Sport

Bardzo daleki, smutny wyjazd. Śląsk Wrocław przegrywa z Jagiellonią Białystok

2020-07-15, Autor: Bartosz Królikowski

Najpierw zabrakło skuteczności, a później kreatywności. Piłkarzy Śląska czeka długi, ponad 500-kilometrowy powrót do domu bez punktów. Wrocławianie przegrali na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:2 i definitywnie stracili szanse na podium w tym sezonie.

Reklama

Remis w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin już na 99% odebrał wrocławianom szanse na zajęcie miejsca na podium na koniec sezonu. Nie oznacza to jednak, że nie ma o co walczyć. Im wyższa pozycja w tabeli, tym większy bonus pieniężny po sezonie. Poza tym ten sezon był po prostu lepszy, niż ktokolwiek we Wrocławiu mógł oczekiwać, zwłaszcza po poprzednim, więc piłkarze Lavicki zasłużyli na udane zakończenie. Do składu WKS-u powrócili pauzujący ostatnio za kartki Krzysztof Mączyński i Michał Chrapek, co było znacznym ulepszeniem środka pola. Zabrakło natomiast kontuzjowanego w meczu z Pogonią Lubambo Musondy, którego zastąpił Kamil Dankowski. Rywale wrocławian, Jagiellonia Białystok, miała spore problemy w linii defensywnej, bo obaj podstawowi środkowi obrońcy – Ivan Runje oraz Bogdan Tiru, byli kontuzjowani. W bramce natomiast stanął absolutny debiutant z rocznika 2003, Xavier Dziekoński.

Piłkarze Śląska nie zamierzali dać się wynudzić młodemu golkiperowi rywali w debiucie. Już w 3. Minucie z ostrego kąta sprawdził go Michał Chrapek, ale przegrał ten pojedynek. Kilka minut później, Erik Exposito (prawie) wszystko zrobił dobrze, przyjął piłkę, wyminął obrońców rywali, miał dobrą pozycję do strzału, ale Dziekoński obronił jego uderzenie. WKS wysłał Jagiellonii dwa sygnały, że będzie w tym meczu groźny, a ta w odpowiedzi… strzeliła mu gola. W 12. Minucie świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego, głową na bramkę zamienił Taras Romanczuk. Ten sam scenariusz, już trzeci mecz z rzędu. Śląsk ma swoje okazje, nie wykorzystuje ich, a potem zostaje ukarany. Sytuacja na boisku znacznie się od tego momentu wyrównała i gra działała raczej na zasadzie cios za cios. Po stronie Jagiellonii niewiele pomylił się Tomas Prikryl, a w szeregach Śląska w 31. Minucie świetną okazję zmarnował Przemysław Płacheta, który choć umiejętnie znalazł się z piłką w polu karnym, strzelił prosto w Dziekońskiego.

Choć potrzebowali do tego bardzo wielu okazji, wrocławianie zdobyli upragnionego gola jeszcze w pierwszej połowie. Była 41 minuta, gdy Dino Stiglec dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne rywali, Israel Puerto przedłużył podanie, a piłkę do siatki wpakował Mark Tamas. Był to pierwszy gol Węgra w barwach Śląska, a samo trafienie było ciekawym paradoksem. Gdzie zawodnicy ofensywni marnowali szansę za szansą, tam gola dla WKS-u załatwiła akcja, w której udział brało trzech obrońców. Jednak gdy gol padnie, dla kibiców nie ma znaczenia kto go strzelił. Ważne że jest, a Śląsk na przerwę schodził dzięki temu z zasłużonym wynikiem remisowym.

Początek drugiej połowy przypominał nieco pojedynek na rękę, w którym bliżej sukcesu była Jagiellonia. Jednak Śląsk uważnie grał w defensywie, starając się nie popełnić głupiego błędu czy to w rozegraniu czy w kryciu. W efekcie pierwszy jakkolwiek godny odnotowania strzał w drugiej części, obejrzeliśmy dopiero w 64. minucie, gdy Jakub Łabojko próbował zza szesnastki zaskoczyć bramkarza. Jego strzał był celny, ale zdecydowanie za słaby. Coś bardzo podobnego zrobił chwilę później pomocnik gospodarzy Jesus Imaz, a Matus Putnocky, podobnie jak jego o 19 lat młodszy odpowiednik z Białegostoku, nie miał problemów z interwencją. Defensywne nastawienie Śląska zdawało egzamin do 72 minuty. Wtedy to Juan Camara oddał strzał na bramkę Putnockiego. Słowak odbił piłkę, ale na dobitkę Jakova Puljicia poradzić nic nie mógł. Gospodarze odzyskali prowadzenie, a WKS, średnio radzący sobie w stwarzaniu okazji, znalazł się w niemałych tarapatach.

To właśnie ta indolencja w grze ofensywnej okazała się decydującym czynnikiem tego meczu. Przez ostatni kwadrans, wrocławianie mieli znacznie większe posiadanie piłki niż ich rywale. Tyle że o ile Jagiellonia w takiej sytuacji potrafiła zdobyć gola, tak Śląsk absolutnie nie potrafił nawet poważnie zagrozić rywalom. Na dodatek Michał Chrapek otrzymując w 87. minucie czerwoną kartkę, zabił jakiekolwiek nadzieje wrocławian na remis. Śląsk po raz drugi w tym sezonie z Białegostoku wróci bez choćby jednego punktu, a nadzieje na podium umarły definitywnie i doszczętnie.

Niektóre mecze są idealną wykładnią wszystkich problemów trawiących zespół. Śląsk ma ostatnio kłopoty ze skutecznością i pierwsza połowa znakomicie to oddała. W drugiej połowie rozwiązali ten defekt i faktycznie, żadnej świetnej sytuacji nie zmarnowali. Ale to dlatego, że nie potrafili takowej stworzyć, czyli odezwały się demony z wielu meczów w tym sezonie. Znów ich druga połowa była znacznie słabsza od pierwszej. Skutki przerwy koronawirusowej, nietypowy układ meczów, utrudnione treningi przez dwa miesiące ewidentnie odciskają już swoje piętno na drużynach Ekstraklasy. Śląsk na tym mocno cierpi, ponieważ tej drużynie brakuje odpowiedniej ławki rezerwowych. Widać, że Płacheta, Exposito, Stiglec, czy inni z podstawowej jedenastki (w większości) potrafią grać w piłkę. Brakuje im skuteczności, ale potrafią pokazać interesujący futbol. Ale gdy zaczyna brakować tlenu, a na boisko wchodzą kolejno: mało przydatny Marković, jeszcze mniej przydatny Samiec-Talar i kompletnie nieprzydatny Gąska, to tak się to kończy.

Porażka z Jagiellonią definitywnie kończy marzenia o podium (Lech w tym samym czasie wygrał z Cracovią więc i tak by się skończyły), zatem mecz przyjaźni z Lechią Gdańsk, będzie dla Śląska już tylko o czwarte miejsce. Spotkanie Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk odbędzie się w niedzielę 19 lipca o godzinie 17:30 na Stadionie Wrocław.

Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 2:1

Gole:

1:0 – Taras Romanczuk 12’

1:1 – Mark Tamas 41’

2:1 – Jakov Puljić 72’

Jagiellonia: Dziekoński – Kadlec, Błyszko, Szymonowicz, Bodvarsson (61. Wdowik) – Makuszewski (66. Camara), Pospisil, Romanczuk, Imaz, Prikryl – Puljić (86. Borysiuk)

Śląsk: Putnocky – Dankowski, Tamas, Puerto, Stiglec (81. Samiec-Talar) – Pich (61. Marković), Łabojko, Mączyński, Chrapek, Płacheta – Exposito

Żółte kartki: Bodvarsson (Jagiellonia) – Pich, Chrapek x2 (Śląsk)

Czerwona kartka: Chrapek 87’

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1287