Duża niespodzianka. Śląsk poznał potencjalnego rywala w europejskich pucharach

Awans Araratu kosztem drużyny z miasta Szekesfehervar traktować należy jako sporego kalibru sensację. Węgrowie byli bowiem zdecydowanymi faworytami tejże rywalizacji, na papierze silniejsi kadrowo i znacznie bardziej doświadczeni w Europie. W sezonie 2018/19 chociażby grali w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie mierzyli się z Paokiem Saloniki, Bate Borysów czy wielką Chelsea Londyn. To brązowi medaliści ostatniego sezonu węgierskiej ekstraklasy, a Ararat dostał się do eliminacji LKE dzięki zdobyciu Pucharu Armenii, zaś w lidze był dopiero czwarty. Kadrowo teoretycznie również nie ma porównania.

Jak się jednak okazało, wszystkie te dysproporcje okazały się nieistotne. Już w pierwszym meczu tych drużyn, na Węgrzech, mimo znacznej przewagi gospodarzy, zespół ze stolicy Armenii nie dał się pokonać, wywożąc bardzo cenny remis 1:1. W Erywaniu było podobnie. Jakość i statystyki zdecydowanie po stronie Fehervar, ale wybieganie oraz co najważniejsze, gole, po stronie Araratu, który wygrał 2:0 i wyeliminował Węgrów.

Śląsk zatem w II rundzie czekają trudne piłkarsko wyzwanie z drużyną, która nie boi się teoretycznie silniejszych drużyn, a do tego jeszcze bardzo daleka podróż. Wrocław i Erywań dzieli mniej więcej niespełna 3 800 kilometrów.

Najpierw jednak wrocławianie muszą postawić kropkę nad „i” w rewanżowym starciu z Paide Linnameeskond. Ten mecz już o 21:00 na Stadionie Wrocław. Pierwsze starcie w estońskiej parnawie zakończyło się triumfem Śląska 2:1.