Sport

Rok ten niespokojny, jednak nastał ład. Śląsk jest dziś w czołówce, chociaż prawie spadł [PODSUMOWANIE]

2019-12-30, Autor: Bartosz Królikowski

Od fatalnej dyspozycji w drugiej części poprzedniego sezonu, co niemal poskutkowało spadkiem, do bardzo solidnej w pierwszej połowie tego, dzięki czemu Śląsk jest w czołówce ligowej tabeli. Dla wrocławskiej drużyny kończący się już rok był pełen skrajności. Kibice raz mogli łapać się za głowę po kolejnych porażkach, a innym razem ze szczęścia po pięknych golach i triumfach zawodników Vitezslava Lavicki. Rollercoaster super, ale można wątpić, by ktoś miał ochotę na powtórkę. Czas zatem podsumować szalony rok Śląska Wrocław.

Reklama

Najlepszy piłkarz roku:

Robert Pich – zdecydowanie najrówniejszy piłkarz Śląska na przestrzeni roku. Słowak był liderem linii ataku nawet w poprzednim sezonie. Dawał spokój, kreatywność i przede wszystkim liczby. Wszakże przez cały rok zdobył 8 goli oraz zaliczył 7 asyst, co jest wynikiem co najmniej przyzwoitym.

Niełatwo byłoby wyobrazić sobie zespół Śląska bez niego, a nawet można w pełni zasadnie postawić tezę, że to jeden z tych zawodników, bez których Śląsk grałby obecnie w 1. lidze. To on bowiem strzelał i asystował w meczach grupy spadkowej. W tym sezonie natomiast zdobywał ważne bramki chociażby z Cracovią, Pogonią Szczecin, czy Jagiellonią. Każda drużyna potrzebuje zawodnika, który zdobędzie lub wypracuje gola właśnie w tych ważnych meczach. Pich jest tym zawodnikiem.

Najlepszy transfer roku:

Krzysztof Mączyński (zimą 2019r. z Legii Warszawa) – mocne kandydatury wystawili także chociażby Dino Stiglec czy Matus Putnocky, ale żaden z nich nie ma takiego wpływu na grę Śląska jak „Mąka”. W poprzednim sezonie był jeszcze nieco „zardzewiały” po niezbyt udanym okresie w Legii, lecz w tym to już ostoja środka pola.

Wpływ Mączyńskiego na grę Śląska widać szczególnie wtedy gdy… nie gra. Dla przykładu, w obecnych rozgrywkach wrocławianom przydarzyła się seria 7 meczów bez zwycięstwa, a w większości z nich nie grał właśnie 32-letni pomocnik, gdyż był kontuzjowany. Jak tylko wrócił, zła seria została przerwana, a Śląsk wygrał 5 meczów z rzędu. Gdy z kolei zabrakło go w starciu z Legią z powodu żółtych kartek… zespół z Wrocławia przegrał 0:3. Były reprezentant Polski nie ma wybitnych liczb, ale często jest motorem napędowym i tempomatem gry zespołu. Śląsk wreszcie posadził „za kierownicą” kogoś, kto ma prawo jazdy.

Największe zaskoczenie „na plus”:

Łukasz Broź – metamorfoza, jaką przeszedł 33-letni prawy obrońca podczas letniego okresu przygotowawczego jest niezwykła. W poprzednim sezonie jego strona defensywy była niczym gejzer, który w każdej chwili mógł eksplodować i poparzyć całą drużynę, co skrzętnie wykorzystywali rywale. W tym natomiast nie dość, że Broź grał pewnie w obronie, to jeszcze strzelił trzy gole, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w karierze.

Niestety, pod koniec rundy na jednym z treningów boczny defensor zerwał więzadła w kolanie, co oznacza, że niemal na pewno w tym sezonie już nie zagra. Nie zmienia to jednak faktu, że w meczach, w których grał, imponował i nie ma chyba na tym świecie kogoś, kto się tego spodziewał.

Największy zawód:

Lubambo Musonda – miał przyjść, by rozruszać wrocławskie skrzydła i faktycznie zrobił to. Pytanie tylko, co z tego? Musonda daje szybkość oraz pracę również w defensywie, ale brakuje mu tego co najważniejsze, czyli konkretów. Zambijczyk przez cały rok zagrał w Ekstraklasie 22 razy, zaliczył 2 asysty, a goli strzelił… zero.

Skrzydłowy musi przede wszystkim dawać liczby, a tych Musondzie brakuje. Klasyczny przykład piłkarskiego „jeźdźca bez głowy”. Można się było spodziewać po nim więcej. Nawet jeśli nie tego, że będzie gwiazdą zespołu, to chociaż tego, iż będzie potrafił zdziałać sporo wchodząc z ławki na podmęczonego rywala. Niestety, w jego przypadku brakuje nawet tego i na chwilę obecną można się zastanawiać nad sensem trzymania w klubie zawodnika, który mimo wielu szans, nic zespołowi nie daje.

Najlepszy mecz w wykonaniu Śląska:

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 1:3 (Jevtić 14’ – Pich 6’ (K), Broź 16’, 26’)

W czwartej kolejce obecnego sezonu Ekstraklasy Śląsk pojechał do Poznania zmierzyć się z Lechem. Kolejorz był wtedy liderem Ekstraklasy, a na stadionie pojawiło się wówczas ponad 30 000 ludzi. Wrocławianie jednak rozegrali naprawdę świetny mecz. Jedno z najlepszych spotkań w karierze rozegrał Łukasz Broź, który nie dość, że ustrzelił dublet, to jeszcze całkiem efektowny. Nawet jeżeli defensywa zrobiła coś źle, w bramce niemal cuda wyczyniał Matus Putnocky. Śląsk wygrał w tym roku niejedno spotkanie, ale tu, do samej wygranej dorzucił także bardzo dobry styl, co nie jest regułą w przypadku wrocławskiej drużyny.

Najbardziej emocjonujący mecz Śląska:

Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin 4:4 (Exposito 21’, 39’, 90’, Stiglec 65’ – Starzyński 35’(K), Kopacz 45+4’, Żivec 63’, Slisz 69’)

Czy oni wtedy oszaleli? Chyba tak. Czy to były najlepsze derby Dolnego Śląska w historii? Tak. Czy obejrzeliśmy wówczas mecz sezonu? Osobiście nie wiem, kto musiałby zrobić co, żeby to przebić. Nie chodzi już nawet o ilość goli, lecz także o kolejność ich zdobywania. Gdy Śląsk prowadził 2:0, to Zagłębie wyrównało. Potem lubinianie wyszli na prowadzenie 3:2 i to wrocławianie doprowadzili do remisu. Zagłębie prowadziło 4:3? Nie nie, to się tak nie skończy, Śląsk zdobywa bramkę na 4:4 w ostatnich minutach. Wiele trafień grzeszyło wręcz urodą.

Damjan Bohar przedryblował efektownie Wojciecha Gollę i idealnie wykończył akcję. Dino Stiglec tak huknął z rzutu wolnego, że Konrad Forenc (bramkarz Zagłębia) mógł uznać to za zamach na swoje życie. Bartosz Slisz w rewanżu idealnie uderzył z woleja. Jednak i tak bohaterem meczu został Erik Exposito, który zdobył hat-tricka. Wydawać się wtedy mogło, że Hiszpan odblokuje się i zacznie grać znacznie lepiej. Sprawy jednak potoczyły się nieco inaczej.

Największa zagadka:

Erik Exposito – hiszpański napastnik przybył latem jako następca Marcina RobakaArkadiusza Piecha. Strzelił jednak pięć goli, co nie jest bardzo złym wynikiem, ale na kolana też nie powala, szczególnie że trzy z nich zdobył we wspomnianym meczu z Zagłębiem. Exposito w niektórych meczach pokazuje przebłyski. Robi to jednak zdecydowanie za rzadko, by móc go jak dotąd uznać za dobrego zawodnika. Choć nieczęsto dochodzi do sytuacji strzeleckich, to trzeba zauważyć, że te, które miał, z reguły wykorzystywał.

Oznacza to, że jeśli zwiększyłby swoją aktywność w polu karnym i dochodziłby częściej do piłki, to być może zacząłby więcej strzelać. Dlatego właśnie umieszczam go jako zagadkę. Mimo że wygląda na powolnego i czasem przechodzi obok meczu, to widać niekiedy, że może dać Śląskowi sporo goli.

Niewykluczone, że to jeden z tych zawodników, którzy długo adaptują się do nowej drużyny. Przydałby mu się też solidny konkurent, bowiem Daniela Szczepana w tej drużynie być nie powinno (nie ten poziom), Piotr Samiec-Talar to jeszcze niedoświadczony 18-latek, a Mateusz Cholewiak może zagrać dobrze na tej pozycji, ale klasyczną dziewiątką ten zawodnik nie jest i nie będzie.

Trener:

Vitezslav Lavicka – gdy na początku roku obejmował drużynę, zastał ją w dołku i kompletnie rozbitą. Wyciąganie jej z trudnej sytuacji trochę trwało, a Śląsk w pewnym momencie był blisko spadku do 1. ligi, ale czeski szkoleniowiec podniósł drużynę w końcówce ubiegłego sezonu. Ten sezon to już z kolei metamorfoza zespołu przede wszystkim pod kątem mentalnym. Już w zeszłym trener Lavicka pokazywał, że u niego skuteczna defensywa i organizacja gry to podstawy.

Jeśli letni obóz przygotowawczy był testem, to zdał go na wysoką notę, gdyż w nowym sezonie mogliśmy zobaczyć Śląsk wyrachowany, zorganizowany, ale co najważniejsze, nie panikujący po stracie gola (choć to akurat również się tak często jak wcześniej nie zdarzało). Po raz pierwszy od dawna widać też było, że transfery do klubu były przemyślane i do zespołu trafiali w większości zawodnicy nieprzypadkowi, którzy faktycznie coś wnieśli, a to też z pewnością częściowa zasługa trenera.

Owszem, zdarzyły się wyjątki, ale te trafiają się wszędzie. Podsumowując, Vitezslav Lavicka pokazał, jak odbudować drużynę i wznieść ją na lepszy poziom. Minusem może być dość toporny czasem styl gry, ale tak długo jak będzie on przynosił punkty, tak długo nikt nie powinien wybrzydzać. Kibice Śląska wreszcie mogą mieć wiarę w trenera, bo jest dobrze, a może być jeszcze lepiej.

Ocena: 8.5/10

Statystyki 2019 r.

Najlepszy strzelec: Robert Pich – 8 goli

Najlepszy asystent: Robert Pich – 7 asyst

Najwyższa wygrana: Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 4:0 (Pich 12’, 22’, Robak 65’, 71’), 37 kolejka sezonu 2018/19

Najwyższa porażka: Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:3 (Wszołek 14’, Kante 73’, Luquinhas 83’)

Najwyższa frekwencja na Stadionie Wrocław: Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:3, 18. Kolejka sezonu 2019/20, 31 819 widzów

Najniższa frekwencja na Stadionie Wrocław (nie zaliczam meczu z Lechem przy zamkniętych trybunach): Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze, 32.

Kolejka sezonu 2018/19, 5046

Najstarszy piłkarz który zagrał: Marcin Robak – 36 lat w dniu meczu (Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 4:0, 18 maja 2019r.)

Najmłodszy piłkarz który zagrał: Piotr Samiec-Talar – 18 lat w dniu meczu (Śląsk Wrocław – Wisła Płock 3:1, 4 listopada 2019r.)

Liczba debiutantów: 11.

Czy to był udany rok dla piłkarskiego Śląska Wrocław?




Oddanych głosów: 432

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 5636