Sport

Hubert Hurkacz przed świetnie zapowiadającym się sezonem. Wrocławianin chce rozsiąść się w strefie VIP

2022-01-09, Autor: Bartosz Królikowski

Od wielu lat polscy kibice tenisa ziemnego gdy przychodziło im czekać z ekscytacją na nowy sezon, dotyczyło to przede wszystkim zmagań kobiet. Teraz jednak uwagę tą w pełni uczciwie podzielić można także na męską część tenisowego świata. Wrocławianin Hubert Hurkacz przebił się w zeszłym roku do absolutnej światowej czołówki, stawiając kilka milowych kroków w karierze. Napisał wręcz historię polskiego tenisa. Nadchodzi czas kontynuacji, a my już od dawna nie mieliśmy tylu powodów, by z dużymi nadziejami czekać na męski sezon na kortach całego świata.

Reklama

Przez ostatnich mniej więcej 15 lat gdy w Polsce mówiło się o sukcesach w tenisie ziemnym, w przynajmniej 80% przypadków dotyczyło to kobiecej strony tego sportu. Opierała się ona rzecz jasna przede wszystkim na Agnieszce Radwańskiej, jak dotąd najlepszej polskiej tenisistce w historii, której w karierze zabrakło tylko i wyłącznie triumfu w turnieju wielkoszlemowym. Panowie zaś swoje trzy grosze dorzucali głównie w deblu, gdzie do szerokiej czołówki należeli Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg, a potem na absolutnym deblowym topie znalazł się dwukrotny triumfator Wielkich Szlemów, Łukasz Kubot. Singlowo świetny okres miał Jerzy Janowicz, swego czasu 14. na świecie, półfinalista Wimbledonu. Jego formę, a także karierę wykończyły jednak liczne kontuzje i po części także niełatwy charakter.

Po zejściu ze sceny Radwańskiej (2018), pałeczkę w kobiecym tenisie przejęła szybko Iga Świątek, która w 2020 roku w wieku 19 lat wygrała wielkoszlemowy Roland Garros, dokonując tego, co nigdy nie udało się jej wielkiej poprzedniczce. Panowie zaś na kogoś na kogo mecze zdecydowanie warto czekać musieli poczekać nieco dłużej. Ale rok 2021 był przełomowy. Przełomowy dla pochodzącego z Wrocławia Huberta Hurkacza. O tym że ma on duży talent wiadomo od lat, ale w zeszłym roku pokazywał go on wreszcie z regularnością.

Trzy wygrane turnieje rangi ATP, w tym prestiżowy Masters 1000 w Miami, osiągnięty półfinał wielkoszlemowego Wimbledonu, pierwszy Polak od 45 lat (Wojciech Fibak) w Top 10 światowego rankingu ATP. Hurkacz zresztą przebił Fibaka, awansując w nim na miejsce 9.. Żaden męski przedstawiciel polskiego tenisa, nigdy nie był w singlu tak wysoko. Wrocławianin zagrał także w kończącym sezon turnieju ATP Finals dla ośmiu najlepszych tenisistów minionego sezonu po raz pierwszy w karierze. Przegrał tam co prawda wszystkie 3 mecze, ale to akurat nic nowego w historii. Komplet porażek w Finals w debiucie zaliczył m.in. wybitny Novak Djoković.

Hurkacz w Nowy Rok wkracza zatem na miejscu w rankingu wyższym niż jakikolwiek Polak kiedykolwiek, ale wciąż z nadziejami na jeszcze więcej, bo i pole do poprawy wciąż jest. Wrocławianin w zeszłym roku potrafił świetnie grać, a także co najważniejsze wygrywać z największymi nazwiskami. Pokonywał Stefanosa Tsitsipasa (4 w rankingu ATP), Rogera Federera na Wimbledonie, czy Andrieja Rublowa (ATP 5), zaś jego pojedynki z Daniłem Miedwiediewem (ATP 2) były niemal za każdym razem kandydatami do meczu sezonu (bilans 2:1 dla Rosjanina). Hubert wygrał także raz z Andy’m Murrayem, czyli znakomitym Szkotem, do którego Polak jest często porównywany z uwagi na podobny styl gry. Obaj bowiem imponują różnorodnością uderzeń z głębi kortu, mocnym, skutecznym serwisem i niezwykle efektownym bekhendem. Przy czym nasz reprezentant ma jeszcze lepsze warunki fizyczne (aż 196 cm wzrostu), a podobnie jak Murray, mimo to świetnie rusza się na korcie.

Co natomiast Polak musi zrobić, aby było jeszcze lepiej? Na pewno wciąż musi przeprosić się z turniejami wielkoszlemowymi. Polak doszedł co prawda już do półfinału Wimbledonu, ale zarówno na Australian Open, Roland Garros, jak i US Open nigdy nie doszedł dalej niż do drugiej rundy. Wysoka pozycja w rankingu ATP, a co za tym wyższe rozstawienie w turniejach, powinny mu to ułatwić. Choć ten fakt nie radzenia sobie na Wielkich Szlemach wynika z jeszcze jednej rzeczy, którą Polak musi poprawić. Mianowicie z unikaniem wpadek z zawodnikami, z jakimi nie powinny się one przytrafiać. Hurkacz ma bowiem w sobie coś takiego, że im wyżej postawiona poprzeczka, tym lepiej on gra, ale za to zdarzają mu się słabsze mecze we wczesnych rundach. Umiejętność gry z czołówką zdecydowanie na plus, oby tak dalej. Ale gdy budujesz dom, to najpierw musisz postawić fundamenty, a tymi są w tenisie właśnie starcia takie jak z Andreasem Seppim (II runda US Open 2021), czy Mikaelem Ymerem (I runda Australian Open 2021), czy nawet słabszymi rywalami.

Dobre sygnały dotyczące obecnej formy wrocławianin dał już podczas otwierającego męski sezon turnieju ATP Cup. Była to rywalizacja reprezentacji, które grały ze sobą mecze. Każdy mecz to były 3 pojedynki, 2 singlowe oraz 1 deblowy. Hurkacz w drużynie z Kamilem Majchrzakiem oraz duetem Jan Zieliński/Szymon Walków doszli do półfinału, co jest najlepszym wynikiem Polski w historii tego turnieju. Wrocławianin rozegrał na nim 4 spotkania. W fazie grupowej pokonał Greka Aristotelisa Thanosa, Gruzina Aleksandre Metreweliego oraz Argentyńczyka Diego Schwartzmanna.

Niemal tradycyjnie, Polak najlepiej pokazał się w starciu ze zdecydowanie najmocniejszym w tym gronie Schwartzmannem (13. w rankingu ATP), którego rozbił 6:1, 6:4. Polska zaś niepokonana awansowała do półfinału. W nim lepsi okazali się Hiszpanie (2:1), a Hurkacz poległ w starciu z Roberto Bautistą, ale po pierwsze był to niezwykle wyrównany mecz (6:7, 6:2, 6:7), a po drugie, stojący na kapitalnym poziomie. Obaj zagrali naprawdę świetnie.

Przed wrocławianinem kolejny długi, pełny wyzwań sezon. Cel? Potwierdzić że on w światowej czołówce jest, a nie bywa. Czy możliwe byłoby wskoczyć nawet do Top 5 rankingu ATP? Owszem! Jeśli Polak poprawi te Wielkie Szlemy, utrzyma równą dyspozycję w pozostałych, nie zaliczy wielu wpadek (bo te na przestrzeni tylu spotkań na pewno będą), to miejsce pośród Djokovicia, Miedwiediewa, Tsitsipasa, czy Zvereva na pewno jest do wywalczenia. Czy postawi ku temu krok już na Australian Open? Przekonamy się, a czekać długo nie będziemy, bo legendarny turniej w Melbourne startuje już w poniedziałek 17 stycznia.

 

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1304