Sport
Dwa kroki w tył i powolne podnoszenie się z kolan - podsumowanie roku koszykarskiego Śląska
W obecnym sezonie koszykarze Śląska rozgrywają swoje domowe mecze w kultowej Kosynierce.
Miniony rok był bardzo trudny dla koszykarskiego Śląska. Zespół przeciętnie radził sobie w lidze, a na domiar złego nie przystąpił do nowego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Małym pocieszeniem może być fakt, że na drugoligowych parkietach młodzi koszykarze radzą sobie nadzwyczaj dobrze i na razie są na najlepszej drodze do awansu do 1. ligi.
Koszykarze Śląska nie wchodzili w 2016 rok w dobrych humorach. Ich ligowy bilans wynosił 2-11, odnotowali dziewięć porażek z rzędu, faza play-off nieubłaganie się oddalała, a najgorsze w tym wszystkim było to, że trudno było spodziewać się, że ta sytuacja nagle się odmieni. Do Wrocławia trafili co prawda Denis Ikovlev i Francis Han, ale niestety nie okazali się lekiem na całe zło. O ile Śląsk jeszcze na początku sezonu nieźle walczył w europejskich pucharach (cztery wygrane w sześciu meczach i awans do kolejnej fazy), o tyle w lidze prezentował się bardzo słabo. Już w nowym roku wrocławianie nie dali rady wyżej notowanym rywalom i drugą rundę Fiba Europe Cup zakończyli z bilansem 0-6.
Delikatnym pocieszeniem może być fakt, że wrocławianie zaczęli częściej wygrywać w krajowych rozgrywkach. W drugiej części sezonu podopieczni Emila Rajkovicia odnotowali bilans 6-13, co w ogólnym rozrachunku dało im dopiero czternaste miejsce w tabeli. W trzydziestu dwóch ligowych potyczkach Śląsk wygrał zaledwie ośmiokrotnie, co jest wynikiem - jak na historię WKS-u - skandalicznie słabym. Wrocławianom niewiele pomógł rewelacyjny Jarvis Williams, który został najskuteczniejszym zawodnikiem Tauron Basket Ligi w poprzednim sezonie. Dużym błędem była zbyt częsta rotacja zawodników w klubie, nie tylko w poprzednim sezonie. Kibice nie mieli się z kim utożsamiać, bo stałymi ogniwami byli głównie młodzieżowcy. Tyle dobrego, że chociaż ci spisywali się w swojej kategorii wiekowej bardzo dobrze, bowiem wywalczyli srerbne medale mistrzostw Polski do lat 20.
Po niezwykle nieudanym i gorzkim sezonie, kibiców czekała jeszcze jedna przykra niespodzianka - klub nie przystąpił do procesu licencyjnego i po raz drugi w ostatnich latach pożegnał się z ekstraklasą w pozasportowy sposób. Włodarze Śląska nabrali wody w usta, a gdy już przemówili, tylko rozwścieczyli fanów. - Sam proces licencyjny nie jest problemem, myślę, że udałoby nam się go przejść. Zdecydowaliśmy się na bezpieczniejszą finansowo opcję, bo gra w ekstraklasie o niskie pozycje jest źle odbierana - mówił prezes spółki Śląsk Basketball SA Michał Lizak w wywiadzie dla Radia Wrocław. Warto dodać, że taką decyzję zdecydowanie potępił prezes sekcji koszykówki Śląska Maciej Zieliński. Niestety, spełnił się najczarniejszy scenariusz. Po kilku ciężkich latach skutecznej walki o powrót na koszykarskie salony, Śląsk znów wylądował w drugiej lidze. I ponownie z winy działaczy.
Po tym wielkim trzęsieniu ziemi, Śląsk zaczął powoli się odradzać. Sztab trenerski stworzyli doskonale znani we Wrocławiu, byli koszykarze WKS-u - Jacek Krzykała i Dominik Tomczyk. Trzon zespołu stanowili młodzi zawodnicy, którzy występowali w drużynie rezerw, m.in. Jakub Musiał, Wojciech Jakubiak, Mateusz Stawiak i Maciej Krakowczyk. Do Wrocławia trafili również Aleksander Dziewa i Mikołak Ratajczak, którzy w późniejszym czasie stanowili o sile Śląska. Tak odmłodzony zespół przystąpił do rozgrywek drugiej ligi, ale nie miał sprecyzowanego celu. Jakiekolwiek myśli o awansie pozostawały wyłącznie w sferze marzeń.
Jednak młodzi koszykarze zostali bardzo dobrze poukładani przed duet trenerski i od samego początku ligi radzili sobie nadzwyczaj dobrze, pewnie zaliczając kolejne sprawdziany. Śląsk kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, nie pozostawiając kolejnym rywalom żadnych złudzeń, a już absolutną demonstracją siły był mecz z rywalem zza miedzy - WKK Wrocław, który podopieczni Jacka Krzykały i Dominika Tomczyka wygrali różnicą aż 38 punktów! Niedługo potem przyszła pora na najważniejsze starcie rundy, jakim był pojedynek z Górnikiem Wałbrzych. Po niezwykle emocjonującym starciu, które poziomem mogłoby dorównywać wyższym ligom, wrocławianie okazali się lepsi, mimo iż w trakcie spotkania przegrywali już piętnastoma "oczkami".
Drugim bardzo wymagającym rywalem była Stal Ostrów Wielkopolski, jednak i z nią Śląsk wygrał po dramatycznej końcówce. Podobnie jak w ostatnim meczu w minionym roku z Rawią Rawicz, kiedy Wojciech Jakubiak rzucił punkty na wagę zwycięstwa niemal równo z końcową syreną. Obecnie Śląsk przewodzi w ligowej tabeli z kompletem czternastu zwycięstw i walczy o jak najlepszą pozycję przed fazą play-off.
Pod koniec roku w klubie nieco zmieniły się priorytety i chyba zaczęto myśleć o awansie. Świadczyć może o tym zakontraktowanie nieco starszego od reszty zawodników, rozgrywającego Michała Musijowskiego, który już w pierwszym swoim meczu pokazał, że będzie sporym wzmocnieniem. Na razie Śląskowi dopisuje też szczęście i miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu i tym razem trud włożony w odbudowanie marki Śląska nie pójdzie na marne.
Zobacz także
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert