Wiadomości

Udane letnie transferowe łowy Śląska Wrocław

2011-07-11, Autor: Łukasz Maślanka
Nowy sezon Ekstraklasy zbliża się wielkimi krokami, a przed Śląskiem Wrocław już za kilka dni ważny mecz w europejskich pucharach. Trener Orest Lenczyk pośle w bój drużynę nieco odmienioną niż ta, która sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. I wszystko wskazuje na to, że doświadczony szkoleniowiec będzie miał do dyspozycji ekipę jeszcze mocniejszą.

Reklama

W wakacje Śląsk wzmacniał się mądrze. Niewiele brakowało, by transfery do Wrocławia były tylko ruchami palcem po wodzie. Bo długo nie było jasne, ile dodatkowych pieniędzy na nowych piłkarzy wyłoży właściciel klubu, Zygmunt Solorz. A od jego decyzji zależała też hojność gminy Wrocław, do której Śląsk też należy. Okazało się, że magnat medialny - choć zajęty wielomiliardową transakcją kupna sieci Plus GSM - znalazł w kieszeni trochę zaskórniaków na swój piłkarski zespół. To ok. 3-4 mln zł. Za te środki udało się sprowadzić do Wrocławia niezłych piłkarzy. I jest możliwe, że tegoroczne letnie okienko transferowe będzie jeszcze lepsze od tego z wakacji 2010 r., gdy Śląsk wzmocnił Przemysław Kaźmierczak, Waldemar SobotaŁukasz Gikiewicz.

Teraz wrocławscy działacze i trenerzy postarali się o punktowe i przemyślane wzmocnienia. W drużynie brakowało dodatkowego bramkarza? Z Floty Świnoujście ściągnięto Krzysztofa Żukowskiego, uznawanego za najlepszego golkipera na zapleczu Ekstraklasy. Potrzebny był nowy stoper? Z Polonii Warszawa przyszedł dobrze znany trenerowi Lenczykowi z czasów pracy w GKS Bełchatów Dariusz Pietrasiak. W środku pola brakowało konkurencji i świeżej krwi? Kupiono Mateusza Cetnarskiego z Bełchatowa, który może wnieść sporo dobrego do gry Śląska. Potrzebny był nowy obrońca? Sięgnięto po Marka Wasiluka, który niegdyś się zapowiadał na niezłego piłkarza, a przez ostatnie pół roku zapowiadało się, że jednak już po jego karierze, bo rundę wiosenną spędził na zesłaniu w Młodej Ekstraklasie Cracovii. Jako transferowy sukces można też rozpatrywać udane negocjacje z Marianem Kelemenem, który był bardzo bliski pożegnania z Oporowską.

W ekipie z Oporowskiej uniknięto efekciarstwa związanego z zakupem nowego napastnika, przejawiającego się szastaniem groszem na zawodnika, który miewał przebłyski lub grywał w całkiem niezłych klubach. Gdyby Zygmunt Solorz się uparł, pewnie wrocławianie znaleźli by pieniądze choćby na takiego Daniela Ljuboję, piłkarza z bogatym piłkarskim CV, którego w lecie ściągnęła do siebie Legia Warszawa. Ale po co, skoro można wyszukać młodych, zdolnych, mających dobre statystyki i rokujących na przyszłość. Tak właśnie zrobił Śląsk, który pozyskał Holendra Johana Voskampa, w poprzednim sezonie strzelca 29 goli w 31 meczach. A wrocławianie woleli go od m.in. Dawida Nowaka, który dobrej gry nie gwarantuje, za to pobieranie sowitej pensji - na pewno.

Po wicemistrzowskim sezonie w Śląsku nikt nie miał zapędów do kadrowej rewolucji. Zespół wzmocniono punktowo, pożegnano weterana Remigiusza Jezierskiego, wyjaśniono też wreszcie sprawę z Vukiem Sotiroviciem, któremu ostatecznie podziękowano za grę we Wrocławiu. To wszystko sprawia, że w letnim okienku transferowym to Śląsk - póki co, bo zakupy jeszcze potrwają - prezentuje się najsolidniej. Całkiem mądre kroki transferowe podjęto też w Polonii Warszawa, ale drużyna należąca do ekscentrycznego Józefa Wojciechowskiego pod jego rządami jest nieobliczalna. Rozmachem kadrowych decyzji jak zawsze zaimponowała szykująca się do boju o Ligę Mistrzów Wisła Kraków. Z głową próbuje układać kadrowe klocki w Zagłębiu Lubin trener Jan Urban. Ale Śląsk nie musi się wstydzić swoich letnich zakupów. Ba - stawiam perły przeciwko orzechom, że po kilku meczach wszyscy w naszej lidze będą zazdrościli wrocławskiej ekipie choćby Johana Voskampa czy Mateusza Cetnarskiego.

Śląsk jest zgrany, po świetnym poprzednim sezonie także otrzaskany w walce o wysokie cele, a wrocławscy piłkarze będą jeszcze mieli okazję szlifować swój poziom w Lidze Europejskiej. Rywale nie śpią i - jak mówił Sebastian Mila podczas niedzielnej prezentacji zespołu na Rynku - zawsze będą chcieli pokazać, że są lepsi od wicemistrza.

Ale dziś tylko krakowska Wisła i może warszawska Polonia poprawiła w lecie jakość swojej piłkarskiej kadry. W dużym uproszczeniu - bo zanim zabrzmi pierwszy ligowy gwizdek, można tylko gdybać - Śląsk w przyszłym sezonie może na stałe zająć miejsce w ścisłej ligowej czołówce. Bo umiejętnie oszlifował ten potencjał, który już drzemał w zespole, dokładając do niego nowe, potencjalnie wybuchowe elementy. I może nie być niespodzianką, jeśli w nowym sezonie po raz pierwszy od dawna to wrocławianie będą faworytami potyczek z Legią Warszawa czy Lechem Poznań. A kto jeszcze kilka lat temu by o tym pomyślał?
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.