Wiadomości

Radni nie posłuchali obywateli. Podwyżki cen MPK od stycznia 2021!

2020-11-20, Autor: Bartosz Senderek

Rada Miejska Wrocławia odrzuciła w piątek projekt uchwały w sprawie zatrzymania podwyżek cen biletów MPK. Była to inicjatywa obywatelska, pod którą podpisało się ponad tysiąc osób. Koalicja rządząca Wrocławiem tłumaczyła, że podwyżki są konieczne m.in. po to, żeby nadal podnosić komfort podróżnych. Opozycja i przedstawiciele komitetu obywatelskiego twierdzą, że podwyżka zniechęci wrocławian do wyboru transportu publicznego i zwiększy ruch samochodowy.

Reklama

To już kolejna próba zablokowania uchwalonych w lipcu podwyżek. Pierwsza petycja złożona przez Zielonych, przepadła podczas wrześniowej sesji rady miejskiej. Zieloni, by wzmocnić swój głos, raz jeszcze podjęli próbę zablokowania podwyżek, tym razem zbierając podpisy obywateli i wnosząc projekt, w ramach obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej.

– Podejmujecie państwowej decyzję, za te osoby, które korzystają z komunikacji miejskiej na co dzień – powiedział Robert Suligowski z Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Uchwałodawczej „Stop Kosmicznym Podwyżkom w MPK”, który na wstępie zapytał radnych o to, kto z rajców przyjeżdża na sesje komunikacją miejską.

Wbrew wnioskom panelu obywatelskiego

Suligowski powoływał się na wyniki niedawnego panelu obywatelskiego, którego aż 94% uczestników twierdziło, że ceny biletów powinny być atrakcyjne dla pasażerów i przypominał deklarację prezydenta Wrocławia, że stanowiska wypracowane w ramach panelu mają by dla miasta wiążące. Mówił też m.in. o tym, że komunikacja miejska nie jest atrakcyjna dla użytkowników samochodów także ze względów finansowych, a osoby przesiadające się na rowery, czym w ostatnim czasie chwali się magistrat, to w większości nie są kierowcy, a osoby korzystające wcześniej z MPK.

– Nie chcemy oglądać pustych, nowych autobusów na tle zaparkowanych samochodów – tłumaczył Suligowski dodając, że celem komunikacji miejskiej jest powszechność, a nie czerpanie z niej dochodów. – Każdy student ekonomii zna pojęcie krzywej Laffera i wie, że jeśli cena danej usługi przekroczy określony poziom, ilość dochodu z tej usługi spada – tłumaczył.

Współprzewodniczący wrocławskich Zielonych powoływał się też na doświadczenia Poznania, gdzie po podwyżce cen biletów spadła liczba pasażerów, co przełożyło się na mniejsze zarobki tamtejszego przewoźnika. Krytykował też to, że decyzja o podwyżce zapadła w czasie pandemii koronawirusa, gdy sporo osób traci pracę lub dochody.

Rządzący przeciwko inicjatywie obywateli

Wszystkie trzy kluby koalicji rządzącej Wrocławiem (Koalicyjny Klub Obywatelski, czyli PO, Unia Pracy i OK Wrocław; Nowoczesna i Sojusz dla Wrocławia, na który składa się SLD i radni R. Dutkiewicza) opowiedziały się przeciwko inicjatywie obywatelskiej. Za jej przyjęciem był tylko opozycyjny klub PiS.

Piotr Uhle z Nowoczesnej przekonywał, że jego klub dostrzega zagrożenia, na które wskazują inicjatorzy podjęcia uchwały i były prezes Kolei Dolnośląskich Piotr Rachwalski, jednak wskazują na to, że otrzymali analizy magistratu, który nie przewiduje takich spadków. – Uchwalone prawo nie zaczęło jeszcze obowiązywać, a jego ocena mogłaby być w tej chwili przedwczesna – tłumaczył Uhle.

Radni koalicji rządzącej Wrocławiem przekonywali też, że zaplanowana na 1 stycznia 2021 nie wpłynie znacząco na zniechęcenie wrocławian do korzystania z transportu publicznego. Tłumaczyli, że w mieście całkowicie bezpłatnie z przejazdów MPK mogą korzystać uczniowie oraz seniorzy w coraz niższym wieku.

– Nie chcecie tutaj dostrzec, że ta podwyżka nie dotyczy osób niezamożnych. Nie chcecie tego dostrzec, wręcz manipulujecie tutaj faktami – mówił Bartłomiej Ciążyński z SLD, który wyliczał, że podwyżce nie podlegają ceny biletów okresowych (cena biletu nie wzrośnie dla posiadaczy karty „Nasz Wrocław”, czyli osób odprowadzających podatki we Wrocławiu). – Ktoś, kogo stać na bilet za 4 zł, czy za 4,60 zł, który kupi sobie okazjonalnie, żeby pojechać na piwo, do pracy, czy galerii handlowej to nie jest osoba słabo uposażona. Osoba, która na co dzień korzysta z komunikacji miejskiej we Wrocławiu, nie odczuje żadnej zmiany – argumentował radny Sojuszu dla Wrocławia.

Agnieszka Rybczak z Platformy Obywatelskiej przekonywała z kolei, że potencjalnych pasażerów trzeba przekonywać do korzystania z MPK nie ceną, a jakością, a to będzie możliwe tylko, jeżeli w budżecie miasta będą pieniądze na inwestycje komunikacyjne. – Aby mieszkańców zachęcać do komunikacji miejskiej od początku kadencji, czyli ponad 2,5 roku wydaliśmy z budżetu ponad 1 mln zł na remonty i inwestycje, nie licząc budowy nowych linii na Popowice i Nowy Dwór – tłumaczyła.

Jej klubowy kolega Paweł Karpiński przekonywał, że podwyżka cen biletów przy wprowadzeniu ulgi dla osób odprowadzających podatki we Wrocławiu, będzie miała też inną korzyść dla miasta. Zdaniem polityka zmusi to osoby przyjezdne do zameldowania się we Wrocławiu i odprowadzania tutaj podatków.

W imieniu prezydenta Sutryka podwyżek broniła Paulina Tyniec-Piszcz, dyrektor Wydziału Transportu. Urzędniczka tłumaczyła, że ostatnie remonty torowisk czy prowadzone inwestycje są bardzo dużym obciążeniem dla miejskiego budżetu. Mówiła też, że wiele polskich miast ze względu na złą sytuację finansową, nie tylko zdecydowało się na podwyżki cen biletów, ale też na wycofywanie się ze zniżek. – Naprawdę byliśmy jednym z ostatnich dużych miast, które się zdecydowało na wprowadzeniu tego typu rozwiązań – tłumaczyła.

Wrocławianie sobie to przeliczą i… kupią samochody

Jedynym środowiskiem w radzie miejskiej, które poparło inicjatywę obywatelską, było Prawo i Sprawiedliwość, które uważa, że zmiana cennika w dużej mierze uderzy w niezbyt zamożnych wrocławian, którzy nie należą do żadnej z uprzywilejowanych grup.

– To będzie uderzenie w najbiedniejszych mieszkańców naszego miasta. Seniorzy są zwolnieni, uczniowie są zwolnieni, pozostają osoby, które przemieszczają się do pracy, a nie stać ich na zakup, czy przemieszczanie się samochodem. Zaraz może jednak się okazać, że ci, co potrafią liczyć, zrobią to samo, co ja – tłumaczył Piotr Maryński z PiS, który zadeklarował, że po podwyżce przestanie korzystać z komunikacji miejskiej, bo zwyczajnie przestanie mu się to opłacać. – Samochodem, który pali nawet dużo paliwa, taniej mnie wyniesie przemieszczenie się na sesję rady miejskiej – wyliczał.

Radni nie wycofają się z podwyżek

Ostatecznie inicjatywę obywatelską poparło jedynie 13 z 37 wrocławskich radnych. 24 było przeciw. Taka decyzja oznacza, że od 1 stycznia 2021 zacznie obowiązywać uchwała podjętą w czasie wakacji, zgodnie z którą bilet jednorazowy we Wrocławiu ma kosztować nie jak do tej pory 3,40 zł, a aż 4,60 zł. Wzrosną też ceny biletów czasowych i okresowych. Najtańsza podróż, do 15 minut od przyszłego roku ma kosztować 3,20 zł, a nie jak dotychczas 2,40 zł, zaś cena biletu 24-godzinnego wzrośnie z 11 zł do 15 zł.

Zmiany dotyczą też biletów okresowych. Za popularny „miesięczny”, czyli bilet 30-dniowy imienny zapłacimy 110 zł, a nie jak do tej pory 90 zł, a roczny abonament na komunikację miejską we Wrocławiu będzie kosztował 1050 zł (teraz 800 zł). W przypadku biletów imiennych podwyżki unikną osoby, które rozliczają PIT we wrocławskich urzędach skarbowych i wyrobią sobie kartę „Nasz Wrocław” – w tym przypadku będzie można kupować bilety po cenach sprzed podwyżki.

Na taką ulgę nie mogą liczyć osoby przyjeżdżające do miasta spoza jego granic. Cena biletu aglomeracyjnego (dla posiadaczy biletu okresowego na pociąg do Wrocławia) wzrośnie z 72 zł do 96 zł.

Czy będziesz korzystał z MPK Wrocław po podwyżce cen biletów od stycznia?





Oddanych głosów: 14344

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 14

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.