Sport
Dobre widowisko na Stadionie Wrocław! Polska zremisowała ze Szwajcarią 2:2
3
(Fot. Beata Ratuszniak)
Po takim meczu chyba żaden kibic nie opuszczał stadionu we Wrocławiu z poczuciem niedosytu. W towarzyskim spotkaniu Polska zremisowała ze Szwajcarią 2:2, a oba zespoły dały pokaz futbolu na wysokim poziomie.
Gdy mniej więcej rok temu pisaliśmy na tych łamach relację z testowego meczu Polski ze Słowacją, wspominaliśmy o wkurzonych kibicach. Bo tamto spotkanie, w którym Adam Nawałka debiutował w roli trenera reprezentacji, miało się zakończyć wygraną biało-czerwonych, a… wyszło wtedy, jak zwykle. Marna gra i marny wynik, bo 2:0 dla Słowaków.
Po meczu ze Szwajcarami możemy napisać tekst różny o 180 stopni od relacji z potyczki polsko-słowackiej. Bo przez ten rok polska reprezentacja pod okiem selekcjonera Nawałki wykonała ogromną, a co najważniejsze efektywną pracę. I mecz ze Szwajcarami tylko potwierdził, że jakość gry Polaków jest już na zdecydowanie wyższym poziomie.
Było w tym meczu wszystko to, co potrzeba kibicom do szczęścia. Piękne bramki, twarde starcia w środku pola, efektowne parady bramkarzy, walka o każdą piłkę, czerwona kartka dla jednego z zawodników… Żartem można dodać, że dobrze, iż ten mecz rozegrano we Wrocławiu, gdzie przecież często rozgrywane są spotkania w ramach Ekstraklasy. Bo tyle emocji, ile zafundowali kibicom Polacy wespół ze Szwajcarami, nie ma czasem i w kilku meczach polskiej ligi łącznie.
Oba zespoły zabrały się za grę ofensywną praktycznie od razu po rozpoczęciu meczu. Polacy ruszyli jako pierwsi, ale już 1. minucie Michał Kucharczyk zmarnował świetną sytuację, nie sięgając piłki tuż przed pustą bramką Szwajcarów. Goście odpowiedzieli momentalnie - smakowitym podaniem popisał się Xherdan Shaqiri, w polu karnym Polaków Josip Drmić zrobił karuzelę z Tiago Cionka i pokonał Artura Boruca.
Stracony szybko gol nie zdeprymował Polaków, przeciwnie - zachęcił ich do jeszcze większego wysiłku. I chwilami aż miło było patrzeć, jak biało-czerwoni poczynają sobie na tle Szwajcarów, którzy przecież walczyli na niedawnym Mundialu w Brazylii. Polacy byli kreatywni w ofensywie, próbowali grać piłką i w tkaniu ataków pozycyjnych - co przecież nigdy nie należało do mocnych stron zespołów z naszego kraju - prezentowali się naprawdę nieźle.
Nieco gorzej było z kolei na tyłach polskiej jedenastki, gdzie zwłaszcza Cionek i Paweł Olkowski grali dość niemrawo. Po błędzie tego ostatniego Szwajcarzy mogli pokusić się o drugiego gola, ale Artur Boruc w cyrkowy wręcz sposób obronił strzał Shaqiriego. Bramkarz angielskiego Bournemouth zapracował na status jednej z gwiazd tego wieczoru także dzięki interwencji z 42. minuty. Wtedy Boruc popisowo obronił uderzenia Langa i Kasamiego, a Szwajcarzy w tej samej akcji mieli jeszcze dwie (!) dodatkowe “setki”, które na linii bramkowej blokowali polscy obrońcy. Piłkarze gości łapali się za głowę, bo to, że w tej akcji nie padł gol, było wręcz nieprawdopodobne. Ale szczęśliwie dla Polaków, z tyłu udało się obronić przed kolejnymi stratami, a w ataku wreszcie “wpadło”. Tuż przed końcem pierwszej połowy Artur Jędrzejczyk doprowadził do remisu.
W drugiej połowie meczu kibice na stadionie we Wrocławiu również nie mogli narzekać na nudę. Po przerwie piłkarze obu ekip potrzebowali mniej więcej kwadransa na to, by uregulować celowniki, aż wreszcie stało się. W 61. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Arkadiusz Milik i dał Polakom prowadzenie. Takich uderzeń ze stałych fragmentów gry w wykonaniu piłkarza z Polski nie ogląda się często. Pamiętamy, jak uderzał dawny lider Legii Warszawa Leszek Pisz i uderzenie Milika w meczu ze Szwajcarami było równie urodziwe, jak strzały dawnego pomocnika warszawskiej drużyny. Gol - perełka.
Wydawało się, że Polacy dowiozą zwycięstwo do końca meczu. W porównaniu z pierwszą połową, w ich grze było więcej bałaganu i mniej precyzji, ale obrona funkcjonowała przyzwoicie, z kolei Szwajcarzy nie prezentowali się szczególnie solidnie. Przy odrobinie szczęścia biało-czerwoni mogli prowadzić nawet jeszcze wyżej po tym, gdy Maciej Rybus minimalnie spudłował i trafił w słupek. Ale po tym, gdy Polacy grali w osłabieniu - bez Michała Żyro, który zobaczył czerwoną kartkę - Szwajcarom udało się wyrównać. W 87. minucie precyzyjnym strzałem popisał się Fabian Frei i posłał piłkę do polskiej bramki.
W meczu ze Szwajcarami od 63. minuty grał piłkarz Śląska Wrocław Sebastian Mila. Pojawił się na boisku w miejsce Roberta Lewandowskiego i - co warto podkreślić - przejął od niego opaskę kapitana reprezentacji Polski. To duże wyróżnienie i oznaka zaufania selekcjonera dla popularnego "Milowego". Lider wrocławskiego Śląska na tle Szwajcarów wypadł solidnie - może bez błysku, ale nie zszedł poniżej swojego poziomu, zaliczył do tego kilka dobrych, sprytnych podań, które dawały początek groźnym atakom Polaków.
Polska - Szwajcaria 2:2 (1:1)
Bramki: Jędrzejczyk (45.), Milik (61.) - Drmić (2.), Frei (87.).
Polska: Boruc (46. Fabiański) - Olkowski, Cionek, Glik, Jędrzejczyk (52. Broź) - Kucharczyk (53. Żyro), Krychowiak (68. Teodorczyk), Jodłowiec, Zieliński (46. Milik), Rybus - Lewandowski (63. Mila).
Szwajcaria: Bürki - Lang, Schär, von Bergen, Moubandje - Fernandes (62. Frei), İnler (46. Behrami), Kasami (68. Seferović), Shaqiri, Stocker (62. Mehmedi) - Drmić (77. Schönbächler).
Żółte kartki: Jodłowiec, Żyro, Mila, Broź - Bürk, Schönbächler.
Sędzia: Kristnn Jakobsson (Islandia).
Widzów: ok. 40 tys.
Zobacz także
Oceń publikację:
+ 1
+
1
- 1
-
1
Tagi: polska, szwajcaria, relacja, skład, adam nawałka, Artur Jędrzejczyk, Sebastian Mila, Arkadiusz Milik, STADION WROCŁAW
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert