nie był dziś w pełni sił, to nie trzeba było niezwykle wiele by tego Holendra pokonać. Polak sam to pokazał w dwóch pierwszych setach, które nawet przeciętnie grając potrafił wygrać. Jego rywal imponował dzisiaj zasadniczo tylko spokojem. Oraz tym że potrafił utrzymać poziom gry. A to że od trzeciego seta zaczęło to wystarczać na Polaka, to już wina Hurkacza.

Wrocławianin ponownie zaliczył nagły zjazd. Jakby jego ciało odmówiło posłuszeństwa głowie, albo głowa ciału. I to nie jest niestety jednorazowa wpadka, bo to się zdarza, tylko coś niepokojąco stałego. Coś czego Polak nie potrafi wyeliminować. Jak dotąd to to coś eliminuje jego, z kolejnych wielkich szlemów. Hurkacz jest 20. w rankingu ATP, potrafił wygrać Mastersa w Miami, a Wielkich Szlemach ma bilans 6-12. Sporo tych porażek z rywalami klasy niższej od niego. To już jego trzecia wielkoszlemowa porażka w pierwszej rundzie z rzędu. Trudno nie szukać tutaj jakichś kłopotów natury mentalnej, bo widać tutaj schemat. Wygrana w Miami miała być przełamaniem. Takim dobrym zaznajomieniem się z wygrywaniem na wielkiej scenie. Niestety póki co to po prostu nie działa, a wrocławianin znów odpadł z kimś, z kim odpaść po prostu nie powinien.

I runda wielkoszlemowego Roland Garros:

Botic van de Zandschulp – Hubert Hurkacz (19.) 6:7, 6:7, 6:2, 6:2, 6:4

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1529