Sport

Śląsk wygrał na wyjeździe z Ruchem Chorzów po strzale Diaza w 89 minucie

2011-08-12, Autor: Bartłomiej Knapik
To był ciężki mecz. Ruch Chorzów wysoko zawiesił poprzeczkę piłkarzom Oresta Lenczyka. Jeszcze pięć minut przed końcem spotkania wydawało się, że skończy się ono bezbramkowym remisem, ale na minutę przed końcem kontratak rozpoczęty przez Waldemara Sobotę, po idealnym podaniu Sebastiana Mili piękną podcinką wykończył Omar Diaz. Śląsk wywalczył trzy punkty i został liderem ekstraklasy.

Reklama

Przed meczem Orest Lenczyk, trener Śląska ostrzegał: - Ruch Chorzów to drużyna, która na miesiąc przed końcem poprzedniego sezonu miała takie same szanse na puchary jak my. W tym sezonie wystartowali dobrze piłkarsko. W Chorzowie gra się bardzo ciężko. By wywieźć korzystny wynik, trzeba sporo się napracować – mówił.

Na boisku szybko okazało się, że trener miał rację. Pierwsza połowa była ciężka. Chorzowianie byli agresywni, do nich należał początek meczu. Pierwszą naprawdę składną akcję piłkarze Śląska przeprowadzili dopiero w 19 minucie. Sebastian Mila, Piotr ĆwielongŁukasz Madej wychodzili z kontrą, ale jedno z zagrań było niedokładne. Piłkę cofnęli do Mariusza Cetnarskiego, ten zagrał do Mili, a kapitan Śląska chciał technicznym strzałem wkręcić futbolówkę w okienko. Zabrakło kilku centymetrów.

W pierwszej połowie sędzia mógł jeszcze podyktować dwa rzuty karne na korzyść Śląska. Najpierw po dośrodkowaniu Marka Wasiluka w pole karne Rok Elsner piłkę odbił, ale chwytem niczym z judo został sprowadzony na ziemię przez Stawarczyka. Sędzia kazał jednak grać dalej.
Podobnie było kilka minut później, gdy Grodzicki objął za szyję Johana Voskampa i nie wypuścił z objęć dopóki obaj nie padli w polu karnym. Sędzia znów oglądał inne spotkanie.

Na kilka minut przed przerwą swoją sytuację miał Ruch. Gdyby Malinowski strzelił minimalnie w prawo Marian Kelemen nie miałby nic do powiedzenia. Na szczęście pomocnik chorzowian nie trafił w bramkę.



Po zmianie stron Ruch nadal grał ostro, a sędzia nadal niewiele widział. Dochodziło do takich absurdów, że sędzia liniowy sygnalizował spalonego, gdy do Voskampa zagrał obrońca chorzowian.

Druga odsłona spotkania w Chorzowie niewiele różniła się od pierwszej. W meczu walki brakowało dogodnych sytuacji do zdobycia gola.
Swoją szansę miał ponownie Mila, który po idealnym dośrodkowaniu Madeja zagrywał główką, ale posłał futbolówkę sporo obok słupka.

Trochę ożywienia wniósł do gry Christian Omar Diaz, który zmienił Voskampa, jednak Argentyńczyk długo nie mógł się wstrzelić.
Zabrało mu to ponad 20 minut – aż wreszcie, gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, piłkę na własnej połowie odzyskali piłkarze Lenczyka. Futbolówkę do Mili zagrał wprowadzony parę minut wcześniej Waldemar Sobota. Kapitan Śląska zagrał do Diaza ten znalazł się sam na sam z bramkarzem, zwodem zgubił obrońcę i podciął piłkę nad padającym bramkarzem gospodarzy.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1289