Sport

Koszmar ostatniej kwarty. Koszykarski Śląsk przegrał w Szczecinie

2021-03-04, Autor: Bartosz Królikowski

Wszystko szło dobrze i po ich myśli. Aż przyszła ostatnia kwarta… . Koszykarze Śląska Wrocław kompletnie zawalili czwartą kwartę i przegrali na wyjeździe z Kingiem Szczecin 65:79 w swoim pierwszym meczu wyjazdowym od ponad miesiąca.

Reklama

Koszykarze Śląska zakończyli już swój mały cykl spotkań domowych, gdyż ich sześć ostatnich meczów ligowych to były właśnie starcia w Hali Orbita. Zakończyli je bilansem 4 zwycięstw i 2 porażek. Jest to wynik przyzwoity, biorąc pod uwagę ich problemy z kontuzjami jakie po drodze mieli. Szkoda na pewno tego meczu z HydroTruckiem Radom, który był w ich wykonaniu skrajnie fatalny, ale na przestrzeni całego sezonu trudno uniknąć choćby jednej wpadki, która nie powinna mieć miejsca. Ważne natomiast jest to, że zakończyli domową serię zwycięstwem z GTK Gliwice (80:72), choć było to zwycięstwo zdecydowanie niższe niż powinno. Śląsk miał multum okazji, aby rozstrzygnąć to spotkanie znacznie szybciej niż w ostatniej kwarcie. Brakowało im jednak skuteczności, nawet jeśli 80 pkt to solidny wynik.

Wygrana to jednak wygrana. Sztuka ta w dwóch ostatnich meczach nie powiodła się ich dzisiejszym rywalom. King Szczecin podobnie jak wcześniej WKS, jest w trakcie całej serii domowych spotkań, lecz nie sześciu, a aż ośmiu. Przy czym w ich wypadku „domowe” to umowne określenie. Netto Arena w Szczecinie, gdzie King z reguły gra, funkcjonuje obecnie jako szpital dla chorych na COVID-19. Z tego powodu szczecinianie przez długi czas domowe spotkania grali nie nieodległym Stargardzie, w hali Spójni. Dwa ostatnie spotkania King zagrał jednak już w Szczecinie, w starej hali przy ul. Twardowskiego. Dwa przegrane spotkania, bowiem zarówno ze Startem Lublin jak i Treflem Sopot szczecinianie walczyli do końca, ale polegli w obu przypadkach.

Jeszcze przed meczem, kibice Śląska usłyszeli dobre wieści. Na Pomorze Zachodnie WKS udał się ze zdrowym Benem McCauleyem, który nie grał w ostatnich meczach z uwagi na kontuzję. Co więcej, do zespołu dołączył wreszcie nowy nabytek, Maciej Bender. U rywali z kolei zabrakło niespodziewanie Macieja Lampe, który doznał urazu łydki.

Niestety pierwsza kwarta dla Śląska była niemalże kompletnie do zapomnienia. Wrocławianie bardzo kiepsko radzili sobie z agresywną obroną Kinga, notując aż 5 strat. Na dodatek gdy już dochodzili do pozycji rzutowych, z reguły pudłowali (33% skuteczności), a zbiórki ich nie ratowały, bowiem rywale zdawali się po prostu szybsi, bardziej ruchliwi. WKS-owi brakowało zdecydowanie w działaniach pod koszem. Wrocławianie w 7 minut rzucili tylko 6 pkt, przy 17 pkt szczecinian. Kwarta otwarcia padła ostatecznie łupem Kinga (19:9).

Druga partia spotkania była w gruncie rzeczy bardzo podobna do pierwszej. Różnica polegała na tym, że to Śląsk wyglądał w niej znacznie lepiej. Wrocławianie wyglądali jak zupełnie inny zespół niż wcześniej. Przede wszystkim znacznie uszczelnili swoją defensywę, przez co to rywale zaczęli mieć ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. W tym aspekcie również WKS znacznie się poprawił. Sprawy w swoje ręce wzięli Strahinja Jovanović oraz Elijah Stewart, którzy poprowadzili ofensywę zespołu, który odrobił całe straty, a nawet wyszedł w pewnym momencie na prowadzenie 28:26. Kingowi udało się jednak odzyskać wynikowy prym jeszcze przed przerwą, ale tylko o jeden punkt (29:28).

Wrocławianie kontynuowali dobrą pracę po powrocie na boisko. Już na początku kwarty nr 3 wypracowali sobie sześciopunktową przewagę, wykorzystując nieskuteczność rywali. Nieskuteczność, której w dużej mierze byli sprawcami, bowiem ich ciągły nacisk na przeciwnika, wprowadzał mnóstwo zamieszania i destabilizacji w rozegraniu Kinga. Świetnie w tej kwarcie spisał się Kyle Gibson, który akcją 2+1 zapewnił Śląskowi prowadzenie przed ostatnią kwartą, podkręcone jeszcze przez Mateusza Szlachetkę do stanu 54:46.

Kto jednak myślał, że gospodarze złożyli już broń ten grubo się mylił. Śląsk zresztą sam wyciągnął do nich rękę, a czwartą kwartę zaczął wręcz od zapaści. Przez 5 minut WKS nie rzucił nawet punktu, roztrwonił całą przewagę, a jeszcze szczecinianie zaczęli trafiać trójki, które nie wychodziły im przez praktycznie cały mecz. Tym sposobem z 8 pkt przewagi, zrobiło się 9 pkt straty (17:0!). Aż tak fatalne okresy gry są wręcz rzadko spotykane i Śląsk na własne życzenie wpędził się w tarapaty, które z minuty na minuty stawały się coraz większe. King poczuł krew i nie szalał już może aż tak jak w pierwszych minutach kwarty, ale trzymał przewagę. WKS z kolei nie był w stanie otrząsnąć się po koszmarze jaki przeżyli. Wrocławianie zaczęli w końcu trafiać, ale za rzadko by myśleć o zwycięstwie. Tym samym to King Szczecin po piorunującej ostatniej kwarcie triumfował 79:65.

Jak ważne jest, by w sporcie zachowywać koncentrację przez absolutnie cały czas. O tym przekonał się dzisiaj Śląsk. To co wydarzyło się w czwartej kwarcie, zasadniczo nie miało prawa się wydarzyć. Nikt nie miał logicznych podstaw się tego spodziewać. Niestety czasami sprawy mogą przybrać fatalny obrót bardzo, ale to bardzo szybko. Widzieliśmy dziś dwa WKS-y. Ten z kwart nr 2 i 3, czyli skoncentrowany, pewny w defensywie, przyzwoicie skuteczny, choć z rezerwami. Oraz ten z kwart nr 1, a przede wszystkim 4. Powolny, nerwowy, nieskuteczny, po prostu bardzo słaby. Chociaż coś takiego jak w czwartej kwarcie trudno wyjaśnić. Oby wrocławianie wyciągnęli z tego naukę, która pozwoli zapobiec takim sytuacjom w fazie play-off, która błędów nie wybacza.

Powrót na wyjazdy okazał się mieć dla WKS-u gorzki smak, ale nie wolno im się załamywać. Zwłaszcza że przed nimi kolejna delegacja i to bardzo trudna. Wszakże w czwartek 11 marca o 17:35 wrocławianie zagrają w Warszawie z Legią, która jak dotąd we własnej Hali przegrała tylko raz.

King Szczecin – WKS Śląsk Wrocław 79:65 (19:9, 10:18, 17:26, 33:11)

King: Melvin 11, Brown 21, Zębski 16, Bartosz 2, Purvis 0 oraz Wilczek 13, Kikowski 1, Czerlonko 0, Łapeta 0, Fakuade 10, Thomas 3, Schenk 2

Trener: Jesus Ramirez

Śląsk: Gibson 17, Dziewa 8, Jovanović 11, Gabiński 9, Ramljak 3 oraz Stewart 9, Strzępek 0, McCauley 2, Bender 0, Wójcik 0, Szlachetka 6, Tomczak 0

Trener: Oliver Vidin

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1302