Sport

Lech Poznań za silny dla Śląska Wrocław, kolejna wiosenna porażka wrocławian

2015-04-27, Autor: ŁM
Piłkarze Śląska Wrocław wracali z Poznania w kiepskich nastrojach. W meczu z Lechem nie sprostali rywalowi, przegrali 0:2 i spadli na piąte miejsce w tabeli Ekstraklasy.

Reklama

To nie tak miało być - pomyśleli pewnie piłkarze Śląska po meczu z Lechem. W poprzedniej kolejce u siebie pewnie pokonali Lechię Gdańsk 3:0. I spodziewano się, że wrocławianie w ten sposób przełamią się po kiepskiej passie na wiosnę, gdy od lutego aż do połowy kwietnia nie wygrali ani razu. Ale w kolejnym spotkaniu znów musieli przełknąć gorycz porażki. Lech okazał się bowiem za silny i dzięki zwycięstwu ze Śląskiem poznaniacy pozostali w walce o mistrzostwo Polski, a Śląskowi pozostało nadal borykać się ze swoim wiosennym marazmem.Żartem można dodać, że wrocławianie po tym meczu mieli spory ból głowy przed nadmiar szkockiej... Oczywiście, żartujemy, a mamy na myśli fakt, że przy obu golach dla “Kolejorza” asystował bowiem lewy obrońca, Szkot Barry Douglas. W 56. minucie pomógł otworzyć wynik meczu, dobrze dogrywając do Kaspra Hämäläinena i Finowi w tej akcji pozostało tylko dopełnić formalności. A w 83. minucie Douglas posłał z rzutu wolnego dobrą piłkę w pole karne Śląska, gdzie najlepiej poradził sobie drugi Fin w barwach Lecha, Paulus Arajuuri. I było 2:0 dla gospodarzy, co przesądziło o losach meczu. Co tu dużo pisać - o tym, że Barry Douglas lewą nogą mógłby wiązać krawaty, mówi się w polskiej lidze od dawna. Grając przeciwko Śląskowi Szkot udowodnił, że komplementy pod adresem jego lewej stopy i precyzji, z jaką potrafi podawać nią piłkę, są w pełni zasłużone.

Po pierwszej połowie meczu w Poznaniu można było oczekiwać, że wrocławianie wrócą do domu w lepszych nastrojach. Bo do przerwy Śląsk prezentował się całkiem nieźle. Zespół trenera Tadeusza Pawłowskiego starał się grać to, co lubi najbardziej i jak trener przykazał, czyli starannie operując piłką i zmuszając rywala do biegania. Wrocławianie nieźle radzili sobie w środku pola i gospodarze mieli sporo problemów, by znaleźć sposób na dobrze zorganizowany Śląsk. I to do tego stopnia, że piłkarze “Kolejorza” stanowczo zbyt często, jak na zawodników tej klasy, podawali sobie tak, że piłka lądowała w aucie, bo nie sposób było jej przyjąć, tak źle była zagrywana.

W drugiej połowie meczu obraz gry mocno jednak się zmienił, na korzyść Lecha. “Kolejorz” z lekko niemrawej drezyny zamienił się może nie w Pendolino, ale na pewno w szybki pociąg międzymiastowy. I piłkarze trenera Macieja Skorży chwilami mocno kręcili zawodnikami Śląska. Dobrze radził sobie Szymon Pawłowski, który raz po raz nękał obrońcę Śląska Pawła Zielińskiego dynamicznymi akcjami. Poznaniacy dobrze radzili sobie z odbieraniem piłki wrocławianom i szybko wyprowadzali swoje ataki. Narzucili wysokie tempo gry i Śląsk chwilami miał problem, by nadążyć. I piłkarze z Wrocławia tylko raz na serio zagrozili Lechowi, po strzale z rzutu wolnego Mateusza Machaja. Wtedy piłka zatrzymała się na poprzeczce poznańskiej bramki.

Porażka z Lechem zabolała Śląsk podwójnie. Nie dość, że przegrać z “Kolejorzem” zawsze boli nieco mocniej, bo to od lat jeden z większych rywali wrocławian, to jeszcze Śląsk stracił czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy i obecnie plasuje się na piątej pozycji. Wrocławian wyprzedziła Wisła Kraków, która pokonała u siebie Koronę Kielce 2:0. I w ostatniej kolejce rundy zasadniczej T-Mobile Ekstraklasy we Wrocławiu szykuje się świetny mecz, bo Śląsk podejmie w nim właśnie krakowską Wisłę i powalczy o odzyskanie czwartego miejsca w ligowej stawce. Będzie o co się bić, bo zespoły z miejsc od 1 do 4 w rundzie finałowej zagrają jeden mecz więcej na własnym stadionie.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
Bramki: Hämäläinen (56.), Arajuuri (83.).

Lech Poznań: Gostomski - Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Douglas - Lovrencsics (72. Formella), Trałka, Linetty, Hämäläinen (90. Zulciak), Pawłowski (88. Keïta) - Kownacki.
Śląsk Wrocław: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Ostrowski - Flávio Paixão, Hołota, Danielewicz (72. Hateley), M. Machaj (86. Dankowski), Pich (73. Lačný) - Marco Paixão.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: ok. 22 tys.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1324