Sport

Gonili i dogonili. Śląsk w ostatniej chwili uratował remis z Lechią [RELACJA]

2020-02-08, Autor: Bartosz Królikowski

Choć przegrywali już 0:2, udało im się doprowadzić do wyrównania już w doliczonym czasie gry. Piłkarski Śląsk Wrocław w pierwszym meczu rundy wiosennej zremisował na własnym boisku z Lechią Gdańsk.

Reklama

Śląsk w poprzedniej rundzie uczynił ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę, co było podstawą ich świetnego 4. miejsca po rundzie zimowej. Wiosną jednym z celów wrocławian na pewno była równie dobra postawa u siebie, którą planowali zacząć już w pierwszym meczu po przerwie w rozgrywkach. Przed meczem w ich składzie było kilka niewiadomych. Ostatecznie na pozycji napastnika trener Lavicka postawił od pierwszej minuty na Erika Exposito. Zgodnie z przewidywaniami Wojciecha Gollę na pozycji stopera zastąpił Diego Żivulić. Dość niespodziewanie na prawej obronie w pierwszym składzie ujrzeliśmy Lubambo Musondę, czyli ten wariant bardziej ofensywny. Natomiast Lechię opuściło zimą wielu zawodników i w jej składzie było całe mnóstwo nowości.

Jakikolwiek plan miał na to spotkanie trener Lavicka, musiał go naprawdę szybko skorygować. Już w 6. minucie Śląsk dał się Lechii akcją po skrzydle, a dośrodkowanie Brazylijczyka Conrado wykończył głową Flavio Paixao. Wrocławianie rzucili się do odrabiania strat i już cztery minuty później „główką” z kilkunastu metrów minimalnie pomylił się Krzysztof Mączyński. Śląsk nacierał, a w 20. minucie znów przed szansą stanął Mączyński, jednak jego strzał w ostatniej chwili zablokował Tomasz Makowski.

Po intensywnym początku gra nieco zwolniła, choć wciąż dominował Śląsk. Bliski zdobycia gola był Erik Exposito, który ze skraju pola karnego strzelił niewiele obok bramki. Swoją próbę podjął też Jakub Łabojko ale jego strzał minął linię… boczną. Pod koniec pierwszej połowy pojawiło się ryzyko, że wrocławianie dokończą ten mecz w dziesiątkę. Lubambo Musonda chciał bowiem zaprezentować swoje umiejętności karate i na rozpędzie uderzył w głowę Filipa Mladenovicia. Jednak po analizie VAR sędzia pokazał Zambijczykowi tylko żółtą kartkę zamiast czerwonej. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

W pierwszej połowie Śląsk stracił gola w sześć minut. W drugiej wystarczyła im tylko jedna… . W 46. minucie Mladenović świetnie dograł piłkę do Paixao, a Portugalczyk nie pomylił się z kilku metrów i zdobył swoją drugą bramkę w meczu. Dosłownie parę chwil później bliski był hat-tricka, jednak tym razem minimalnie chybił strzałem głową. Śląsk bardzo długo nie miał pomysłu jak przebić się przez defensywę Lechii. Dopiero w 68. minucie znakomicie do sytuacji doszedł debiutujący Filip Raicević. Jednak jego „główkę” obronił fenomenalnie Dusan Kuciak. Dwie minuty później faulowany w polu karnym był Michał Chrapek, a sędzia Tomasz Musiał podyktował „jedenastkę” dla gospodarzy. Znakomitej szansy nie zmarnował Krzysztof Mączyński i zdobył gola kontaktowego.

Ten gol wyraźnie napędził Śląsk, który ruszył by zdobyć gola wyrównującego. Jednak chociaż rozpoczęli prawdziwe oblężenie bramki Lechii, to długo wydawało się, że gdańszczanie wywiozą z Wrocławia komplet punktów. Piłkarze Vitezslava Lavicki uratowali się w ostatnim momencie. W 93. Minucie dobrze w polu karnym powalczył Filip Raicević i odegrał do Chrapka, który potężnym strzałem pokonał Kuciaka. Czasu na zdobycie zwycięskiego gola, oba zespoły miały za mało.

To nie był dobry mecz w wykonaniu Śląska. Tak naprawdę dopiero ostatnie pół godziny wyglądało w ich wykonaniu jakkolwiek akceptowalnie. W środku pola brakowało kreatywności, a Przemysław Płacheta i Robert Pich byli niewidoczni. Lubambo Musonda w drugiej połowie grał przyzwoicie, ale w pierwszej był tykającą bombą i powinien był wylecieć z boiska. Diego Żivulić zawinił przy pierwszym golu dla Lechii, a ogólnie nie wyglądał zbyt pewnie. Nawet Dino Stiglec był mało produktywny. Jakby tego było mało, czwartą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Israel Puerto, przez co zabraknie go w wyjazdowym meczu z Pogonią Szczecin.

Na plus Michał Chrapek, który przez większość meczu grał słabo, ale koniec końców wypracował karnego, a w końcówce uratował punkt. Obiecująco zagrał też Filip Raicević, który po wejściu na boisko był aktywny, gdyby nie kunszt Dusana Kuciaka miałby gola, a skończył z bardzo ważną asystą. W 30 minut zrobił więcej zagrożenia niż Erik Exposito w godzinę.

Należy jednak podkreślić, że gdyby nie poważne osłabienia, które zimą poniosła Lechia i fakt że na ławce trenera Piotra Stokowca siedzieli praktycznie sami juniorzy, wielce prawdopodobne, że Śląsk przegrałby ten mecz. Wrocławianie muszą poprawić swoją grę przed przyszłotygodniowym wyjazdem do Szczecina. Nie wiadomo jeszcze co prawda w jakiej formie po przerwie jest Pogoń (grają z Wisłą Płock w niedzielę 9 lutego), ale przede wszystkim sam Śląsk musi zagrać lepiej.

Ten remis powoduje, że Śląsk przynajmniej do meczu Pogoni Szczecin z Wisłą Płock awansował na trzecią pozycję w tabeli. Następne spotkanie zagrają na wyjeździe w sobotę 15 lutego. Ich rywalem będzie wspomniana wyżej Pogoń Szczecin.

Po meczu powiedzieli:

Vitezslav Lavicka (trener Śląska): Dzisiejszy mecz nie był łatwy. Nie jestem zadowolony z tego jak szybko po rozpoczęciu obu połów traciliśmy bramki. Po swoich błędach. Mimo to nie uważam, że zagraliśmy bardzo słabo. Mieliśmy dobre momenty, graliśmy całkiem dobrze kombinacyjnie. Popełnialiśmy jednak indywidualne błędy. Dodatkowo straciliśmy też Israela Puerto, który z Pogonią będzie pauzował za kartki.

Lubambo Musonda to charakterny zawodnik, widać że się starał. Brakuje mu jeszcze dobrego dośrodkowania. Natomiast Diego Żivulić popełnił błąd przy pierwszej bramce, ale będziemy dużo pracować nad zgraniem defensywy. Dzisiaj zagrali również obaj napastnicy i jestem zadowolony z ich występów. Erik Exposito wrócił po kontuzji, natomiast Filip Raicević wszedł na boisku i dobrze wypracował gola. Był też blisko zdobycia bramki. Cieszę się, że mamy dwóch, solidnych napastników, którzy będą rywalizować ze sobą.

Piotr Stokowiec (trener Lechii): Szkoda tego wyniku, ponieważ mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Mimo eksperymentalnego składu z trzema debiutantami zagraliśmy naprawdę dobrze. Szczegóły sprawiły, że nie utrzymaliśmy wyniku. Niestety niedługo nawet trzepot motyla sprawi, że będą gwizdane rzuty karne. W erze VAR dochodzimy do granic absurdu. Ponadto nie wiem skąd wzięło się tyle doliczonego czasu gry (łącznie 12 przyp. red.) tym bardziej, że my dokonaliśmy tylko jednej zmiany. Spotkanie było dobrze sędziowane, ale niektórych decyzji nie potrafię zrozumieć. Drużyna dała z siebie 120% przeciwko dobremu obecnie Śląskowi i szkoda, że nie udało się wygrać.

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 2:2

0:1 – Paixao 6’

0:2 – Paixao 46’

1:2 – Mączyński 71’ (K)

2:2 - Chrapek 90+3'

Śląsk: Putnocky – Musonda (84. Bergier), Żivulić, Puerto, Stiglec – Pich (74. Gąska), Łabojko, Mączyński, Chrapek, Płacheta – Exposito (58. Raicević)

Trener: Vitezslav Lavicka

Lechia: Kuciak – Kobryń, Nalepa, Maloca, Mladenović – Michalik (87. Żuk), Gajos, Tobers, Makowski, Conrado – Paixao

Trener: Piotr Stokowiec

Żółte kartki: Musonda, Puerto - Gajos

Sędzia: Tomasz Musiał

Widzów: 10 201

 

Oceń publikację: + 1 + 6 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1322