Wiadomości

NAJwiększa niezrealizowana obietnica 2010

2010-12-31, Autor: Bartłomiej Knapik
Podobno polityk tak rzadko wierzy w to, co mówi, że dziwi się gdy ktoś chce go rozliczać za to, co powiedział. Nie wiemy, czy tak jest i w przypadku urzędników. My jednak rozliczamy. Pod koniec września Wojciech Adamski obiecał nam, że tramwaje przyspieszą do listopada nawet o 20 proc. Do obiecanego efektu zbliżyły się tylko dwie linie.

Reklama

Gdyby wiceprezydent Adamski obiecał, że po mieście będzie się jeździło lepiej – rozliczenie go z tego nie byłoby tak proste. On jednak złożył konkretną obietnicę.
Pod koniec września na konferencji prasowej Wojciech Adamski, wiceprezydent Wrocławia, zapowiedział, że jeszcze tej jesieni tramwaje radykalnie przyspieszą:
- Dzięki wydzielaniu torowisk jeszcze w listopadzie średnia prędkość tramwajów we Wrocławiu to nie będzie już nieco ponad 13, ale 15 do 16 kilometrów na godzinę – obiecał Wojciech Adamski.

Efekt tych działań jest mizerny, a na pewno znacznie mniejszy niż według obietnic miał być (możecie to zobaczyć w tabelce, gdzie oprócz numeru linii są także średnie prędkości dobowe z czerwca, października oraz różnica między nimi). Tylko dwie linie wyraźnie przyspieszyły od czasu gdy rozpoczęło się wydzielanie torowisk - ósemki o 19,7 i piątki o 14,8 procent.

Przypomnijmy, że wrocławskie tramwaje są średnio o jedną czwartą wolniejsze od pozostałych dużych miast w Polsce. Średnia prędkość tramwajów we Wrocławiu to 13,2 km/h, nie zmieniła się ani o trochę od ubiegłego roku. Kraków (18,94), Gdańsk (18.08), Poznań (nie licząc tzw. Pestki 17,7) a nawet Warszawa (17,41) są pod tym względem znacznie lepsze od nas (sprawdź tabelkę na ilustracji po lewej stronie).

Wojciech Adamski zaplanował to zmienić przez wprowadzanie wydzielanych torowisk, na co eksperci namawiają urzędników od ponad 5 lat. Okazuje się, że efekt tych działań jest (możecie to zobaczyć w tabelce, gdzie oprócz numeru linii są także średnie prędkości dobowe z czerwca, października oraz różnica między nimi), ale nie aż tak optymistyczny, jak można się było spodziewać.
Kłopotem jest sposób wydzielania tych torów, który od dawna budził zastrzeżenia ekspertów.

- Chaotyczne, punktowe wydzielenia, które dodatkowo nie uwzględniają skrzyżowań, nie załatwią sprawy – potwierdza Igor Gisterek z Zakładu Infrastruktury Transportu Szynowego Politechniki Wrocławskiej. - Trzeba szukać przyczyn opóźnień także gdzie indziej: na sygnalizacji świetlnej, na odcinkach jeszcze nie wydzielonych, a kluczowych. Być może miejscami wydzielenie jest nieskuteczne, tzn. ignorowane przez kierowców choćby Św. Wincentego, Pułaskiego przy Małachowskiego – zastanawia się naukowiec.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.